PŚ w skokach. Szwab i Pałasz po raz pierwszy

- Stres robi swoje, ale wierzę, że obecność silnej ekipy chłopaków doda dziewczynom skrzydeł - mówi trener Joanny Szwab, Sławomir Hankus. Szwab i Magdalena Pałasz to pierwsze Polki, które wystartują w Pucharze Świata w skokach narciarskich. W piątek, wspólnie z dwoma zawodnikami Łukasza Kruczka, dziewczyny wystąpią w drużynowym konkursie mieszanym w Lillehammer. Transmisja w Eurosporcie, relacja na żywo w Sport.pl o godz. 14.45, o ile zawody nie zostaną opóźnione z powodu wiatru.

Mistrz świata Kamil Stoch, ulubieniec mediów i kibiców Piotr Żyła, dziesiąty w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Maciej Kot, a może jej sensacyjny lider Krzysztof Biegun? Dwóch zawodników do mieszanej drużyny Łukasz Kruczek wskaże dopiero po piątkowych, porannych treningach w Lillehammer. Ale niezależnie od jego wyboru pewne jest, że start u boku polskich skoczków, a w sobotę występ w indywidualnym konkursie PŚ to wielkie wydarzenie dla 16-letniej Szwab i 18-letniej Pałasz.

20-30 metrów straty

- Bardzo się denerwuję, ale koledzy z kadry dają mi duże wsparcie - mówi Pałasz. - Ten start jest dla mnie bardzo stresujący, chociaż wiem, że głównie mamy zobaczyć, ile brakuje nam do najlepszych - dodaje Szwab.

Pierwsze Polki w Pucharze Świata w Lillehammer są już od kilku dni. Szwab w świat wielkich skoków wprowadza były trener Bieguna - Sławomir Hankus ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Szczyrku. Szkoleniowcem Pałasz jest reprezentujący SMS Zakopane Władysław Gąsienica-Wawrytko.

- W środę dziewczyny zapoznały się z obiektem podczas nieoficjalnego treningu. Stres robi swoje, ich skoki nie są jeszcze takie, na jakie te dziewczyny stać. Ale mam nadzieję, że w zawodach obecność silnej ekipy chłopaków doda zawodniczkom skrzydeł - mówi Hankus.

Więcej o pierwszych próbach Polek na mniejszej skoczni Lysgardsbakken (K-90, HS-100) opowiada Gąsienica-Wawrytko. - Najważniejsze, że trening odbył się w dobrych warunkach, można było porównać się ze światową czołówką. Co prawda nie mierzono ani odległości, ani siły i kierunku wiatru, ale wyglądało to tak, że najlepsze skoczkinie lądowały w okolicach setnego metra, a nasze między 70. a 80. metrem - mówi trener prowadzący Pałasz.

Dla obu szkoleniowców jest oczywiste, że w swoim debiucie Szwab i Pałasz nie wskoczą do czołówki. - To jasne, że najlepsze na świecie dziewczyny prezentują poziom dla Polek na razie nieosiągalny. Dołączyć do tego grona można tylko dzięki ciężkiej pracy. A na jej wykonanie potrzeba czasu. Dlatego nie ma sensu nastawiać się teraz na dobre miejsce w drużynie czy na punkty w sobotnim konkursie indywidualnym. Magda i Aśka dobrze wiedzą, że przyjechały do Lillehammer po naukę. Celem tego startu jest oswojenie ich z wielkimi zawodami - tłumaczy Gąsienica-Wawrytko.

Jeszcze nie bajka

Proces oswajania Polek ze światową czołówką ruszył pod koniec listopada. Wtedy Szwab i Pałasz, dla których główną imprezą sezonu będą juniorskie mistrzostwa świata w Predazzo (przełom stycznia i lutego 2014 roku), pojechały na zgrupowanie do Ramsau. - Tam nie udało się nam zrealizować wszystkich zaplanowanych na skoczni sesji treningowych, bo ze względu na trudną pogodę organizatorzy późno przygotowali obiekt. Ona była dostępna dopiero wtedy, kiedy na miejsce zjechały wszystkie ekipy dziewczyn skaczących w Pucharze Świata oraz wiele kadr kombinacji norweskiej. Było ciasno, ale nasze zawodniczki oddały po 30 skoków, miały więc okazję porównać się z całą czołówką PŚ - mówi Hankus. - Dziewczyny były pod ogromnym wrażeniem. Zobaczyły, że najlepsze skoczkinie świata latają jak w bajce. Na tę chwilę one prezentują poziom, na jaki nasze zawodniczki nie mają szans wskoczyć. Ale jesteśmy przekonani, że nauka, po którą przyjechały do Lillehammer, da bardzo dobre rezultaty. Nawet jeśli wynik będzie słaby, to te starty i tak dadzą dziewczynom dużo motywacji do pracy - tłumaczy szkoleniowiec ze Szczyrku.

To samo podkreśla Kruczek. - Nasze dziewczęta jeszcze nie prezentują poziomu pozwalającego regularnie startować w Pucharze Świata. Ale robią krok w kierunku takich startów w przyszłości - mówi. Trener męskiej kadry pod koniec października uznał, że Szwab i Pałasz prezentują się na tyle przyzwoicie, by z nimi w składzie Polska wystąpiła w konkursie mieszanym w Lillehammer.

Zgłoszenie naszego zespołu do tych zawodów było dużym zaskoczeniem. Jeszcze w lutym, gdy mieszane drużyny po raz pierwszy walczyły o medale mistrzostw świata, ludzie związani z polskimi skokami przekonywali, że w kraju nie ma i w najbliższych latach nie będzie zawodniczek pozwalających na takie starty.

Możliwe, że sytuację zmieniły m.in. wypowiedzi Hannu Lepistoe. Fin, który współpracuje z SMS-em Szczyrk, bardzo pozytywnie ocenił młodszą z naszych skoczkiń. A przecież to on uczył Kruczka trenerskiego rzemiosła.

Teraz od najlepszych uczą się Szwab i Pałasz. - W Lillehammer nie myślimy o punktach. Skoki kobiet stały się konkurencją olimpijską, konkursy mieszane też mogą być wkrótce rozgrywane na igrzyskach. Chcemy kiedyś i w nich sięgać po medale, musimy więc pokazać, że robimy coś w tym kierunku - podsumowuje Kruczek.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Więcej o:
Copyright © Agora SA