Euro 2016. Polska - Portugalia 1:1. Wracamy do Europy

Futbol nie spłacił jeszcze długu wobec Adama Nawałki, ale już na mundialu w Rosji może dostać kolejną szansę. Z Euro 2016 reprezentacja Polski odpadła w czwartek po porażce z Portugalią w rzutach karnych.

Przekonaliśmy się o tym na własne oczy. Przez lata poszukiwań sposobu na polski futbol zapadaliśmy się w przekonaniu, że do sukcesu wiedzie droga przez trud i znój. Skutkiem były drużyny wylęknione i niepewne. Raczyły nas futbolem siermiężnym, defensywnym, bo uczucie lęku dominowało w duszach polskich piłkarzy w chwili wyjścia na boisko. A w grze nie dało się tego ukryć.

Mówimy dziś o nowym pokoleniu z nieobciążoną głową i pozytywną mentalnością, ale przecież Robert Lewandowski, Kuba Błaszczykowski, Łukasz Piszczek, Kamil Glik, Łukasz Fabiański czy Kamil Grosicki to nie są nastolatki, które Nawałka wprowadzał do kadry. Czterech pierwszych zagrało w sumie w reprezentacji blisko 250 meczów. Nawałka nie wymyślił dla zespołu nawet Grzegorza Krychowiaka - ostatni z obecnych liderów drużyny narodowej debiutował w niej już w 2008 roku. W tamtym czasie był wyceniany na 400 tys zł. Dziś PSG daje Sevilli 30 mln euro i klub z Andaluzji nie chce się zgodzić. Nawałka nie dokonał rewolucji personalnej, ale rewolucji w sposobie myślenia. Wcześniej to nie piłkarze drugiego planu równali do poziomu swoich liderów, ale odwrotnie. I cały kraj załamywał ręce, dlaczego Lewandowski w kadrze to tylko nieudana replika gwiazdy Bundesligi.

Piłka już nie przeszkadza

Nawałka to pierwszy trener od dawna, który zerwał z tradycyjnie polskim sposobem myślenia o futbolu. Że ponieważ nasi piłkarze są źle wyszkoleni technicznie, to piłka im przeszkadza. Że futbol polski musi być prosty: szczelna garda i bieganie do kontry. Że bliższe są nam indywidualne szarże niż wysiłek zbiorowy, zaplanowany, zorganizowany. Nawałka pokazał, że to wszystko szkodliwe stereotypy.

Drużyna to nie jest tylko grupa piłkarzy, tym lepsza, im prezentują większą jakość. Drużyna to także zbiór relacji między zawodnikami: jeśli się rozumieją, wyczuwają, stają za sobą i się wspierają, zespół wspina się na wyższy poziom. Schematy, automatyzmy wypracowane na treningach to fundament. Być może właśnie pod tym względem kadra Nawałki jest lepsza od poprzednich. W końcu widać myśl przewodnią, a nie tylko bezradność i panikę w zachowaniach piłkarzy. Obawialiśmy się, że stres startu na wielkiej imprezie zabije w Polakach wszystko to, co wypracowali w eliminacjach. Przecież od strony czysto piłkarskiej występ we francuskich mistrzostwach nie był znacznie trudniejszy niż w drodze do nich. Niemcy, Irlandia, Szkocja to nie są znacznie gorsze zespoły od Niemców, Irlandii Płn., Ukrainy, Szwajcarii i Portugalii, sukces polegał na tym, że pod presją drużyna Nawałki nie wyrzekła się stylu. Raz był on bardziej ofensywny, raz bardziej defensywny, bo Irlandię Płn. od Niemców dzieli przepaść.

Cieszyli się piłką

Polacy szanowali atuty rywali, ale nie zapominali o własnych. To sukces tej drużyny. Ona nie tylko zmagała się z rywalami, ale przede wszystkim fajnie grała w piłkę. Rozumiem tych, którzy są zadowoleni. Dostali emocje, radość, smutek - czyli to, na co kibic czeka lub na co jest skazany. Zrozumiem również tych, którzy mają poczucie niewykorzystanej szansy. Portugalia była rywalem w zasięgu Polaków, strefa medalowa Euro 2016 to nie było żadne science fiction.

Kiedy Zbigniew Boniek stawiał Nawałkę na czele kadry, wierzył w jego pracowitość, dokładność i spokój. Wspominał też, że dawny kumpel z boiska miał zadatki na gwiazdę światowego formatu, ale jego karierę złamały kontuzje. Pół żartem, pół serio tłumaczył, że futbol ma dług wobec Nawałki. Na Euro 2016 nie spłacił go w całości, bo po raz pierwszy od 30 lat możemy mieć uczucie, że na wielkim turnieju polska drużyna zasłużyła na więcej. Bezdyskusyjne dla nas i dla innych nacji śledzących mistrzostwa jest jedno: reprezentacja wróciła do piłki na wysokim poziomie. Nie jest w niej mocarzem, ale nie jest już tylko statystą.

Jeśli ktoś uważa za normalne, że można to było zrobić z takimi piłkarzami, jak Lewandowski, Błaszczykowski, Glik, Krychowiak, a nawet Pazdan, Jędrzejczyk, Mączyński i Kapustka, to znaczy, iż przełączył się już na nowe myślenie.

Zobacz wideo

Dramat reprezentacji Polski, ale jesteśmy z nich dumni! Łzy na boisku [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.