Jeśli jakaś hokejowa nacja poważnie traktuje imprezy rangi mistrzowskiej, to są to na pewno Rosjanie. Hokeiści z Finlandii, Czech, Szwecji, Kanady czy Stanów Zjednoczonych nie zawsze mają ochotę jechać na mistrzostwa świata po tym, jak ich kluby odpadły z rywalizacji o Puchar Stanleya.
Rosjanie przyjeżdżają zawsze. Dlatego kiedy Washington Capitals przegrali siódmy mecz ćwierćfinału Konferencji Wschodniej z New York Rangers, gwiazda ekipy ze stolicy, Aleksander Owieczkin, który kasuje za sezon ponad 9 mln dolarów, od razu wsiadł w samolot i zameldował się w Helsinkach.
Najlepszy strzelec sezonu zasadniczego NHL (32 gole w 48 meczach) w reprezentacji dołączył m.in. do gwiazdy New Jersey Devils Ilii Kowalczuka, Aleksandra Radułowa - tyleż utalentowanego, co kapryśnego skrzydłowego CSKA Moskwa, z przeszłością w NHL i całej grupy świetnych graczy z ligi KHL.
Rosjanie w grupie przegrali sensacyjnie z Francją, ulegli też Finom, ale w ćwierćfinale przeciwko Amerykanom byli zdecydowanymi faworytami. Tym bardziej że pokonali ich w fazie grupowej 5:3.
Tymczasem mecz znacznie lepiej zaczęli hokeiści USA. W pierwszej tercji w odstępie niecałych 60 sekunda bramkarza Ilję Bryzgałowa pokonali Paul Stastny i TJ Oshie. Rosjanie rzucili się w pogoń i dość szybko kontaktowego gola strzelił Aleksander Switow. Ale wszyscy, którzy spodziewali się szturmu "Sbornej" w drugiej tercji, przecierali oczy ze zdumienia. Amerykanie grali uważnie w obronie, pewnie bronił zaledwie 19-letni John Gibson - trzeci bramkarz Anaheim Ducks, który jednak nigdy nie zagrał w NHL, obronił 31 z 34 strzałów rywali - a Rosjanie nie mogli poradzić sobie z kontrami przeciwników. Kiedy Alex Galchenyuk, nr 3 ostatniego draftu, strzelił gola na 4:1 po kapitalnej akcji Stastnego i Craiga Smitha, Rosjanie zmienili bramkarza: Bryzgałowa zastąpił Siemion Warłamow z Colorado Avalanche. Pewniejszy, ale w czwartek na Amerykanów nie było mocnych. Wprawdzie na początku ostatniej tercji przełamał się wreszcie Owieczkin (by potwierdzić tego gola, potrzebna była wideoweryfikacja), ale Ryan Carter błyskawicznie odpowiedział trafieniem. I to wówczas, kiedy Amerykanie grali w osłabieniu!
Rosjanie jeszcze raz zmniejszyli straty, jednak to było wszystko, na co stać było hokejowych wirtuozów. Po kolejnych straconych golach gracze "Sbornej" z wściekłością tłukli kijami we własną bramkę. Owieczkinowi na pocieszenie pozostał tytuł najlepszego gracza drużyny Rosji - takiego wyboru dokonał trener Zinetuła Bilaletdinow. Wśród Amerykanów wybór padł na Cartera, ale równie świetne zawody rozegrali Gibson, Stastny (dwa gole i asysta) i Smith, który asystował przy aż pięciu golach.
Hokeiści USA jeszcze nigdy nie strzelili Rosjanom więcej niż pięciu goli w meczu. Teraz znacznie wyśrubowali rekord. W półfinale zagrają ze zwycięzcą meczu Szwajcaria - Czechy.