Hokej. Grzegorz Klich: Muszę poznać ten zespół

Żeńska reprezentacja Polski w hokeju przygotowuje się do mistrzostw świata, które już w kwietniu odbędą się w Nowej Zelandii. Polki na MŚ Dywizji II A w Nowej Zelandii zagrają ze Słowenkami, Włoszkami, Australijkami, Węgierkami i gospodyniami turnieju. - Jestem zarażony pozytywną energią i staram się zarazić tym także dziewczyny - mówi Grzegorz Klich, trener kadry.

Jak przebiegają przygotowania do mistrzostw świata, które już w kwietniu rozpoczną się w Nowej Zelandii?

Grzegorz Klich: - Tydzień temu spotkaliśmy się po raz pierwszy z kadrą w Jastrzębiu Zdroju. Przeprowadziliśmy kilka treningów, które zakończyliśmy turniejem na Węgrzech. Niestety, odnieśliśmy trzy porażki. Pocieszające jest to, że z meczu na mecz wygląda to coraz lepiej. Myślę, że to był taki wstęp, jeśli chodzi o przygotowania. Teraz już weszliśmy w decydującą fazę treningową przed mistrzostwami. Jesteśmy po pierwszych treningach, jest komplet dziewczyn. W sumie jest 28 osób. Wszyscy są zdrowi, chętni do pracy. Tak naprawdę to dopiero zaczynamy. Poprzednie zgrupowanie pozwoliło mi troszkę przeanalizować, jakie mamy braki w grze. Więc teraz było mi łatwiej przygotować się do treningów w Jastrzębiu.

Co pan ma na myśli, mówiąc o brakach? Nad czym musicie szczególnie popracować?

- Akurat ostatnio spotkaliśmy się z przeciwnikiem, który wierzy w awans i który uważany jest za jednego z faworytów turnieju w Nowej Zelandii. Węgierki to zespół świetnie poukładany . Na ich tle mogliśmy zobaczyć nasze mankamenty. Na ten moment największe braki mamy w grze obronnej. Jeśli przeciwnik jest lepszy, to gra w obronie musi być świetnie zorganizowana. Wiele jest tych elementów, nad którymi chcemy pracować. Zresztą ostatnio nie graliśmy w najmocniejszym składzie, a zestawienie piątek było inne niż to na mistrzostwach. Musimy dopracować takie elementy gry jak pojedynki jeden na jeden. Kładę więc nacisk na ćwiczenia, które skupiają się głównie na ułożeniu gry obronnej. Dziewczyny muszą nauczyć się bronić, szczególnie w sytuacji, kiedy przeciwnik jest lepiej wyszkolony technicznie. Są potrzebne mechanizmy. W momencie, kiedy będą wiedziały, jak się zachować, będzie im łatwiej.

Na treningach pracujecie nad poprawą gry. Niezwykle ważna będzie także psychika. Rozmawia pan dużo z zawodniczkami? Jaka jest atmosfera w zespole?

- O atmosferę należałoby zapytać drużynę. Mnie jako trenerowi wydaje się, że odbiór mojej osoby i pracy jest dobry i że ta współpraca idzie w dobrym kierunku. Dziewczyny słuchają, są chłonne tej wiedzy. Widzę, że z każdym treningiem chcą podnosić swoje umiejętności, i to robią. Jestem naprawdę zadowolony, bo widzę, że bardzo się przykładają do treningów. Bardzo mnie cieszy, że są takie ambicja i wola. Zgrywamy się. One się uczą mnie, a ja staram się także te dziewczyny poznawać. Podchodzę do każdej w sposób indywidualny. Wcześniej nie było zbyt dużo okazji, żeby porozmawiać twarzą w twarz o sprawach życiowych. Prawda jest taka, że muszę poznać ten zespół. Zrozumieć, na co je stać i czy będą w stanie podołać temu niełatwemu zadaniu. Sytuacji, kiedy będą pod ścianą, na pewno kilka ich czeka.

Znajdziecie się w zupełnie nowym otoczeniu. Nowa Zelandia jest bardzo daleko, będziecie musieli się zaaklimatyzować. Jak pan postrzega ten turniej?

- Rzeczywiście daleko lecimy. Skupiamy się jednak na celach sportowych. Marzeniem byłoby awansować. I taki też jest cel. Przy czym chcąc sięgać po najwyższe laury, trzeba czasami zejść też na ziemię i ocenić na chłodno sytuację. Najważniejsze jest to, że my wiemy, po co pracujemy i jakie trudne mecze nas czekają. Ale tylko równając do najlepszych i grając przeciwko nim, można podnosić własne umiejętności.

Jak sam pan powiedział, polską drużynę czekają trudne mecze. Które drużyny będą najbardziej wymagającymi rywalami?

- Wiemy już, że Węgierki są poukładanym zespołem, dobrze zorganizowanym. I przez to bardzo groźnym. Włoszki to spadkowiczki, więc jest to zespół o wiele bardziej ograny od nas. Trzeba sobie przede wszystkim zdać sprawę, że nasze dziewczyny bardzo krótko grają na arenie międzynarodowej. My zdobywamy doświadczenie z każdym turniejem, z każdym meczem i dlatego ważne jest, żebyśmy grali jak najwięcej. Kierunek jest dobry.

Jak przebiegają przygotowania od strony organizacyjnej?

- Hotel Dąbrówka, w którym mieszkamy, jest rewelacyjny. Wszyscy o nas dbają i starają się podporządkować wszelkie działania, żeby ułatwić nam pracę. Nasz plan zgrupowania jest więc w pełni realizowany. Wszystko jest na najwyższym poziomie. Lodowisko też jest dobrze przygotowane. Mamy do dyspozycji siłownię, basen, wszystko jest przygotowane i dobrze zorganizowane, więc nie mamy żadnych problemów. Warunki są takie, jakie powinny być.

Czyli nic, tylko grać i wygrywać...

- Zobaczymy. Ja zawsze patrzę optymistycznie w przyszłość. Jestem zarażony pozytywną energią i staram się zarazić tym także dziewczyny. Bo wiadomo, że niektóre są bardzo zestresowane, bo są pierwszy raz na kadrze. Może nie wierzą też za bardzo w swoje umiejętności. Więc staramy się pokazać każdej zawodniczce, na co ją stać. Wskazać kierunek rozwoju, żeby uwierzyła w siebie. Wszystko wymaga czasu i ciężkiej pracy. A wyniki same przyjdą.

Więcej o:
Copyright © Agora SA