NHL. Nashville Predators wyrównali stan rywalizacji

W finale Pucharu Stanleya po czterech meczach mamy remis. Pittsburgh Penguins, broniący trofeum, po raz drugi przegrali w Nashville z Predators (1:4). Rywalizacja toczy się do czterech wygranych

Penguins muszą oczekiwać więcej od swoich dwóch największych gwiazd - w meczu nr 3 Sidney Crosby i Jewgienij Małkin nie oddali nawet strzału na bramkę! I w starciu nr 4 ich kapitan, Sidney Crosby wreszcie strzelił gola - swego pierwszego w finałach Pucharu Stanleya od... 8 lat, kiedy Penguins w finale pokonali 4-3 Detroit Red Wings.

Ale na więcej nie pozwolił znów świetny w bramce Nashville Pekka Rinne, który był też najlepszym zawodnikiem meczu nr 3, wygranego przez Predators 5:1.

W czwartym starciu Rinne, który w dwóch pierwszych meczach przepuścił aż osiem goli (dziewiątego Penguins strzelili do pustej bramki), był niemal bezbłędny. W drugiej tercji nie dał się pokonać pędzącemu na jego bramkę Chrisowi Kunitzowi, a 16 sekund później pierwszoroczniak z Nashville Frederick Gaudreau strzelił drugiego gola dla gospodarzy. Pozostałe trafienia dla Nashville zaliczyli Szwedzi: Calle Jarnkrok, Viktor Arvidsson i Filip Forsberg.

Teraz rywalizacja przenosi się do Pittsburgha - mecz nr 5 finałów w nocy z czwartku na piątek polskiego czasu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.