Hokej. Wielka Brytania zagra w elicie po 25 latach. "Zrobiliśmy coś nie z tego świata"

Gol wbity Węgrom na 16 sekund przed końcem meczu dał hokeistom z Wielkiej Brytanii awans do elity mistrzostw świata. Sensacyjni zwycięzcy turnieju w Budapeszcie za rok zmierzą się z najlepszymi ekipami po raz pierwszy od 1994 roku. "Czas pokaże jak sobie poradzą, ale już zasłużyli na miejsce w historycznych książkach" - ocenia BBC

Z Rosją 3:12, z Niemcami 0:4, z Włochami 2:10, z Kanadą 2:8, z Austrią 0:10, z Norwegią 2:5 - to komplet wyników brytyjskich hokeistów z MŚ w 1994 roku. Wtedy z elity spadli z hukiem, a grali w niej po raz pierwszy od 1962 roku. Wówczas na powrót do grona najlepszych czekali 32 lata, teraz też bardzo długo - ćwierć wieku.

Przed ostatnią kolejką MŚ Dywizji IA w Budapeszcie zespół Petera Russella był w komfortowej sytuacji - prowadził w tabeli, do awansu wystarczało mu zremisować z Węgrami w 60 minutach. Ale jeszcze w 51. minucie wydawało się, że cieszyć będą się gospodarze imprezy. Dopiero wtedy Brytyjczycy zdobyli kontaktową bramkę na 1:2. Na trzy minuty przed końcem Ben Bowns obronił rzut karny, a na dokładnie 15,8 s przed zakończeniem regulaminowego czasu gry krążek do bramki Węgrów wcisnął Robert Farmer.

- Ten gol był brzydki. Ale nie obchodzi mnie to - mówił później szczęśliwy strzelec. - Za rok będzie więcej strzałów do obrony. Już się nie mogę doczekać - dodawał wspomniany przed momentem bramkarz Brytyjczyków.

"Na 10 minut do końca Wielka Brytania wyglądała na martwą, a jednak skądś wykrzesała z siebie energię" - zachwyca się BBC.

Po stracie gola energii zabrakło Węgrom. Tracąc szanse na awans do elity zespół gospodarzy ostatecznie przegrał cały mecz, po serii rzutów karnych.

Razem z Brytyjczykami do elity wracają Włosi. Niestety najgorsi w Dywizji IA okazali się Polacy, którzy za rok wystąpią w światowej trzeciej lidze. Na Brytyjczyków pozostaje nam patrzeć z zazdrością. A popatrzeć i posłuchać warto.

- Zrobiliśmy coś nie z tego świata. Ale wierzyliśmy, że możemy to zrobić. Nasza wiara była kluczowa - podsumowuje kapitan ekipy, Jonathan Phillips.

"Pokazaliśmy, że nawet bez odpowiedniego finansowania nasza drużyna jest gotowa do walki z elitą. Russell poprowadził tę grupę graczy tak, że oni oddali mu ostatnią kroplę energii" - pisze w swoim podsumowaniu BBC.

Warto dodać jeszcze jedno - Brytyjczycy rok temu grali tam, gdzie za rok zagramy my. Oni wygrali MŚ Grupy A zaraz po awansie do nich z Grupy B.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.