Euro 2012. Franciszek Smuda dla Sport.pl: Najgorsze będzie ostatnie półtorej godziny przed gwizdkiem

Ludzie, zrozumcie, to już za chwilę. Nie da się inaczej, nie da się zapomnieć. W głowie mam piłkę, piłkę, piłkę... I tak 24 godziny na dobę. Chyba tylko głupek nie myślałby o piłce na moim miejscu i na miejscu ludzi, którzy tu są ze mną. Nie uwierzę, że ktoś mógłby inaczej - mówi Sport.pl selekcjoner reprezentacji Polski, Franciszek Smuda. W piątek o 18:00 inauguracyjny mecz Euro 2012 Polska - Grecją. Transmisja w TVP 1, relacja na żywo w Sport.pl.

Pokażmy światu jak się kibicuje - Facebook Polska biało-czerwoni ?

Franciszek Smuda: To już naprawdę ostatnia rozmowa. Od czwartkowego wieczoru muszę zostać sam, przemyśleć to wszystko, poukładać w głowie. Nie chcę już telefonów, spotkań, niczego. Chcę zostać sam.

Przemysław Iwańczyk: Czyli jednak jest pan jak dzikie zwierzę w klatce, które za chwile zostanie wypuszczone na arenę?

- Zielek [Jacek Zieliński, asystent Smudy - red.] przesadził, mówiąc w ten sposób o mnie. Przecież aż tak brutalnie nie będę reagował. Ale rzeczywiście, niech już się stanie. Marzę o tym, by czas zaczął szybciej płynąć, żeby nie było tych pustych godzin do gwizdka. Chcę mieć to za sobą, tak długo wytrzymać się nie da.

A napięcie rośnie...

- Teraz jest trudno, a najgorsze będzie ostatnie półtorej godziny przed gwizdkiem. Zanim chłopaki się przebiorą, wyjdą na boisko czeka nas to piekielne wyczekiwanie w korytarzach, w szatni i już na stadionie.

Pan wtedy...

- Będę myślał, na jaki wariant się przygotować, jakie zmiany sobie założyć, jeśli będę musiał je przeprowadzić. Będę się modlił, żeby jakaś kontuzja się nie przyplątała, żeby żaden z naszych nie zrobił karnego, żeby nie było wolnych z niebezpiecznych miejsc na boisku. A później będę układa sobie w głowie to samo już podczas gry. Tylko wtedy już się będzie dziać, już nie będzie czekania. Wolę denerwować się przy linii.

A przed naszą rozmową o czym pan myślał?

- Szykowałem się do ostatniej konferencji prasowej, myślałem, co na niej powiedzieć. Przemyślałem też ostatni trening na Stadionie Narodowym, jak go poprowadzić, żeby nic nie uciekło, żeby zagrał każdy szczegół, żeby było perfekt.

Nie szuka pan ucieczki od tego? Może muzyka, książka, film?

- Nie da się! Ludzie, zrozumcie, to już za chwilę. Nie da się inaczej, nie da się zapomnieć. W głowie mam piłkę, piłkę, piłkę... I tak 24 godziny na dobę. Chyba tylko głupek nie myślałby o piłce na moim miejscu i na miejscu ludzi, którzy tu są ze mną. Nie uwierzę, że ktoś mógłby inaczej.

Choć śpi pan spokojnie?

- Co? Spokojnie? Położyłem się ze środy na czwartek, przysnąłem na dwie godziny, obudziłem się i koniec. Wałkowałem się, próbowałem usnąć, ale nic z tych rzeczy, nie dało się. Co to za spanie. Nawet nie chcę myśleć, jak to będzie z czwartku na piątek. Pewnie nie zmrużę oka.

Tak podenerwowanego dawno pana nie widziałem. Współpracownicy też nie powinni się do pana zbliżać?

- Oni wiedzą, jak ja reaguję, wiedzą że lepiej zostawić mnie samego. Ja do tego meczu będę dochodził po swojemu. Muszę jak najczęściej być sam. Może rzeczywiście lepiej będzie ograniczyć wszelkie kontakty.

Co pan jeszcze może wymyślić? Przecież skład jest już znany od dawna.

- No nie tak do końca.

Co pan mówi?

- Nigdy nie wiesz co cię spotka w ostatniej chwili. Lepiej żeby nas nic nie spotkało. Tak czy owak będzie to dobry skład, najlepszy z możliwych. Teraz wszystko zależy od tego, czy chłopaki trafią na swój dzień. Bo tego, że są dobrze przygotowani, że zrobiliśmy absolutnie wszystko, by wypaliło, jestem pewien.

W tych nerwach nie żałuje pan decyzji sprzed ponad dwóch lat o przejęciu reprezentacji? Mógł pan teraz siedzieć spokojnie na stadionie i czekać z pozycji kibica, co zrobią inni,

- Nie żałuję niczego, choć tylko ja wiem, jak było trudno. Byli piłkarze, ale nie mieliśmy drużyny. Zawodników, którzy stworzyliby zespół liczący się w starciach z najlepszymi było niewielu. A teraz wszystko mamy i za chwilę rozpoczynamy najważniejszy turniej. Po to harowaliśmy. I na treningach, i poza boiskiem. Zlecieliśmy przecież cały świat, by podpatrywać piłkarzy, szukać odpowiednich miejsc na zgrupowania.

Wiesz, ile to roboty? Kibice widzą tylko boisko, mecz. My wiemy, ile siły włożyliśmy.

Zauważył pan, że krytycy panu odpuścili? Wszyscy wam teraz kibicują.

- Wybaczam Wam. Tym wszystkim, którzy przez ponad dwa lata rzucali we mnie kamieniami. Złośliwcom, zazdrośnikom, krytykantom. Oddaję Wam na imprezę życia reprezentację, w którą włożyłem całe swoje serce i zdrowie. Ja i cały mój sztab, wszyscy ludzie, którzy na to Euro ciężko pracowali.

Krytycy byli, są i zostaną, choć niektórzy z nich zaczynają mówić, żebym został po Euro, bo za półtora miesiąca trzeba będzie szykować się do eliminacji na mistrzostwa świata. Może mają rację - przyjdzie nowy trener, zacznie szukać piłkarzy, sposobu na reprezentacje. Trochę czasu na to potrzeba.

Zastanawiam się, co jeszcze chcieliby usłyszeć od pana kibice...

- Już nie dam rady, musimy kończyć. Ja ostatnio na nic nie mam czasu, wszystko w biegu, jakieś szaleństwo. Niech już się zacznie, proszę, bo idzie zwariować.

Zobacz wideo
Polska wygra z Grecją?
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.