El. Euro 2016. Polska - Gruzja. Błaszczykowski i Lewandowski jak Rolling Stonesi

Wśród wielu dobrych wiadomości, związanych ze zwycięstwem nad Gruzją, jest i ta: sprawa napięć między Robertem Lewandowskim i Jakubem Błaszczykowskim przestała być tematem unoszącym się nad drużyną Nawałki. O tym, że dwaj wybitni reprezentanci Polski mogą być jak Rolling Stonesi, pisze Michał Okoński, dziennikarz ?Tygodnika Powszechnego? i komentator Sport.pl.

Jeszcze przed meczem Polska - Gruzja Michał Pol miał marzenie. Jest 82. minuta, Polska prowadzi 3:0, schodzący z boiska Lewandowski podbiega do Błaszczykowskiego i przekazuje mu opaskę kapitańską, kibice reagują owacją na stojąco, tym mocniejszą, że obaj kapitanowie wcześniej strzelili bramki. Tak pięknie oczywiście nie było - w życiu rzadko jest tak pięknie jak w marzeniach, zwłaszcza kibiców, a dziś Polacy (niech nie zmyli nas wynik, zafałszowany przez trzy bramki w końcówce) z Gruzinami męczyli się wyjątkowo, pierwszą bramkę strzelając w momencie, gdy goście mieli już wyraźną przewagę - a jednak mam potrzebę powrotu do wpisu Michała ; rzecz w tym, że był on jednym z nielicznych, którzy w tych dniach podjęli temat, w ciągu ostatniego półrocza bodaj najczęściej podejmowany w dyskusjach o kadrze Adama Nawałki. Sprawa, która miała ogromny wpływ na atmosferę podczas zgrupowania przed meczem z Irlandią, tym razem na przedmeczowych konferencjach, w trakcie wywiadów z kadrowiczami, podczas relacji z treningów, w zasadzie się nie pojawiała, a jeśli, to była szybko neutralizowana. Ci zaś, którzy przyglądali się treningom, donosili, że wszystko toczyło się normalnie - jak to między profesjonalistami.

Co było do udowodnienia

Albo jak między wielkimi gwiazdami rocka, Keithem Richardsem i Mickiem Jaggerem: wielbiciele Rolling Stonesów wiedzą doskonale, że obaj panowie za sobą nie przepadają. Nie przepadają? Łagodnie powiedziane, skoro w autobiografii tego pierwszego na drugiego wylewa się kubły pomyj, czyniąc nawet niewybredne aluzje na temat rozmiarów jego męskości. Po lekturze czegoś takiego naprawdę trudno się przejąć jednym czy dwoma gorzkimi zdaniami z wydanej właśnie autobiografii Błaszczykowskiego - zresztą bardzo ogólnymi. "To nie jest żadna tajemnica, że nie mamy już ze sobą wspólnego języka. Nie mamy ze sobą kontaktu. Mieliśmy, ale nasze drogi się rozeszły" - mówi piłkarz Borussii. Naprawdę jest się czym przejmować?

Wieloletnie konflikty między gitarzystą a wokalistą nie przeszkodziły Stonesom nagrywać kolejnych znakomitych płyt i dawać znakomitych koncertów; obaj panowie musieli wytrzymywać ze sobą miesiące męczących tras koncertowych i godziny spędzane na scenie, ba: musieli na tej scenie uśmiechać się do siebie i obejmować, tak żeby kibice, to jest, przepraszam, fani, byli zadowoleni. "Nie musisz być z kimś przyjacielem, by dobrze współpracować na boisku - mówił Błaszczykowski w jednym z wywiadów, pytany, ile razy nie podał piłki nielubianemu napastnikowi. - To, że niewiele rozmawiam z Robertem prywatnie, nie oznacza, że ignorujemy się na boisku. To byłoby nieprofesjonalne". A w autobiografii dodawał: "W reprezentacji nie grasz dla prezesa czy dla trenera. Grasz dla kraju, kibiców i siebie samego. Czy będę miał opaskę na ręce czy nie, i tak będę dawał z siebie wszystko". Co było do udowodnienia, i co zostało dziś udowodnione na boisku.

Błaszczykowski pojawił się na nim na pół godziny i widać było, jak bardzo chce się pokazać: w pierwszej akcji wpadł w pole karne, szukając okazji do strzału i zaniedbując podanie do Lewandowskiego lub Milika. Chwilę później wykazał jednak, jak potrafi podawać, cudownie wrzucając na głowę Grosickiego. Potem kolejny raz zagrywał do tego samego piłkarza, prowokując jednak refleksję, czy nie lepiej było szukać Lewandowskiego; refleksję wszakże oddaloną w 84. i 86. minucie, gdy po kolejnych szarżach w pole karne piłkarz Borussii odgrywał do gwiazdy Bayernu. Zauważmy i to, że przybili piątkę po drugim golu dla Polski, no a w końcu - po fantastycznym wyjściu do podania Piszczka i dośrodkowaniu w pole karne, Błaszczykowski miał asystę przy golu Lewandowskiego, potem zaś obaj panowie przytulili się, ów gest podziękowań powtarzając jeszcze po meczu. Ja to było w "Zemście"? "Mocium panie, z nami zgoda", powiedział Cześnik, podając rękę Rejentowi - przypomnijcie sobie, co na to powiedział Wacław.

Jak w małżeństwie

Może więc jest tak, że piszemy o tej sprawie po raz ostatni. "Kurwa, przecież jeśli pracujesz z facetem przez czterdzieści kilka lat, nie może cały czas iść jak z płatka. Trzeba przejść przez różne kryzysy. Jak w małżeństwie" - zdanie Keitha Richardsa; zdanie, skądinąd o wymiarze uniwersalnym, wydaje się całą sprawę dobrze podsumowywać. To, że piłkarz o charakterze i waleczności Błaszczykowskiego jest wciąż kadrze niezbędny, wydaje się przecież równie oczywiste jak to, że spotkania z Gruzją nie zaczął w podstawowym składzie: w Borussii grywał ostatnio ogony (22 minuty w finale Pucharu Niemiec, 30 maja, 40 minut z Hoffenheim niemal miesiąc wcześniej), a Peszko i Grosicki wyróżniali się w poprzednich meczach kadry. Dziś piłkarz Rennais, który początkowo zajmował miejsce na prawym skrzydle, był jednym z najlepszych na boisku.

W meczu towarzyskim z Grecją skrzydłowy Borussii zapewne dostanie szansę od początku, a przede wszystkim: po wakacjach rozpocznie kolejny sezon z czystą kartą i bez kontuzji, więc na starcia decydujące o awansie na Euro będzie jak znalazł. Czym jest dla selekcjonera pole manewru w składzie, pokazał przecież bardzo dobry występ zastępującego Glika Pazdana. Spokojna głowa: przyda się i Błaszczykowski.

Zobacz wideo

Jak się skończą eliminacje Euro 2016 w polskiej grupie? [WYTYPUJ SAM!]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.