W Sosnowcu zrobili turniej za 100 tysięcy

Po turnieju w Sosnowcu Zagłębie może przebierać w ofertach współpracy z silnymi europejskimi klubami.

Turniej o Puchar Prezydenta Sosnowca to najmocniej obsadzona klubowa impreza w kraju. Uczestniczące w nim drużyny z Niemiec, Węgier, Szwecji czy Słowacji tempem gry i pomysłami na rozegranie akcji znacznie przewyższały naszą ekstraligę.

Kibice zadawali sobie przy okazji pytanie, ile kosztuje sprowadzenie do Polski tej klasy drużyny co "Pingwiny" z Krefeld. Okazuje się, że budżet turnieju wyniósł około 100 tys. zł. - To były dobrze wydane pieniądze. Doskonała promocja miasta i klubu - przekonuje Adam Bernat, prezes Zagłębia.

Podobnego zdania jest Zbigniew Jaskiernia, wiceprezydent Sosnowca odpowiedzialny m.in. za sport. - Dochodziły do nas głosy, że część drużyn traktowała wyjazd do Polski jak do szkoły przetrwania. Tym bardziej było nam miło, gdy każdego dnia chwalono organizację zawodów. Dlatego nie wykluczamy, że w przyszłym roku budżet turnieju jeszcze wzrośnie - mówi Jaskiernia.

Bernat chce, żeby za rok do Sosnowca przyjechały jeszcze lepsze drużyny. Na pewno nie będzie ich osiem. Cztery mecze w cztery dni to za dużo grania. Hokeiści narzekali na zmęczenie. Wystarczy sześć drużyn. Pewni zaproszenia mogą być hokeiści z Krefeld i Węgrzy z Alby Volan, którzy wygrali turniej drugi raz z rzędu - wyjaśnia Bernat.

Jaskiernia dostrzega kolejne plusy organizacji turnieju. - Zagłębie już otrzymało zaproszenie do współpracy od klubów, które gościły w Sosnowcu. Zaproszenia na turnieje dotyczą nie tylko pierwszej drużyny, ale przede wszystkim naszej młodzieży. To bezcenne - dodaje. Minusem była na pewno słaba frekwencja. Tylko mecze Zagłębia gromadziły około tysiąca fanów na trybunach. - Każdy kibic zawsze postawi wyżej ligowe granie - nawet na słabszym poziomie - nad towarzyskie mecze na europejskim poziomie. Będziemy jednak konsekwentnie pracować nad marką turnieju i może to się zmieni - zastanawia się prezydent Jaskiernia. - Dziwię się kibicom, że nie potrafią bawić się hokejem - dodaje Bernat.

Co ciekawe, niezadowoleni byli też niektórzy hokeiści Zagłębia, którzy woleliby, by pieniądze - zamiast wydawać na turniej - przelać na ich konta i zmniejszyć zadłużenie klubu. - To niemożliwe. Pieniądze, które miasto zainwestowało w turniej, były przeznaczone tylko na promocję. Zresztą, o czym tu mówić. Mamy przesunięcie w wypłatach, o którym hokeiści byli uprzedzeni. Co mają powiedzieć zawodnicy klubów, którzy czekają na pieniądze miesiącami? - pyta Bernat.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.