Dominik Haszek: Grunt to woda

Polska to dla mnie egzotyczny kraj. Mam na myśli oczywiście hokej na lodzie. Wasz kraj kojarzy mi się raczej z piłką nożną i lekkoatletyką - mówi Dominik Haszek. 39-letni bramkarz z Czech jest jednym z najsłynniejszych golkiperów w historii hokeja na lodzie. W środę przyjechał do Polski po raz pierwszy w życiu

Leszek Błażyński: Co Pan wie o polskim hokeju?

Dominik Haszek: Jedynym polskim hokeistą, którego znam, jest Mariusz Czerkawski. Jako junior grałem kilka razy przeciw waszym drużynom. Poza tym pamiętam jeszcze mecz z 1986 roku [Czechosłowacja niespodziewanie przegrała z Polską 1:2 na MŚ - red.]. Hokej nie stoi u was na wysokim poziomie, dlatego też nie było wcześniej okazji, by się u was pojawić. Kojarzycie mi się raczej z piłką nożną. Interesuję się futbolem, znam Wisłę i Legię. Mój młodszy brat Martin gra w piłkę. Ostatnio występował w Dynamo Moskwa [wcześniej w Austrii Wiedeń i Sparcie Praga - red.]. Kiedy byłem chłopcem, oglądałem w telewizji sukcesy polskich lekkoatletów. Chciałbym kiedyś odwiedzić Kraków. Koledzy z Czech opowiadali mi, że to piękne miasto.

Jest Pan zadowolony z tournée po Europie?

- Mecze traktujemy pół żartem, pół serio. Jest w nich trochę hokeja i trochę zabawy. Na pewno jednak więcej dają nam konfrontacje z europejskimi zespołami niż same treningi. Nie przyjechaliśmy tu, żeby zarobić. Najważniejsze, że możemy pograć. Cieszymy się, że wszędzie, gdzie przyjedziemy, jesteśmy tak miło witani.

Ale wszyscy jesteśmy już zmęczeni. Ciągle spędzamy czas w podróży, gramy dzień po dniu. Właśnie dlatego przegraliśmy dwa mecze w Szwecji. Poza tym oni tam trenują od kilku miesięcy, a my od kilku tygodni i nie jesteśmy w najwyższej formie. No, ale już koniec! Od razu po meczu w Polsce jadę do domu w Ottawie. Czekają tam na mnie żona i dwójka dzieci, 14-letni syn i 9-letnia córka. Bardzo się za nimi stęskniłem. Święta oczywiście spędzimy razem.

Kiedy ruszą ponownie rozgrywki NHL?

- Mam nadzieję, że w styczniu.

Czy myśli Pan o zakończeniu kariery?

- Na razie się nad tym nie zastanawiam. Nie wiem również, co będę robił po zakończeniu kariery. Mam jednak w planach powrót do Europy.

Organizatorzy musieli załatwić dla Was wiele różnych rzeczy, m.in.: maszynki do golenia, suszarki czy żel. Co dla Pana jest najważniejsze?

- Zarówno przed meczem, jak i w trakcie piję bardzo dużo wody i napojów izotonicznych. Moi koledzy z drużyny byliby naprawdę źli, gdyby po spotkaniu w szatni zabrakło coca-coli (śmiech).

Dominik Haszek

ur. 29 I 1965 r. w Pardubicach.

Waga/wzrost: 74 kg/178 cm

Sukcesy: mistrzostwo olimpijskie w Nagano (1998), Puchar Stanleya (2002). Sześciokrotny zwycięzca Vezina Trophy (nagroda dla najlepszego bramkarza NHL). Dwukrotny zwycięzca Hart Trophy (najbardziej wartościowy gracz ligi). Pięć razy nominowany do zespołu gwiazd.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.