200 tysięcy aktów przemocy, czyli czy hokej jest brutalny?

Do 18. roku życia przeciętny Amerykanin ogląda w telewizji 200 tys. aktów przemocy. Większość z nich na meczu play off ligi NHL - napisał dziennikarz Steve Rusin, włączając się do dyskusji na temat brutalności hokeja. Po Wielkanocy rusza finałowa faza walki o Puchar Stanleya.

Nie jest jasne, dlaczego hokej jest tak brutalny. Może winne są pierwsze zespoły, które były narodowe - angielskie, francuskie czy szkockie, a ich mecze to było coś więcej niż sport? Może przyczyna jest jeszcze starsza - pierwszy raz w hokeja, w Montrealu pod koniec XIX w., zagrali nudzący się zimą rugbyści?

W 1905 roku w Ontario, Allan Looney, z ekipy Maxville, uderzył pięścią Alcide'a Laurina, zawodnika Alexandrii i poprawił kijem w skroń. Laurin zmarł, Looneya oskarżono o morderstwo, a następnie łagodząc oskarżenie, o nieumyślne spowodowanie śmierci. Znalazł się jednak świadek, który potwierdził, że napastnik działał w... obronie własnej, bowiem Alexandria z Maxville rywalizowały zaciekle. Pierwszy klub tworzyli katolicy pochodzenia francuskiego, a drugi - protestanccy anglofoni.

Tak zaczynająca się lista śmiertelnych wypadków na lodzie jest długa, wystarczą ostatnie lata. W 1995 roku Szwedowi Bengtowi Akerblomowi łyżwa innego hokeisty przecięła szyję, Jaxon Logan, zawodnik uniwersytecki, zmarł trafiony krążkiem w klatkę piersiową. Uderzenie zatrzymało akcję serca. W ubiegłym roku 17-letni Kanadyjczyk Kyle Fundytus, zmarł uderzony krążkiem w szyję, a 19-letni Włoch Miran Schrott zginął od ciosu kijem.

"Hokej to morderstwo na lodzie" - angielski pisarz Jim Murray

Śmiertelne wypadki to jedno, osobny problem to setki kontuzji wstrząśnienia mózgu, urazów oczu i zębów. Najgroźniejsze przypadki ostatnich lat dotyczą gwiazd NHL - Sidneya Crosby'ego i Chrisa Prongera, obaj doznali wstrząśnienia mózgu. Kapitan Pittsburgh Penguins i najsłynniejszy obecnie hokeista, pauzował 10 miesięcy. Po powrocie znów przerwał treningi bo miał zawroty głowy. Podobne dolegliwości odczuwa Pronger, kapitan Philadelphia Flyers, który nie wróci już do gry w tym sezonie, a może nawet zakończy karierę.

Według Kanadyjskiego Stowarzyszenia Normalizacyjnego (CSA) w hokeju częściej niż w innych sportach zdarzają się kontuzje oka. Tylko między 1972 a 1997 rokiem przytrafiło się 1860 takich urazów, z których 298 skończyło się przynajmniej częściową ślepotą. Głośny był przypadek 23-letniego Amerykanina Bryana Berarda. W 2000 r. zawodnik Toronto Maple Leafs uderzony kijem w oko upadł, a na lodzie momentalnie pojawiła się kałuża krwi. Kość oczodołu została zgruchotana a odprysk przebił gałkę. Hokeista przeszedł siedem operacji, i dopiero po roku wrócił na lód.

- Hokej nie jest ani mniej, ani bardziej bezpieczny niż kiedyś - mówi Mariusz Czerkawski, który rozegrał blisko 800 meczów w NHL. -Ekwipunek zawodników, kaski i ochraniacze, są coraz lepsze. Ale im zawodnicy mają lepszy sprzęt, tym mocniej mogą uderzać krążek, szybciej jeździć na łyżwach. Kij ma dwa końce.

"Gdyby hokejowe bójki były udawane, uczestniczyłbym w większości z nich" - Rod Gilbert, była gwiazda New York Rangers

Bijatyki w NHL to codzienność. Są nie tylko sposobem na rozgrzanie publiczności. Enforcers, czyli zadymiarze, pilnują w ten sposób gwiazd zespołu. mogą też zdopingować kolegów do lepszej gry, nastraszyć rywali, czy wreszcie wyeliminować gracza przeciwników. Dlatego często zaczepiają najskuteczniejszych rywali, bo za bójkę idzie się na ławkę kar.

Bywa, że w bójce uczestniczą całe drużyny. Podczas mistrzostw świata juniorów w Czechosłowacji w 1987 r. starły się ekipy Kanady i ZSRR. Bijatyka rozgorzała w drugiej tercji, ale zanosiło się na nią od początku, bo hokeiści wzajemnie się prowokowali. Theoren Fleury, później gwiazda Calgary Flames, po golu udawał, że kij to karabin maszynowy, z którego "strzelał" do ławki Rosjan. Bójka była tak zażarta, że organizatorzy musieli zgasić światło, by uspokoić hokeistów. Drużyny wyrzucono z turnieju.

"Czterech na pięciu dentystów zaleca grę w hokeja" - autor nieznany

Dyskusja o tym, jak uczynić hokej bezpieczniejszym, toczy się od lat. Po historii Crosby'ego i samobójstwie Dereka Boogarda, czołowego zadymiarza NHL (przyczyną mogła być encefalopatia - uszkodzenie mózgu spowodowane bójkami), przybrała na sile. Są pomysły, by zakazać wejść ciałem w rozgrywkach juniorów. Amerykańska Narodowa Federacja Szkół Wyższych nakazała graczom noszenie kasków z ochroną twarzy. Do wyboru jest kratownica albo specjalne gogle ale zawodnicy narzekają, że gogle parują, a kratownica ogranicza im widoczność. Zdaniem Czerkawskiego takie przepisy spowodują, że gra się zaostrzy. Hokeiści zaczną grać "wysokim kijem", bo uznają, że jest ochrona na oczy. - hokeiści nie mogą grać w zbrojach - mówi Czerkawski.

A zakaz gry ciałem pewnie ograniczyłby kontuzje, ale gdy hokeista przejdzie do wyższej ligi, boleśnie zderzy się z rzeczywistością. Hokejowa zasada mówi: "finish your check" - dokończ atak. W hokeju bardzo dużo gra się ciałem, ci, którzy hamują przed przeciwnikiem, zbierają burę od trenerów.

"Gra wysokim kijem, spowodowanie upadku, uderzanie, natarcie, zahaczanie, bójki, nadmierna ostrość w grze [hokejowe przewinienia - red] wszystko poza tym to tylko jazda figurowa na lodzie" - autor nieznany

- Hokej wcale nie jest bardziej kontuzjogenny niż piłka nożna, gdzie co chwila pękają kości, nie mówiąc już o sportach motorowych. Pewnie, że wszystko może się zdarzyć, ale ja wolałbym, żeby mój syn grał w hokeja, niż miałby jeździć konno czy skakać na nartach jak Małysz. Wybieram dla niego lodowisko, a nie skocznię mamucią - przekonuje Mariusz Czerkawski.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.