Euro 2016. Wojciech Szczęsny zaczyna nowy rozdział w bramce. Ale...

Łukasz Fabiański stracił miejsce w bramce reprezentacji. Bramkarzowi Swansea nie pomogły świetne mecze eliminacyjne i solidna postawa w klubie. W polskiej bramce przyszedł czas na nowy rozdział. Rozdział Wojciecha Szczęsnego. Ale Fabiański z całą pewnością nie powinien czuć się gorszym bramkarzem od Szczęsnego. Fabiański musi być cały czas w gotowości. Bo za kilka dni może okazać się, że to on będzie bohaterem całej Polski. Zwłaszcza wobec urazu Wojciecha Szczęsnego, który po meczu z Irlandią Płn. ma silne stłuczenie mięśnia czworogłowego uda.

Adam Nawałka zdecydował. Pierwszym bramkarzem Polaków na Euro 2016 we Francji będzie Wojciech Szczęsny. Zawodnik Romy w ostatniej chwili wygrał rywalizację z Łukaszem Fabiańskim, który kończył eliminacje w roli bramkarza numer jeden. Jego pozycja w reprezentacji wydawała się niepodważalna. Regularnie bronił w klubie, nie zawodził w reprezentacji, a jednak Adam Nawałka zdecydował się postawić na Szczęsnego.

- Na całą sytuację trzeba spojrzeć szerzej. W reprezentacji zawsze przychodzi moment, w którym kończy się pewien rozdział. Eliminacje są już dawno za reprezentacją Nawałki. Teraz przyszedł czas na kolejny etap - mówi Andrzej Dawidziuk, były trener bramkarzy reprezentacji Polski.

- Jednak zarówno Wojciech Szczęsny i Łukasz Fabiański mogli czuć się pewniakami. Grają w mocnych ligach, nie popełniają błędów, a jednak jeden z nich musiał pogodzić się z rolą rezerwowego - dodaje Dawidziuk.

Ale każdy z nich musi być gotowy, by zastąpić drugiego. Szczęsny doznał urazu w niedzielnym meczu z Irlandią Północną. W pierwszej połowie zderzył się z Kylem Laffertym. Ma silne stłuczenie mięśnia czworogłowego uda. Jest podejrzenie krwiaka. Występ w meczu z Niemcami stoi pod znakiem zapytania. Na szczęście Nawałka ma komfort.

Uwierająca rola rezerwowego

O sukcesie Szczęsnego nie zdecydowała postawa w klubie, ani wcześniejsze mecze w reprezentacji. Bramkarz Romy przekonał Nawałkę swoją postawą na treningach. Szczęsny podszedł do nich bardzo ambicjonalnie. Rola rezerwowego w końcówce eliminacji mocno go uwierała. Chciał udowodnić swoją wyższość. Udało się w ostatniej chwili.

- Selekcjoner ma za sobą analizy, treningi i rozmowy z piłkarzami. To wszystko pozwala wyciągnąć decydujące wnioski. Nawałka musiał dojrzeć w Wojtku właśnie te detale, które najbardziej pasują do jego koncepcji - mówi Dawidziuk.

Przeprowadzka do Rzymu pomogła

W eliminacjach za Łukaszem Fabiańskim przemawiała nie tylko pewność siebie, ale przede wszystkim precyzyjne i spokojne wznawianie gry. Dla Adama Nawałki to kluczowy element. Bramkarz nie może bezsensownie wykopywać piłki na połowę przeciwnika. Ma analizować i dostrzegać możliwości zapoczątkowania skutecznego ataku. Fabiański w tym elemencie bił Szczęsnego na głowę, ale tylko do pewnego momentu.

Treningi we Włoszech sprawiły, że Szczęsny poprawił swoją grę nogami. Teraz nie błyszczy już tylko na linii, ale potrafi też zacząć skuteczny atak. - U Wojtka widać duży progres w tym elemencie. Nowoczesny bramkarz musi dokładnie wznawiać grę. To szalenie ważny moment. Można długim wykopem oddać piłkę przeciwnikowi, a można wyprowadzić groźny atak. Adam Nawałka ceni precyzję i dokładność - analizuje Andrzej Dawidziuk.

Wielki sukces Szczęsnego, Fabiańskiego i Boruca

W grze w powietrzu i na linii trudno znaleźć różnice między Szczęsnym i Fabiańskim. Obaj bramkarskie szlify zbierali w Arsenalu. Grają podobnie, jeżeli nie identycznie. W ich stylu gry w wielu elementach można postawić znak równość. Refleks? Doskonały. Gra na przedpolu? Solidna. Kierowanie obroną? Dobra. Co więc zadecydowało?

- Zadecydowały niuanse. W podjęciu tak kluczowych decyzji trzeba wziąć pod uwagę wszystkie elementy. Mi ich nie znamy, ale dla Adama Nawałki nie są tajemnicą. Padło na Wojtka, a mnie najbardziej cieszy, że selekcjoner mógł wybierać między trzema europejskiej klasy bramkarzami. To ich wielki sukces - cieszy się Dawidziuk.

Tytoń dał przykład

Łukasz Fabiański z całą pewnością nie powinien czuć się gorszym bramkarzem od Wojciecha Szczęsnego. Przegrał rywalizację, ale udowodnił całej piłkarskiej Polsce, że selekcjoner Adam Nawałka może mu ufać. W eliminacjach nie popełnił żadnego błędu, na treningach robił wszystko co mógł, ale rywalizację przegrał.

- Łukasz może czuć frustrację, złość, ale tylko w wymiarze sportowym. Bramkarze zazwyczaj przyjeżdżają na zgrupowanie z jasno określoną pozycją. W reprezentacji Polski jest inaczej. Zarówno Wojciech Szczęsny i Łukasz Fabiański mogli czuć się pewniakami. Grają w mocnych ligach, nie popełniają błędów, a jednak jeden z nich musiał pogodzić się z rolą rezerwowego - uważa Andrzej Dawidziuk.

Adam Nawałka postawił na Wojciecha Szczęsnego, ale Łukasz Fabiański musi być cały czas w gotowości. Bo za kilka dni może okazać się, że to on będzie bohaterem całej Polski. Tak jak Przemysław Tytoń w 2012 roku.

Obserwuj @dwardzich22

Zobacz wideo

Do Francji zjechali nie tylko brutalni kibole. Oto dowody! [ZDJĘCIA]

Czy zgadzasz się z wyborem pierwszego bramkarza?
Więcej o:
Copyright © Agora SA