Co zrobi GKS Tychy, żeby pokonać Podhale?

Kto gra lepiej w hokeja? Ślązacy czy górale? Kibice hokeja zadają sobie to pytanie niemal co rok, gdy decyduje się walka o medale. Półfinałowa rywalizacja GKS-u i Podhale jest ozdobą play-off.

Po dwóch zwycięstwach na własnym lodzie tyszanie znowu wracają do jaskini lwa. W tym sezonie wygrali tam tylko raz. - Powtórzymy ten wynik! Już w drugim meczu w Nowym Targu byliśmy blisko sukcesu. Dopadły nas jednak stare grzechy: nieskuteczność i niepotrzebne faule. Po raz kolejny tego błędu nie popełnimy - podkreśla Krzysztof Śmiełowski, doświadczony obrońca wicemistrzów Polski.

Przypomnijmy, że do finału awansuje zespół, który pierwszy wygra cztery spotkania. Na razie jest 2:2. - Czuję, że o złoto zagrają Tychy. GKS potrafi grać z Podhalem. Proszę spojrzeć na ich skład, tam prawie każdy grał, gra lub będzie grać w reprezentacji Polski. Są doświadczeni, nie pękają w trudnych sytuacjach. Mogą ograć Podhale, a potem zdobyć mistrzostwo Polski - przekonuje Andrzej Zabawa, przed laty znakomity napastnik, a dziś kierownik reprezentacji Polski.

W tyskiej drużynie zawodzi na razie Frantiszek Bakrlik. Czech w dwóch pierwszych meczach zamiast strzelać gole, dawał się prowokować rywalom i wycierał głównie ławkę kar.

Rozczarowani działacze tyskiego klubu chcieli nawet rozwiązać z nim kontrakt, ale ostatecznie Bakrlika uratował trener Miroslav Ihnaczak. - Wielu zawodników grało nieodpowiedzialnie. Nie da się wygrać meczu, gdy po zsumowaniu wszystkich kar okazuje się, że przez jedną tercję walczyło się w czterech na pięciu - podkreśla słowacki trener.

Rywalizacja GKS-u i Podhala to także starcie dwóch charakterów - upartych górali i zawziętych Ślązaków. Coś o tym wie Śmiełowski, który 12 lat temu zdobył mistrzostwo Polski w barwach drużyny z Nowego Targu.

- Liczy się przede wszystkim zgrany zespół. Gdy w drużynie nie ma chemii, to osławiony charakter nic nie pomoże - uśmiecha się Śmiełowski. - Mam dla tyszan jedną radę: bądźcie cierpliwi. W trudnym momencie Podhale może się zagotować i wtedy nie ma drużyny - podkreśla Zabawa.

GKS będzie dopingował Łukasz Sokół - obrońca, który z powodu choroby nie wyjeżdżał w tym sezonie na lód. - Widzę po chłopakach, że już odczuwają trudy rywalizacji. Ale spokojnie! Są twardzi, poradzą sobie! Podhale też czuje w nogach mecze w Tychach. Musimy być czujni, rywal ma trzy silne ataki, a w nich takie indywidualności jak chociażby Milan Baranyk - przypomina Sokół.

Zabawa obstawia, że śląsko-góralska rywalizacja skończy się dopiero po siedmiu meczach. - GKS stanie na rzęsach, a na własnym lodzie meczu nie przegra. Z takiego rozwiązania już się cieszy Cracovia, która spokojnie czeka na finałowego rywala. Krakowianie powinni podziękować Zagłębiu, że tak wymordowało Stoczniowca Gdańsk, że ten oddał półfinał do zera - kończy Zabawa. Początek środowego meczu o godzinie 18.15 w TVP Sport.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.