TOMASZ FRANKOWSKI: Podzielam jego ostrożność. Spójrzmy na Niemców: w Berlinie przegrali niespodziewanie z Anglikami 2:3 i tak ich to zmobilizowało, że w następnym meczu rozbili Włochów 4:1. Porażka bywa kształcąca, studzi euforię, sprowadza na ziemię. Ale uznajmy, że nasza kadra w minionych latach dość się już naprzegrywała. Kibice mają powyżej uszu przyśpiewki "nic się nie stało". Wygrane rodzą pewność siebie, spokój, poczucie własnej wartości, czego naszym kadrowiczom było trzeba. Zwycięstwa z Serbami i Finami po dobrej grze, gdzie Polacy potrafili trzymać piłkę, dominować, pokazali płynny futbol, trzeba cenić wysoko. Jeszcze nie tak dawno przegrywaliśmy z tymi rywalami, więc cieszmy się tym, co się teraz dzieje. Drużyna zrobiła ogromny krok w przód.
- Fabiański jest pewny, regularny, od lat gra na bardzo wysokim poziomie. Faktycznie jednak takiej konkurencji jak w bramce nie ma w żadnej innej formacji. Głowa może zaboleć Adama Nawałkę. Łukasz jest jednak krok przed Wojtkiem i Arturem. Tylko co można przewidzieć w futbolu? Pamiętamy Euro 2012, gdy pewniakiem był Szczęsny, a w pierwszym meczu z Grekami dostał czerwoną kartkę i zastąpił go Przemek Tytoń. Zaczynając od obrony karnego.
- Piszczek, Pazdan i Rybus to moi dobrzy koledzy, więc chciałbym się mylić. Coś mi jednak w tej naszej obronie zgrzyta, coś nie pasuje, nie umiem tego wytłumaczyć, ale nie mam pewności, że sprosta wymaganiom Euro. Obym nie miał racji, wiem, że nie wypada kwestionować personalnych decyzji Nawałki, bo jakąkolwiek dotąd podejmował, zawsze okazywała się słuszna. Selekcjoner nie bał się ryzyka, wstawiając graczy, w których niewielu wierzyło, a oni się sprawdzali i pomagali drużynie zdobywać punkty. Powtórzę jednak, gdybym chciał szukać słabości tej kadry, dziury w całym, to właśnie w linii obrony. Myślę, że selekcjoner podejmie ostateczne decyzje co do składu defensywy w ostatnim miesiącu przed mistrzostwami. Obok Glika zagra ten ze środkowych obrońców, który będzie wtedy w najlepszej formie.
- Grosicki zrobił niewiarygodny postęp. I to w chwili, gdy wielu uznało go za gracza o wyczerpanym potencjale. Gdy szedł do tureckiego Sivassporu, sam myślałem, że to szczyt jego możliwości. A on zmienił klub na lepszy, ligę na lepszą i we francuskim Stade Rennais gra świetnie. W reprezentacji to samo. Kiedyś głównie bardzo dużo biegał, dziś nie przeszkadza mu to w myśleniu, ma gole, asysty, wykonuje stałe fragmenty gry. Kluczowy piłkarz drużyny. W ogóle polska pomoc bardzo mi się podoba. Potrafią zaopiekować się piłką, niebanalnie ją rozegrać. Pomocnicy Nawałki są kreatywni, ale odpowiedzialni, unikają głupich strat. Grzesiek Krychowiak byłby wybierany w ostatnich dwóch latach na najlepszego polskiego piłkarza, gdyby nie to, że Robert Lewandowski króluje w Europie.
Oczywiście i pomocnicy mają problemy. Błaszczykowski nie gra w Fiorentinie. Jeśli się to nie zmieni, będzie kłopot z formą i ograniem, wtedy Kapustka i Wszołek mogą wkroczyć do akcji.
- Prawda, a przecież jeszcze trzy lata temu nawet Robert budził. Obaj zrobili wielki postęp. Chciałoby się powiedzieć, że Milik większy, ale Lewandowski poza sportową klasą stał się liderem, osobistością w kadrze. Kiedy Nawałka postanowił, że reprezentacja ma grać w ustawieniu 4-4-2, czyli z dwoma napastnikami, większość z nas była sceptyczna. Ja także. Tymczasem selekcjoner się nie mylił. Tak Robert, jak Arek pomagają w odbiorze piłki, umieją grać pressingiem, są pierwszymi obrońcami. Gra obronna nie traci na tym, że mamy w podstawowym składzie dwóch napastników. Tymczasem gra ofensywna zyskuje. Zwłaszcza że się uzupełniają i wygląda, jakby lubili przebywać ze sobą na boisku. Oczywiście selekcjoner ma warianty zastępcze, tak jak w decydującym o awansie meczu z Irlandią, gdy Milik był kontuzjowany. Wtedy zagrało pięciu pomocników.
- Już słyszałem, że wyjście z grupy to za mało. Ale ja uważam, że to będzie sukces. Od mundialu w Meksyku w 1986 roku reprezentacja Polski nie grała w fazie pucharowej wielkiego turnieju. Wtedy wywalczyliśmy awans z trzeciego miejsca, mając 3 pkt. Teraz we Francji też będzie taka możliwość. Awans w 1/8 finału Euro 2016 podtrzyma entuzjazm wokół kadry Nawałki. Jest teraz w Polsce moda na reprezentację, stadiony zapełniają sparingi, w Warszawie, Poznaniu i we Wrocławiu. Do Francji też sporo naszych fanów się wybierze, dobrze, by wreszcie przeżyli coś fajnego, nie tak jak w ostatnich latach.
- Przede wszystkim przygotowanie fizyczne i mentalne. Ono musi być na zdecydowanie wyższym poziomie niż w kwalifikacjach. Wymagania wielkiej imprezy są nieporównywalnie większe i piłkarze muszą im sprostać. Poradzić sobie z presją, mieć końską siłę do biegania. Oby mecz z Niemcami nie był decydujący. Nie mówię, że zwycięstwo jest poza zasięgiem Polaków, udowodnili to na Stadionie Narodowym, ale nie można doprowadzić do sytuacji, gdy gra z mistrzami świata będzie rozstrzygać o naszym losie. Nie wierzę w teorię, że w kwalifikacjach Niemcy - będący tuż po zwycięstwie na mundialu w Brazylii - zlekceważyli Polaków. To nie w ich stylu, ale na pewno Euro dodatkowo ich zmotywuje. Dobrze, by Polacy przypomnieli sobie, ile zdrowia kosztował ich rewanż we Frankfurcie. Na Euro 2016 trzeba będzie włożyć tyle wysiłku w każdy mecz. Trzeba być na to gotowym.
- Grają jeszcze sparingi z Holandią i Litwą. Holendrzy ostudzili niedawno entuzjazm Anglików, wygrywając na Wembley. Będą dla naszej kadry surowi i wymagający. Ale jak mówiłem: zimnych pryszniców polska kadra już miała dość.