Euro 2012. Portugalia - Holandia. Niebiosa pomogą pomarańczowym?

Na Euro Holendrzy przyjechali po złoto, ale by nie odpaść po fazie grupowej, potrzebują cudu. Albo nawet więcej: muszą się ze sobą dogadać. Mecz w niedzielę o 20.45. Relacja na żywo na Sport.pl

Ole, ole, ole, ola! Trybuna Kibica zawsze pełna

W awans reprezentacji Holandii wierzyć może tylko odporny na racjonalne argumenty, ale też nieźle rachujący fanatyk. Wicemistrzowie świata przecisną się do ćwierćfinału, jeśli wygrają z Portugalią przynajmniej dwoma golami, a Niemcy pokonają Danię.

Wiele reprezentacji ma w swojej historii momenty, gdy niebiosa traktowały ich lepiej niż rywali. W finale mundialu w 1954 r. Niemcy po ośmiu minutach przegrywali z Węgrami 0:2, ale później cieszyli się z mistrzostwa świata. 12 lat później, także w finale MŚ, Anglicy pierwsi stracili gola. Na dwie minuty przed końcem prowadzili 2:1, ale Niemcy doprowadzili do dogrywki. W niej, po strzale Geoffa Hursta, piłka odbiła się od poprzeczki i linii bramkowej. Sędzia uznał gola, Anglicy strzelili kolejnego i zdobyli swoje jedyne złoto mundialu.

Holendrzy mogli liczyć na cud tylko w kwestii... przegrywania meczy. Wystarczy przypomnieć sobie ich próby zdobycia mistrzostwa świata. W 1974 r. po dwóch minutach prowadzili i rzadko pozwalali Niemcom dotknąć piłki. Drugiego gola strzelić jednak zapomnieli i polegli 1:2. Cztery lata później Rob Rensenbrink mógł zapewnić zwycięstwo tuż przed końcem meczu, ale trafił w słupek. W dogrywce dwa gole strzeliła Argentyna. W 2010 r. Arjen Robben dwa razy mknął samotnie na hiszpańską bramkę, ale nie udało mu się trafić do bramki Ikera Casillasa. Po dogrywce tytuł zdobyła Hiszpania.

W niedzielę holenderskiej drużynie pomoc niebios przydałaby się wyjątkowo. I nie chodzi o zmobilizowanie Niemców, nie chodzi o to, że Portugalczycy przewyższają "Pomarańczowych" pod względem sportowym.

Problemem Holendrów - jak zwykle zresztą - są sami Holendrzy. Więcej energii niż w walkę z rywalami wkładają w... wytrzymanie ze sobą. Można wierzyć Robbenowi narzekającemu, że nie tworzą zespołu, bo skrzydłowy Bayernu - być może nieświadomie - robi wszystko, by ten zespół nie powstał. Próby przedryblowania kilku rywali, strzały oddawane z pozycji beznadziejnych i jeszcze gorszych, oraz ignorowanie samotnie stojących, wymachujących rękami kolegów trudno jest nazwać zachowaniem drużynotwórczym.

Można narzekać na słabość holenderskiej defensywy, w której nie działa ani Gregory van der Wiel, któremu wróży się przyszłość w klubie mierzącym w zwycięstwo w Lidze Mistrzów, ani pewny na mundialu w RPA John Heitinga, ani zaledwie 18-letni Jetro Willems. Najmłodszy gracz w historii mistrzostw kontynentu zagrał dobrze w meczu na inaugurację z Danią, ale z Niemcami wyglądał już jak junior postawiony obok seniorów. Holandia powinna jednak nadrabiać wady na tyłach bardzo dobrym zestawem piłkarzy odpowiedzialnych za ofensywę. Problem w tym, że jedynie Wesley Sneijder nie myśli tylko o sobie - król strzelców ligi angielskiej Robin van Persie bez pomocy kolegów próbuje zostać najlepszym strzelcem turnieju (na razie trafił raz), a król strzelców ligi niemieckiej Klaas-Jan Huntelaar denerwuje się na ławce rezerwowych.

Holendrzy na sześciu ostatnich ME wychodzili z grupy, cztery razy dobijali do półfinału. Takiego bilansu nie ma nikt. Z pewnością nie przywieźli do Polski i na Ukrainę zestawu gorszego niż wcześniej.

Portugalia jest w zdecydowanie lepszej sytuacji - jeśli Niemcy wygrają z Danią, może nawet pozwolić sobie na przegraną (ale nie więcej niż jednym golem), a i tak awansuje do ćwierćfinału.

O spokoju trener Paulo Bento może jednak tylko pomarzyć. W meczu z Danią Cristiano Ronaldo zmarnował dwie świetne szanse na gole i zafundował nam powtórkę z filmu, który oglądaliśmy już w 2010, 2008 i 2006 r. Portugalska prasa narzeka, że 27-letni gwiazdor w reprezentacyjnej koszulce nie zbliża się do poziomu, który prezentuje w Realu Madryt, zaś sam Ronaldo jest coraz bardziej zły. Gdy dziennikarze spytali go o okrzyki duńskich kibiców, którzy skandowali w środę nazwisko Leo Messiego, wypalił: - Wiesz, gdzie był Messi w tym czasie rok temu? Odpadał z Copa America. Chyba to było gorsze, prawda?

Dobrą wiadomością dla obu drużyn jest to, że po szlagierach w pierwszej fazie ćwierćfinał wydaje się zdecydowanie łatwiejszym zadaniem. Drugi zespół zmierzy się ze zwycięzcą grupy A, której faworytem jest Rosja, 13. drużyna ostatniego rankingu FIFA. Najniżej sklasyfikowany zespół grupy B - Portugalia - zajmuje dziesiąte miejsce.

Zdobądź piłkę skopaną na meczu Euro!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.