Polska - Grecja na Euro 2012. Czego dowiedzieliśmy się z meczu z Grecją

Polska zremisowała w pierwszym meczu Euro z Grecją 1:1. Mecz był niezwykle emocjonujący, mieliśmy dwie czerwone kartki, obroniony rzut karny. Przed kolejnymi spotkaniami jeszcze wszystko możliwe. Ale co już wiemy?

Zatrzymać Lewandowskiego= Polska gola nie strzeli

23 piłkarzy, których Franciszek Smuda zabrał na ME, w sumie strzeliło w reprezentacji 44 gole. Nie ma na Euro reprezentacji, której piłkarze zdobyliby mniej bramek. I w piątek to było widać. W pierwszej połowie Polacy zmarnowali kilka świetnych szans. Mylił się Obraniak, mylił się Perquis, mylił się Murawski. Później tak dobrych szans już nie było, coraz groźniej atakowali za to Grecy. Okazało się, że wystarczy odciąć od podań Roberta Lewandowskiego, a reprezentacja Polski gola strzelić już nie będzie w stanie.

Polska jednak zależy od Borussii

Po majowych sparingach mieliśmy nadzieję, że biało-czerwoni będą nacierać na pole karne rywali z obu stron. Nadzieję dał Maciej Rybus, którego dobra forma była największym zaskoczeniem zgrupowania w Lienz. W piątek okazało się, że jeśli Polska strzeli gola, to tylko po akcji prawą stroną, na której rządzą Łukasz Piszczek i Jakub Błaszczykowski z Borussii Dortmund. Rajdów lewą stroną prawie nie było. Pewnie także dlatego, gdy czerwoną kartkę dostał Szczęsny, a selekcjoner musiał ściągnąć jednego z graczy z pola, by wprowadzić Przemysława Tytonia, zdecydował, że ściągnie Rybusa.

Co się udało Franciszkowi Smudzie, a co nie

Trener przez dwa i pół roku obiecywał, że rzuty wolne i rożne będą na Euro silną stroną jego zespołu. Wiemy już, że nie będą. W piątek po dośrodkowaniach piłkarzy w biało-czerwonych koszulkach piłka najczęściej lądowała na głowach piłkarzy ubranych na niebiesko. Ciut lepiej selekcjoner wywiązał się z drugiej obietnicy. Bardzo zależało mu, by nauczyć piłkarzy gry pressingiem. Tak, by dopadali do rywali i uniemożliwiali im rozegranie akcji. W pierwszej połowie w ten sposób biało-czerwoni zatrzymali Greków. Ba, wydawało się, że nasi rywale byli tym zaskoczeni. Tyle, że sił na taką grę starczyło Polakom na pierwszą połowę, a w drugiej bliżej zwycięstwa byli już Grecy.

Polska obrona wciąż sprawdzona nie została

Obrona w składzie Piszczek, Wasilewski, Perquis, Boenisch zagrała ze sobą 230 minut (5 minut z Portugalią, 90 ze Słowacją, 45 z Andorą i 90 z Grecją), ale na prawdziwy test musi poczekać. W piątek rywale kilka razy groźnie atakowali, ale trudno ich ofensywne próby nazwać oblężeniem pola karnego. Kilka razy spowodowali jednak, że Sebastian Boenisch się pogubił. Prawdziwy test defensywę Smudy czeka jednak dopiero we wtorek, gdy gola Polsce będą chcielio strzelić Arszawin, Pawluczenko i Dżagojew.

O bramkarzy martwić się nie musimy

Nie ma na Euro bramkarza Fiorentiny (Artur Boruc), nie ma golkipera, który właśnie opuścił Manchester United (Tomasz Kuszczak), nie ma rezerwowego Arsenalu (Łukasza Fabiańskiego). Zmiennikiem Wojciecha Szczęsnego został więc pierwszy bramkarz Przemysław Tytoń i po czerwonej kartce dla zawodnika Arsenalu, został bohaterem meczu. Ile razy widzieliście, by bramkarz, który kilka sekund wcześniej wszedł na boisko, dlatego, że jego kolega został wykluczony, obronił rzut karny? A Tytoń tego dokonał. I choć we wtorek Szczęsny z Rosją nie zagra, wydaje się, że jego brak wielkim osłabieniem nie będzie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.