Hokej. Josh Harding daje nadzieję

Podczas rozgrzewki przed pierwszym meczem fazy play-off ostatniego sezonu NHL między Chicago Blackhawks i Minnesota Wild doznał kontuzji bramkarz Wild, Niklas Backstrom. Między słupki wszedł rezerwowy Josh Harding i niemal powstrzymał najlepszą ekipę rundy zasadniczej. Obronił 35 strzałów Hawks, którzy ostatecznie wygrali 2:1. A niewiele ponad pół roku wcześniej lekarze zdiagnozowali u Hardinga stwardnienie rozsiane...

Zaczęło się od skurczów szyi, z czasem tak silnych, że powodowały zawroty głowy. Drętwiała mu też prawa noga. Kiedy 28-letni Harding zaczął mieć kłopoty ze wzrokiem (widział ciemne plamy), poczuł, że dzieje się coś złego.

27 września 2012 r. kanadyjski hokeista spotkał się z doktorem Danem Petersonem, klubowym lekarzem. Ten wykonał badanie szyi rezonansem magnetycznym, który wykazał zmiany patologiczne.

Peterson polecił Hardingowi, by udał się do rodzinnej Ediny na dalsze badania, w tym rezonans mózgu.

- Powiedziałem mu wtedy, że podejrzewam stwardnienie rozsiane. Nie załamał się, nie zaczął lamentować: "Dlaczego ja?". Po prostu zapytał, co ma robić - opowiadał Peterson.

Stwardnienie rozsiane to choroba zapalna układu nerwowego. Może powodować zaburzenia ruchu, równowagi, widzenia, mówienia, bóle i zmęczenie. W ciężkich przypadkach może prowadzić do niepełnosprawności.

Kiedy kolejne badania potwierdziły diagnozę Petersona, Harding przez sześć tygodni nie przychodził na treningi. Przebywał w domu, wyłącznie w otoczeniu najbliższych. Poddawał się też terapii medycznej.

Harding milczał miesiąc. Potem porozmawiał z trenerem Wild Mikiem Yeo, generalnym menedżerem Chuckiem Fletcherem i kolegami z drużyny.

- On uwielbia rywalizację. Dzięki temu gra w NHL i jesteśmy pewni, że teraz też się nie podda - powiedział Fletcher.

- Będzie walczył. Na pewno nie będzie się nad sobą użalał. Gdybyście go zobaczyli na lodzie, w życiu byście nie pomyśleli, że jest chory - dodał skrzydłowy Zach Parise.

Harding wrócił do treningów w połowie listopada. 20 stycznia zagrał po raz pierwszy po zdiagnozowaniu choroby. Przeciwko Dallas Stars obronił wszystkie 24 strzały rywali, a Minnesota wygrała 1:0.

- Mój główny cel się nie zmienia. Chcę być bramkarzem numer jeden w Minnesocie i wygrać z tą drużyną Puchar Stanleya - powtarza. - Wciąż tu jestem. W życiu takie rzeczy po prostu się zdarzają. Nie da się tego wytłumaczyć, trzeba się pogodzić.

Kiedy przed wspomnianym meczem z Chicago kontuzji doznał Backstrom, Mikko Koivu, kapitan Wild, krzyknął na Hardinga, by przygotował się do gry. Rezerwowy bramkarz Wild w całym sezonie rozegrał pięć spotkań. Ostatni raz zaczynał mecz jako podstawowy bramkarz... 30 stycznia. W siedem minut puścił dwa gole. Mimo to przeciwko Blackhawks zagrał wspaniale. Obronił 35 strzałów. Na lodowisku był przez przeszło 76 minut.

Patrick Sharp, center Chicago, nazwał Hardinga "inspiracją dla wielu ludzi". Jonathan Toews, kapitan "Jastrzębi", stwierdził: - On był po prostu niezwykły!

W drugim meczu, przegranym przez Wild 2:5, Harding obronił aż 43 strzały Blackhawks. W całej serii przeciwko późniejszym zdobywcom Pucharu Stanleya bronił ze skutecznością 91,1 proc., puszczał średnio 2.94 gola na mecz.

Skopię im tyłki!

Harding przyznaje, że podczas dnia czuje się zmęczony, ma też kłopoty ze snem, ale nie przejmuje się długotrwałymi skutkami choroby.

- Nie patrzymy zbyt daleko w przyszłość. Przy stwardnieniu rozsianym nie da się przewidzieć, co stanie się za trzy, pięć lat. Postaramy się zrobić wszystko, by zredukować ryzyko jakichkolwiek ataków choroby - powiedział Harding.

- Od pierwszego dnia Josh ani na chwilę nie pomyślał, by się poddać. Nigdy nie stracił podejścia: skopię im tyłki! A że 17 procent ludzi chorych na stwardnienie rozsiane prowadzi normalne życie, Josh ma szansę nadal grać - stwierdził Peterson.

Chociaż dla sportowca podobna diagnoza oznacza z reguły koniec kariery, byli tacy, którzy nie tak łatwo poddali się chorobie. Szkocki piłkarz Brian Irvine grał w barwach Aberdeen, Dundee i Ross County w lidze szkockiej. Podobnie Hiszpan Javier Artero, także piłkarz Dundee. Danny Wallace, angielski piłkarz, m.in. Southamptonu i MU, zmuszony był wprawdzie przerwać karierę, ale w 2006 roku, w wieku 42-lat, pokonał trasę Maratonu Londyńskiego, by zebrać pieniądze na swoją fundację pomagającą chorym na stwardnienie rozsiane. Zajęło mu to pięć i pół dnia.

- Nie chcę, by ludzie traktowali mnie jakoś inaczej. Nie chcę, by się nade mną litowali, użalali czy czuli przy mnie niekomfortowo. Chcę, by ta historia, po latach, gdy się na nią spojrzy, była historią szczęśliwą - mówi Harding.

Kibicują mu wszyscy

Harding jest drugim bramkarzem w historii, który zagrał w NHL ze zdiagnozowanym stwardnieniem rozsianym. Przed nim był Jordan Sigalet, który w 2006 r. zaliczył 43-sekundowy epizod w barwach Boston Bruins. Kiedy dowiedział się o chorobie Hardinga, napisał do niego SMS. Od tej pory często się kontaktują, wspierają, udzielają rad.

- Jest wdzięczny za wszystko. A ja zawsze jestem gotowy, by go wysłuchać. Ja nie mogłem liczyć na coś podobnego, ale możliwość pomocy innej osobie wiele dla mnie znaczy - powiedział Sigalet.

Ale i Harding pomaga. Założył fundację Nadzieja Hardinga, która wspiera ludzi chorujących na stwardnienie rozsiane.

- Jeśli dzięki temu uda się zmienić życie choć jednej chorej osoby, będzie wspaniale - mówi.

W NHL jest mnóstwo nagród przyznawanych po sezonie. Jedną z nich jest Bill Masterton Memorial Trophy, wręczana hokeiście, który wyróżnił się wytrwałością, poświęceniem i sportową postawą. W tym roku mogła trafić tylko do jednego gracza.

"Josh Harding idealnie obrazuje, czym jest ta nagroda. Nie mogę sobie wyobrazić, by Masterton Trophy dostał ktoś inny" - napisał na forum serwisu NHL MaximumCances, kibic Carolina Hurricanes.

DCoy 88, kibic Philadelphia Flyers: "Harding mógłby wygrywać tę nagrodę co roku, aż do emerytury. Życzę mu wszystkiego najlepszego".

Dodał Brian, kibic Blackhawks: "Co za gracz, co za facet, co za człowiek! Powodzenia! Pozostań wielki. Nie jesteś tylko laureatem Masterton Trophy, jesteś dla wielu idolem i bohaterem! Uwierz mi, masz kibiców w KAŻDYM hokejowym mieście! Wszystkiego najlepszego, Josh!".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.