MŚ w hokeju: Rosja ciągle najlepsza

Rosjanie pokonali w finale szwajcarskich mistrzostw świata w hokeju Kanadę 2:1 i obronili zdobyty w zeszłym roku tytuł. W walce o brązowy medal Szwedzi okazali się być lepsi od USA, wygrywając 4:2.

W zeszłym roku w kanadyjskim Quebecu Rosjanie złamali serca gospodarzy i choć po pierwszej tercji finałowego spotkania przegrywali 1:3, a jeszcze w trzeciej 2:4, zdołali doprowadzić do dogrywki, w której decydującą bramkę strzelił Ilja Kowalczuk. Także w Szwajcarii napastnik Atlanta Thrashers był bohaterem Sbornej. Co prawda w finale do siatki nie trafił, ale z pięcioma bramkami i 9 asystami w 9 spotkaniach został drugim najlepiej punktującym zawodnikiem mistrzostw i jednym z zaledwie dwóch nie-Kanadyjczyków, którzy pojawili się w pierwszej siódemce najskuteczniejszych graczy turnieju. Hokeiści ekipy Klonowego Liścia zdominowali bowiem wszystkie indywidualne statystyki (w tym bramkarskie - wśród pięciu najskuteczniejszych goaltenderów pojawiło się obu grających w Szwajcarii Kanadyjczyków - Dwayne Roloson i Chris Mason). Mimo to nie byli się oni w niedzielę w stanie przeciwstawić grającym drużynowo Rosjanom.

Uważani za faworytów podopieczni Lindy`ego Ruffa objęli prowadzenie w szóstej minucie spotkania po strzale Jasona Spezzy, ale Rosjanom udało się wyrównać jeszcze przed końcem pierwszej tercji. Gola w przewadze zdobył Oleg Saprykin. Druga i jak się okazało decydująca bramka padła w drugiej odsłonie meczu, gdy Rolosona pokonał Aleksander Radułow.

O losach finałowego starcia przesądziły dwa popełnione przez Kanadyjczyków błędy w obronie - Nie wykorzystaliśmy naszych szans, a oni tak - stwierdził po meczu szkoleniowiec srebrnych medalistów, Lindy Ruff. Tryumfem w Szwajcarii Rosjanie chyba udowodnili wszystkim przynajmniej na 12 miesięcy, jaka jest obecnie najlepsza europejska a może i globalna drużyna w hokeju na lodzie. Chociaż przed mistrzostwami AD 2009 Sborna grała w tym tysiącleciu zaledwie w dwóch finałach MŚ, a ostatnie złoto przed 2008 wywalczyła w 1993, zwycięstwa w dwóch kolejnych światowych czempionatach mówią same za siebie.

Zaskoczeniem in plus mistrzostw może być postawa Amerykanów, którzy do Szwajcarii zabrali młody i niedoświadczony skład, złożony z zawodników urodzonych w połowie, a w dużej części nawet pod koniec pudelmetalowej dekady lat 80. To jak na warunki hokejowe prawdziwe gimnazjum na lodzie. Wprawdzie USA do ćwierćfinału awansowało dopiero przed ostatnią kolejką drugiej rundy grupowej, ale za to już później Amerykanie pokonali 3:2 doświadczonych Finów, z którymi na tym szczeblu rozgrywek odpadali z mistrzostw w 2007 i 2008. Tym samym awansowali do półfinałów po raz pierwszy od 2004 roku. Tam hokejowa młodzież z Team USA stawiła zacięty opór dużo silniejszym Rosjanom, a w meczu o brąz pozbawionym wielu grających obecnie w playoffs NHL gwiazd, ale wciąż bardzo silnym Szwedom.

Amerykanie objęli nawet prowadzenie w tym meczu, gdy grę w przewadze wykorzystał Jack Johnson. Trzy Korony pokazały jednak, że także potrafią wykorzystać liczebną przewagę i odpowiedziały trafieniami Loui Erikssona i Tony'ego Martenssona, dzięki czemu przed ostatnią tercją prowadziły 2:1. Po zaledwie dwóch minutach ostatniej odsłony wyrównał Joe Pavelski, ale Szwedzi odzyskali prowadzenie, gdy na bramkę zamienili kolejną grę w przewadze - trafił Carl Gunnarsson. Wynik na 4:2 ustalił na sekundę przed końcem meczu Johnny Oduya. Zawodnik New Jersey Devils posłał krążek do opuszczonej przez Roberta Esche'a bramki. W ekipie brązowych medalistów cały mecz bronił urodzony w Gdyni Stefan Liv. Udało mu się obronić 37 z nawałnicy 39 strzałów, jakie zafundowali mu Amerykanie.

Zaskoczenie in minus to Słowacy - zawsze pół kroku za tradycyjnymi hokejowymi potęgami (Czechy, Szwecja, Finlandia, USA, Rosja, Kanada) mimo to aż do MŚ 2008 11 razy z rzędu awansowali do ćwierćfinałów, zdobywając nawet po drodze trzy medale (srebrny w 2000, złoty w 2002 i brąz rok później). Największe sukcesy to wprawdzie dzieło cudownej hokejowej generacji pokroju naszych ''Orłów Górskiego'' na lodzie (Peter Bondra, Zigmund Palffy, Jozef Stumpel, Miroslav Satan), jednak w kadrze Słowaków w Szwajcarii znalazło się jeszcze kilku zawodników, którzy siedem lat temu zawieszali sobie na szyjach złote medale mistrzostw świata - bramkarze Jan Lasak i Rastislav Stana oraz napastnicy Michal Handzus, Ladislav Nagy, Lubos Bartecko i Rastislav Pavlikovsky. Niestety wystarczyło to zaledwie do pokonania Norwegów, ustąpienia miejsca Białorusinom i zajęcia przedostatniego miejsca w sześciozespołowej grupie w drugiej rundzie - właśnie tylko przed Norwegią.

Kolejne mistrzostwa odbędą się za rok w Niemczech. Uchroniło to reprezentację naszych zachodnich sąsiadów przed spadkiem z grona najlepszych drużyn globu i mimo że zajęli przedostanie - 15. miejsce, jako gospodarze turnieju i tak zagrają w elicie za rok. Musieli się z nią za to pożegnać Austriacy, którzy turniej skończyli jedną pozycję wyżej niż Niemcy i najsłabsza ekipa szwajcarskich mistrzostw - Węgrzy.

Liczby mistrzostw:

335 - tyle strzałów w 9 meczach oddała najczęściej trafiająca do siatki rywali ofensywa Kanady (43 bramki). Najczęściej na bramkę strzelali w całych mistrzostwach strzelali Finowie - 287 razy w siedmiu spotkaniach.

327 - tyle bramek strzelili na nich hokeiści z 16 krajów w 56 spotkaniach. Daje to średnio 5,84 gola na mecz.

94 - tylu zawodników z NHL pojawiło się na szwajcarskich lodowiskach. Dokładnie połowę z nich stanowili hokeiści USA i Kanady. Jedynymi ekipami, które o tytuł walczyły bez pomocy graczy z najlepszej ligi świata były Norwegia, Francja i Węgry.

15 - tyle punktów zdobył najskuteczniejszy gracz turnieju, kanadyjski skrzydłowy Martin St. Louis (4 bramki i 11 asyst).

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.