Gole Glika, Grzegorza Krychowiaka, Mili i Arkadiusza Milika dały Polakom zwycięstwo nad Gruzją 4:0 w Tbilisi i pozwoliły zachować pozycję lidera grupy w eliminacjach Euro 2016.
- Wynik nie odzwierciedla tego, jak trudny to był mecz. Pierwsza połowa to pokazała. Zwycięstwo cieszy, mamy kilka miesięcy spokoju. Spotkanie sędziował Włoch i widocznie przyniósł mi szczęście. Bramkę dedykuję mojej teściowej - powiedział przed kamerą Polsatu Glik.
I dodał: - Tracimy mniej bramek, a w poprzednich eliminacjach to było naszą bolączką. Nieważne kto strzela bramki, cieszy, że wpadają. Trzy punkty z Gruzją są niesamowicie cenne. Drużyna rodziła się w bólach, ale ona cały czas się rodzi. Mecze z Irlandią i Szkocją zadecydują czy pojedziemy na Euro 2016. Pierwsze miejsce w grupie? Marzyć można, jesteśmy ambitni. Mamy z tyłu głowy, że możemy wyjść z pierwszego miejsca. Liczy się awans, nieważne z którego miejsca.
- Cieszę się, że eliminację w taki sposób toczą się i że nie przeszkadzam drużynie na boisku. Dziś nie grałem jako "10", a raczej jako "8" obok Krzysztofa Mączyńskiego. Mieliśmy mnóstwo pracy w defensywie, bo takie też zadanie dostałem od selekcjonera - skomentował Mila.
- W drugiej połowie czułem się zdecydowanie lepiej. Przez perypetie wagą jestem dobrze przygotowany do sezonu, ale jak każdy zawodnik czasem muszę złapać oddech - dodał pomocnik Śląska Wrocław.
- Kiedy grałem ostatni raz w pierwszym składzie reprezentacji Polski? Dawno temu. Jeszcze za czasów trenera Pawła Janasa. U Franciszka Smudy zagrałem tylko w meczu towarzyskim. Gdy na stadionie w Tbilisi słuchałem hymnu, to aż łapało za serce - zakończył Mila.
Polska rozgromiła Gruzję w eliminacjach Euro 2016. Zobacz materiały wideo o tym meczu: