PŚ w biegach. Kalla silna jak koń

Justyna Kowalczyk wygrała w Kuusamo dwa biegi, Marit Bjoergen była najlepsza w całym Ruka Triple. Jednak najwięcej podczas pierwszego weekendu Pucharu Świata zyskała Charlotte Kalla. Szwedka, która tuż po igrzyskach w Vancouver o włos przegrała z koniem pokazała, że tuż przed igrzyskami w Soczi mogłaby taki wyścig wygrać.

- To szwedzka lokomotywa, która na igrzyskach na pewno zdobędzie złoty medal - tak o Kalli mówiła Bjoergen na tydzień przed startem sezonu. Norweska królowa biegów tłumaczyła dziennikarzom, że w październiku, podczas wspólnych treningów ze Szwedką dokładnie widziała, jak bardzo ta poprawiła się w stosunku do ubiegłego sezonu.

- Po nieudanych mistrzostwach świata w Val di Fiemme bardzo zmieniłam cykl przygotowań do sezonu. Na kilka dni przed startami w Kuusamo mam tylko dwie rzeczy do zrobienia. Najpierw pójdę do fryzjera, a później obejrzę finał mojego ulubionego programu "Gladiatorzy", ponieważ czuję się jak jego uczestnicy - mówiła mistrzyni olimpijska z Vancouver.

W 2010 roku Kalla osiągnęła swój największy sukces w karierze w biegu na 10 km stylem dowolnym. W lutym bieżącego roku, na mistrzostwach świata była w tej specjalności dopiero siódma, przegrywając z najlepszą Theresą Johaug aż o 45 sekund.

W niedzielę, w kończącym Ruka Triple biegu w Kuusamo na tym samym dystansie i tym samym stylem, była najlepsza. Niewątpliwie znakomity czas Kalla zawdzięcza współpracy z Johaug (od niej była szybsza tylko o 1,3 s), z którą goniła najpierw Bjoergen, a później Kowalczyk. Ale jeszcze kilka miesięcy temu nie zdołałaby utrzymać tempa młodszej ze świetnych Norweżek, a od Bjoergen (trzeci wynik) i Kowalczyk (24. rezultat) uzyskać czasów lepszych o odpowiednio 19 sekund i 1:16.

Kalla swoją moc pokazała już w sobotę. Zajmując piąte miejsce w biegu "klasykiem" na 5 km powtórzyła swój najlepszy start w tej technice w ubiegłym sezonie. Również piąta Kalla była w kończącym poprzedni Puchar Świata "klasycznym" biegu na 10 km. Wtedy do zwyciężczyni - Bjoergen - straciła 40 sekund. Teraz od najlepszej Kowalczyk była wolniejsza o 18 sekund.

Dobry klasyk Kalli znaczy tyle, że na igrzyskach w Soczi swej medalowej szansy poszuka nie tylko na 30 km "łyżwą", ale też w biegu łączonym na 15 km. W nim szczególnie ważna będzie wszechstronność. Na starcie olimpijskiego sezonu, po zsumowaniu możliwości zawodniczek w obu stylach, kandydatkami do podium wydają się być Bjoergen, Kalla i Johaug.

Właśnie tak po trzech biegach w Kuusamo wygląda czołówka klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Zaraz za skandynawską trójką, na czwartym miejscu, znajduje się Kowalczyk. Dla najlepszej w stawce "klasyczki" celem na najbliższe miesiące musi być praca nad "łyżwą".

- Justyna łyżwą nie biega źle, narty ładnie przesuwają się jej do przodu, choć na pewno są tu rezerwy. Przy każdym ruchu one mogą pojechać jeszcze kilka dodatkowych centymetrów, co na dystansie kilku kilometrów przełoży się na kilkaset metrów i kilka sekund zysku - mówi trener polskich panczenistów, Wiesław Kmiecik.

Szkoleniowiec, który przez pięć lat uczył Kowalczyk stylu łyżwowego, przyznaje, że do najlepszych Polce trochę brakuje. - Technicznie Kalla i Bjoergen biegają lepiej, co szczególnie widać na zjazdach i zakrętach - mówi. - Na zjeździe prędkości dochodzą do 60 km na godz., warto ich nie wytracać, tylko płynnie przechodzić w wiraże. Do tego trzeba spokoju i pewności - tłumaczy trener.

Niedzielny bieg pokazał, że trzeba też siły w nogach na podbiegach. "Klasycznie" Kowalczyk idzie pod górę jak nikt inny, ale "łyżwą" wspina się wyraźnie gorzej.

Kalla, będąc w życiowej formie "łyżwą" idealnie radziła sobie i na podbiegach, i na zjazdach. Cztery miesiące po zdobyciu olimpijskiego złota czuła się tak mocna, że zmierzyła się z kłusakiem (zawodniczka biegła po sztucznym śniegu, koń po torze), który wygrał 201 gonitw z 234, w jakich startował. Z koniem, który bił rekordy świata na krótkich i średnich dystansach Kalla przegrała minimalnie. - Prowadziłam do 99. metra. Wygrał rzutem na taśmę. Ale i tak jestem zadowolona, bo przed startem nie sądziłam, że będę tak blisko zwycięstwa - mówiła później. Wygląda na to, że teraz, na trzy miesiące przed igrzyskami w Soczi, Szwedka miałaby szansę na rewanż.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.