Pewnie wyłapywał dośrodkowania, dobrze bronił strzały. Przy golu bezradny. Może być pierwszym bramkarzem do końca turnieju.
Bardziej niż w ostatnich meczach skupiony na defensywie. Kilka razy powstrzymał nacierającego Andrieja Arszawina i gwiazda Zenita przeniosła się na drugą stronę. Ale zdarzały mu się też błędy. To jemu przy rzucie wolnym przy bramce uciekł Ałan Dzagojew, a w drugiej połowie, gdy Błaszczykowski ciut bardziej zaangażował się w ofensywę, nie był już tak pewny i czasami rywale go mijali.
Na początku Rosjanie najgroźniejsze akcje stwarzali po prostopadłych zagraniach między polskich stoperów. Później było już lepiej. Bardzo chciał, kiedy tylko mógł, biegał w pole karne rywala. Po jednym z błędów Boenischa uratował Polskę od straty gola, wybijając piłkę na rzut rożny.
Wciąż zdarzają mu się głupie pomyłki, wciąż widać, że od niedawna gra na środku obrony z Wasilewskim. Ale charakteru odmówić mu nie sposób, walczył do końca, choć kilka razy Rosjanie ostro go sfaulowali.
Najsłabszy w polskiej obronie. Pierwszą akcję Aniukowa przerwał wybiciem na róg. Ale później było już gorzej. Pod koniec pierwszej połowy po jego błędzie mógł paść gol, ale dośrodkowywaną z prawej strony piłkę w ostatniej chwili wybił Wasilewski.
W pierwszej połowie był najbliżej strzelenia gola z polskich piłkarzy. Po rzucie wolnym piłka odbiła się od niego i trafiła w Małafiejewa. Po przerwie próbował strzelać zza pola karnego, ale ani razu nie trafił w bramkę.
Grał najbliżej obrońców i dopóki zajmował się przerywaniem akcji rywali, nie wyglądał źle. Gorzej, gdy musiał kopnąć piłkę do przodu.
Najlepszy i grający najbardziej ofensywnie z trójki defensywnych pomocników. Przez 85 minut podawał 35 razy, z czego 32 razy celnie, angażował się w ataki. Strzelił gola, którego sędzia - słusznie - nie uznał, bo Polanski był na spalonym.
Skupiony na pomaganiu Piszczkowi w defensywie i tam prezentował się dobrze. Gdy jednak próbował zacząć akcję ofensywną, często podawał niedokładnie. W drugiej połowie częściej pomagał w atakach i strzelił gola.
Dobrze rozbijał ataki, szkoda, że wciąż nie najlepiej wychodzą mu podania do przodu.
Od początku pracy Smudy rozgrywający, we wtorek rzucony na skrzydło. Nie błyszczał, choć miał ładną asystę przy golu Błaszczykowskiego. Pomagał też Boenischowi w rozbijaniu akcji. Ale w defensywie nie był tak skuteczny jak Błaszczykowski na drugim skrzydle.
Przez większość meczu w ataku był sam jak palec, ale próbował strzelać i podawać, kiedy tylko mógł przerywał ofensywne próby Rosjan. Zdecydowanie najlepszy polski piłkarz w meczach z Grecją i Rosją.
Adrian Mierzejewski i Adam Matuszczyk grali za krótko, by go ocenić.