W Poznaniu zabraknie piwa na Euro 2012?

- Brakuje piwa! Browary nie nadążają z produkcją - hurtownie alkoholi w Poznaniu biją na alarm. - To, że nie ukończymy wszystkich dróg, będzie żadnym wstydem w porównaniu z tym, jaki będziemy czuli, jeżeli w Poznaniu zabraknie piwa - mówi Robert Piechota z hurtowni Michałowski. Jest jednym z największych dostawców piwa w mieście, które jest współgospodarzem Euro 2012.

Specjalny magazyn Sport.pl na Euro 2012

 

Zdaniem Piechoty czarny scenariusz może się ziścić: - Klienci zamawiają coraz więcej, bo chcą się zabezpieczyć na Euro, a nasze zamówienia nie są realizowane w pełnym zakresie. Zamawiam 50 palet butelkowego piwa, a dostaję 5. Jeżeli chodzi o beczkowe piwo, to starczy mi do piątku, a potem nie wiem, co będzie - dodaje Piechota. W tej chwili ma 10 tys. litrów Lecha, a chciałby mieć 50 tys.

Problem mają też inne, mniejsze hurtownie. Np. CD Partner z Poznania. Jeżeli chodzi o piwo, to handluje przede wszystkim butelkowym. - Brakuje nam Żubra, Tyskiego, Lecha Pilsa. Jeżeli chodzi o beczki, to na razie mamy, bo akurat nasi klienci nie kupują ich dużo. Ale nie wiem, czy wystarczy na Euro.

Również szefowie innych poznańskich hurtowni, choć nie chcieli się wypowiadać pod nazwiskami, potwierdzają, że mają problem z piwem od największego producenta - Kompanii Piwowarskiej.

- Jeżeli piwa zabraknie, to będzie tragedia - mówi Mateusz Tochowicz, sprzedawca w firmie samochodowej. Nie wyobraża sobie oglądania meczów bez tego napoju. - Piwo i piłka są nierozłączne. Nie można przeżywać takich emocji bez kufla zimnego trunku - dodaje.

Pracujemy 24 godziny na dobę

Rzecznik Kampanii Piwowarskiej, Paweł Kwiatkowski: - To prawda, że w drugiej połowie maja mieliśmy problemy z płynnością dostaw. Normalnie wiosną w ciągu miesiąca sprzedajemy milion hektolitrów piwa. W tej chwili schodzi o kilkadziesiąt procent więcej.

Kwiatkowski zapewnia, że KP zrobi wszystko, by piwa nie zabrakło. By poprawić płynność w dostawach, kompania zmieniła system pracy. - Na produkcji pracują non stop trzy brygady, siedem dni w tygodniu po 24 godziny na dobę. Naprawdę produkcja idzie na 100 proc. - mówi Kwiatkowski. Podejrzewa, że niektóre hurtownie specjalnie nakręcają atmosferę, mówiąc, że brakuje piwa, bo chcą jak najwięcej sprzedać i jednocześnie zabezpieczyć się na Euro. - Jeżeli pójdziemy do sklepu, to tam piwo butelkowe można kupić bez problemu. Więc nie można powiedzieć, że go brakuje - dodaje rzecznik.

Ceny w górę

Co na to właściciele lokali? Większość nie słyszała o problemach z dostawami: - Zamówiliśmy ostatnio 20 beczek, bo Euro się zbliża. Normalnie kupujemy po 10. Nikt nie mówił, że piwa ma zabraknąć. Jedyny problem, to taki, że ceny poszły w górę o kilka procent. W związku z tym my też podnieśliśmy ceny piwa o 50 groszy - mówi kierowniczka jednego z lokali na Starym Rynku.

30 zamiast 15 beczek z piwem zamówił również Bernard Ejgierd, szef Meskaliny. Ale, jak mówi, tylko dlatego, że w czasie Euro dostawcom trudno będzie wjechać na Stary Rynek. Nie wierzy, że piwa na Euro zabraknie: - Słyszałem takie plotki, ale nie wydają mi się prawdopodobne. Hurtownie na pewno mają zapasy. Wszyscy wiedzą, że do Poznania jedzie dużo pijących ludzi. Jedyne piwo, którego faktycznie nie ma, to butelkowego Lecha Pilsa. I szkoda, bo to jest lokalna marka i fajnie by było, gdyby zagraniczni goście mogli spróbować ten produkt - dodaje Ejgierd.

Nielegalne piwne ogródki

Wizja tysięcy kibiców, którzy opanują miasto, rozbudziła apetyty na zarobek u restauratorów i właścicieli barów. Wszyscy na gwałt stawiają nowe ogródki. - Wydaliśmy w ostatnim czasie 43 decyzje o postawienie ogródków na ulicach przylegających do Starego Rynku. Będą mogły tam stać w okresie od 8 czerwca do 2 lipca - mówi Tomasz Libich z Zarządu Dróg Miejskich. Dodaje, że jest to związane ze zmianą organizacji ruchu na większości tych ulic, które w czasie mistrzostw będą należeć bardziej do pieszych niż do samochodów.

Niektórym restauratorom tak zależy na zysku, że stawiają ogródki nielegalnie. Jeden z nich właśnie powstaje w podcieniu kamienicy na rogu ul. Paderewskiego i Starego Rynku. Wejście do podcienia od strony ul. Sierocej i Paderewskiego zostało ogrodzone metalowym płotem. - Oczywiście, że jest to samowola, ale na razie nie udało nam się ustalić, kogo mamy ścigać. Kamienica ma siedmiu współwłaścicieli, wszyscy twierdzą, że żadne roboty nie są prowadzone - mówi Paweł Łukaszewski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego i zapowiada kontrole nowych tego typu przybytków.

Więcej o:
Copyright © Agora SA