Relacja z wtorkowego sprintu od godz. 14.30 w aplikacji Sport.pl Live na smartfony
Decyzja Kowalczyk, która wygrała cztery ostatnie edycje TdS, wciąż jest jedną z najgoręcej komentowanych informacji w norweskich mediach. Swoje zdanie na ten temat wyraziły już chyba wszystkie gwiazdy biegów narciarskich, dlatego miejscowe media o opinie zaczęły pytać przedstawicieli innych dyscyplin. W dzienniku Adresseavisen ostro wypowiada się np. lekkoatleta Vebjorn Rodal, mistrz olimpijski z Atlanty w biegu na 800 metrów. - Tegoroczny Tour już mnie tak bardzo nie interesuje. Stracił na atrakcyjności. Był wydarzeniem w okolicach Wigilii, a teraz to wolę połazić sobie po górach lub wybrać się na narty - mówi.
Przypomnijmy, że wcześniej sama Bjoergen stwierdziła, że pod nieobecność Kowalczyk zawody straciły prestiż. Jednym z nielicznych ludzi, którzy mają inne zdanie, jest jednak trener norweskiej kadry Vidar Lofshus.
- Wcale nie czuję, żeby zawody miały teraz mniejszy prestiż. Justyna Kowalczyk wygrywała Tour de Ski dwa razy, kiedy Bjoergen nie uczestniczyła. Czy to też były dwa łatwe zwycięstwa? Jeśli myślisz w taki sposób, najlepiej rzuć sport - mówi Lofshus.
Zdaniem trenera to normalna sprawa, że czasem w zawodach brakuje jakiejś gwiazdy. I porównuje Kowalczyk do... Lionela Messiego. - Messi też czasami nie gra ze względu na urazy. Zawsze kogoś nie ma, kto powinien być. To sport. To w ogóle jakaś absurdalna dyskusja. Dlatego my skupiamy się na zawodach i wygraniu poszczególnych konkurencji oraz klasyfikacji generalnej - kończy Lofshus.
Po dwóch etapach Tour de Ski prowadzi Bjoergen przed Niemką Denise Herrmann i swoją rodaczką Ingvild Flugstadt Ostberg. Najlepsza z Polek - Sylwia Jaśkowiec - jest szósta. We wtorek trzeci etap - sprint stylem dowolnym w Lenzerheide. Relacja od godz. 14.30 w Sport.pl i aplikacji Sport.pl Live na telefony.
Kowalczyk zaprotestowała przeciwko zmianom w programie zawodów. Uznała za niesprawiedliwe, że zastąpiono ze względu na warunki pogodowe bieg pościgowy na 10 km stylem klasycznym sprintem stylem dowolnym. Czyli konkurencję, w której jest najmocniejsza, taką, w której osiąga znacznie słabsze wyniki. Działacze byli głusi na narzekania Kowalczyk, która pytała, dlaczego sprint nie może być rozegrany techniką klasyczną. Bo wyszło na to, że aż pięć z siedmiu etapów będzie mniej lubianym przez naszą biegaczkę stylem dowolnym.