Ma 22 lata, gra swój debiutancki sezon w NHL i jest bardzo blisko pobicia 36-letniego rekordu NHL.
Jake Guentzel, którego Penguins wybrali w 2013 roku w drafcie z nr 77 strzelił w drugim meczu finałów dwa gole, zaliczając 11. I 12. trafienie w tegorocznej fazie play off. Jedynym debiutantem, który strzelił więcej goli w swych pierwszych play-offach był Dino Cicarelli, który 14 razy trafił dla Minnesota North Stars (dziś to Dallas Stars).
To gol Guentzela w pierwszym meczu z Nashville (5:3) przesądził o wygranej Penguins, która nie miała prawa się wydarzyć. Nashville pozwolili rywalom oddać zaledwie 11 strzałów w meczu, a obrońcy tytułu przez niemal 40 minut nie zatrudnili Fina Pekki Rinne! Wtedy jednak po solowym rajdzie trafił Guentzel, zdobywając gola na 4:3.
W meczu nr 2 Nashville prowadzili po pięknym golu Pontusa Aberga, ale od czego w Pens Guentzel? 22-latek z Nebraski pokonał Rinne wciskając mu jakimś cudem krążek pod ramieniem, choć miejsca było tam mniej niż w biblijnym uchu igielnym. Na początku trzeciej tercji Guentzel dał Pittsburghowi prowadzenie, dobijajac strzał Bryana Rusta.
A potem w ciągu 15 sekund „Pingwiny” zadziobały rywali – najpierw gola strzelił Scott Wilson, chwilę potem trafił Jewgienij Małkin.
Rinne, jeden z bohaterów tych play-offów, zjechał wtedy z lodu, ustępując miejsca swemu rodakowi, Juuse Sarosowi. Jego vis-a-vis, Matt Murray bronił doskonale, odbijając aż 37 strzałów Predators.
- To, co się dzieje, to kompletne szaleństwo. Nawet nie umiem tego opisać. Ale najważniejszym celem pozostają te dwa zwycięstwa, których nam brakuje – powiedział Guentzel.
Trzeci mecz finałów o 2. w nocy z piątku na sobotę polskiego czasu w Nashville.