Eliminacje Euro 2016. Szkocja - Polska. Szkoci na skórce od banana

Stawka meczu z Polską jest dla rywali taka: albo wygramy, albo będziemy wyrzutkiem. Obudzimy się jako najgorsza drużyna na Wyspach Brytyjskich, szewc bez butów, pośmiewisko sąsiadów. Jak Anglia w rugby

Nie spodziewaj się po Hampden, szkockim Narodowym, że cię oszołomi. Jest wciśnięty między osiedla, jedną z trybun od rzędu willi oddziela tylko wąska ulica. Jest też wciśnięty głęboko w ziemię, więc z zewnątrz niewysoki. Niższy od pobliskiego wzgórza z białymi domkami. Niepozorny przy Ibrox i Celtic Park. 600-tysięczne Glasgow ma aż trzy stadiony mieszczące ponad 50 tysięcy widzów. Przez wiele lat odsetek kibiców chodzących regularnie na mecze był tutaj najwyższy na świecie. Kiedyś, w czasach węgla i stali, to było jedno z najbogatszych miast świata, drugie miasto imperium brytyjskiego. A Hampden był największym stadionem na świecie. Do dziś 149 tysięcy widzów meczu Szkocja - Anglia z 1937 roku pozostaje rekordem Europy.

Będzie tu Euro 2020. Tylko czy ze Szkotami?

Teraz bardziej od rozmachu liczy się na Hampden duch miejsca. Stadionu, na którym były trzy finały Pucharu Europy, na którym Alex Ferguson jako dziecko zakochiwał się w futbolu, patrząc z trybun jak Real w finale PE rozbija Eintracht. Stadionu, na którym odbędą się w 2020 roku cztery mecze finałów Euro. Ale, niestety dla Szkotów, goszczenie meczów akurat tego turnieju, rozrzuconego po całej Europie, nie gwarantuje gospodarzowi gry w finałach. A Szkocja awans do wielkiego turnieju wywalczyła ostatni raz w 1997 roku.

Anglicy wymyślili futbol. Szkoci wymyślili, jak w niego grać

Mówi się, że wprawdzie Anglicy wymyślili futbol, ale to Szkoci nauczyli świat, jak w niego grać: że można to robić w wyrafinowany sposób, podaniami, a nie tylko zderzać się w walce o piłkę. Byli krajem wielkich trenerów, krajem najsłynniejszej piłkarskiej wojny religijnej, krajem Celticu, Rangersów i ich nieco mniej kochanej, ale jednak od czasu do czasu zwycięskiej siostry - reprezentacji. A teraz im grozi, że się zamienią w piłkarski skansen. Święta wojna mało kogo na świecie interesuje, od kiedy Rangersi w 2012 zbankrutowali i odrodzili się jako drużyna czwartoligowa (jeszcze nie wrócili do ekstraklasy). A reprezentacja nie potrafi sobie bez problemów załatwić awansu nawet do powiększonego Euro, które kiedyś Szkoci sami zaproponowali. To Gordon Smith, szef szkockiej federacji, zgłosił w 2007 roku ten pomysł, a Michel Platini go przeforsował.

Najgorsi na Wyspach

Pół Europy zagra w tym turnieju, takie maluchy jak Islandia i Austria już czekają na losowanie finałów, a Szkocja liczy na cud, którym będzie awans do baraży. Szewc bez butów. Dobrze zaczęli eliminacje, nabrali wiary w siebie, ale potem utknęli, przede wszystkim w Gruzji, z którą przegrali, nie oddając ani jednego celnego strzału. Nadal są w naszej grupie eliminacyjnej najwyżej po Niemcach notowaną drużyną z rankingu FIFA, trzy miejsca nad Polską. Ale w tym najważniejszym grupowym rankingu, tabeli, są czwarci. Kolejne eliminacje mijają im bez wielkiego zwycięstwa, mecz z Polską jest ostatnią szansą, bo potem zostanie już tylko Gibraltar do odfajkowania.

Ale to wszystko byłoby jeszcze do przełknięcia, gdyby nie sąsiedzi. Mogli sobie dotychczas mówić: może czekamy na awans długo, ale co to jest przy czekaniu walijskim, od 1958, a nawet północnoirlandzkim, od 1986. A teraz Walia i Irlandia Północna są o pół kroku od awansu. Prowadzą w swoich grupach, więc nawet nie można się przyczepić, że awansują tylko dlatego, że turniej został powiększony. Zaraz się okaże, że Szkocja będzie jak Anglia na mundialu w rugby - najgorsza na Wyspach. Nie trzeba na ulicach Glasgow mocno nadstawiać ucha, by usłyszeć dowcipy o angielskim rugby. Sąsiedzi tylko czekają, żeby sobie poużywać na szkockich piłkarzach. Będą mogli już dziś, jeśli Szkocja przegra. A jeśli zremisuje, to ocali ją tylko zwycięstwo Niemców nad Irlandią, a potem zwycięstwo Irlandii nad Polską.

Kadra spoza Ligi Mistrzów

- Ludzie tutaj wypatrują tylko następnej skórki od banana, na której się potkniemy. A my piłkarze musimy myśleć pozytywnie - mówi kapitan kadry Scott Brown. Ale ten powszechny pesymizm jest dobrze uzasadniony. - Przestaliśmy dobrze szkolić młodych, sprzedaliśmy każdego zdolniejszego piłkarza do Anglii - narzekają miejscowi, gdy rozmawiamy o futbolu. Nie ma gwiazd, jakie mają dziś Walijczycy, skończyła się sztafeta wybitnych szkockich trenerów. Rangersi są już na zapleczu szkockiej ekstraklasy, ale szkody, które wyrządziła lidze ich nieobecność, mogą być nieodwracalne. Umowa telewizyjna daje dziś lidze tylko równowartość 22 mln euro rocznie, to mniej niż w polskiej lidze. Kluby Premier League mogą wykupić każdy szkocki talent i nawet nie odczuć wydatku. W kadrze na mecz z Polską jest tylko pięciu piłkarzy z ligi szkockiej. Ale ci, którzy wyjeżdżają, trafiają do przeciętniaków Premier League. Nie ma w kadrze żadnego piłkarza z Ligi Mistrzów. Celtic już drugi raz z rzędu nie awansował do LM.

Jeśli nie uda się w tych eliminacjach, to w następnych może być jeszcze trudniej: o mundial w Rosji trzeba będzie walczyć z Anglią, Słowacją, Słowenią, Litwą i Maltą. Jeśli nie uda im się wywalczyć jednego z 24 miejsc w Euro, skąd wziąć wiarę, że uda się zdobyć jedno z 13 europejskich miejsc w mundialu. A wtedy latem 2018 wybiłoby Szkocji 20 lat bez wielkich turniejów.

Zobacz wideo
Czy Polska pokona Szkocję?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.