Euro 2012. Polska siła kontra rosyjska świeżość

- Rosyjscy piłkarze są od naszych starsi, ale w sezonie grali regularnie, dlatego mają lepszą wydolność - uważa fizjolog sportu Krzysztof Mizera. - Jeśli Rosjanie przez trzy tygodnie przed Euro trenowali tylko raz dziennie, to mogą tracić świeżość. A nasi zawodnicy wykonali ciężką pracę i w końcu przyjdzie czas jej spożytkowania. Możliwe, że w swoją górkę formy już weszli - twierdzi inny ekspert od przygotowania wytrzymałościowego, Marcin Florek. We wtorek w Warszawie mecz Polska - Rosja (godz. 20.45). Czy piłkarze Franciszka Smudy zdominują rywala?

Tak się kibicuje! Trybuna Kibica otwarta dla wszystkich

W piątkowy wieczór we Wrocławiu, w meczu z Czechami, 31-letni kapitan reprezentacji Rosji Andriej Arszawin do spółki m.in. ze swym rówieśnikiem Romanem Szyrokowem, 35-letnim Konstantinem Zyrianowem, 33-letnim Siergiejem Ignaszewiczem oraz 30-latkami Aleksandrem Aniukowem, Aleksiejem Bierezuckim i Aleksandrem Kierżakowem, pokazali energię, jakiej pozazdrościć może im każdy zespół grający na Euro 2012. Tego samego dnia w Warszawie dużo młodsi Polacy wyglądali na przemęczonych. Dlaczego 23-letniemu Maciejowi Rybusowi, o rok starszemu Robertowi Lewandowskiemu czy 25-letniemu Sebastianowi Boenischowi paliwa wystarczyło tylko na 45 minut meczu z Grecją? I - co ważniejsze - czy na wtorkowe starcie z niesamowitymi, statystycznie najstarszymi na Euro, Rosjanami (średnia wieku tej drużyny wynosi 28,4 a polskiej - 25,13 lat), podopieczni Franciszka Smudy zatankują do pełna?

Z Afryki w superkompensację

- To spotkanie wszystko wyjaśni. Dziś okaże się czy słaba dyspozycja Polaków w meczu z Grekami wynikała w głównej mierze z trudnych warunków panujących na stadionie, czy jednak ze złego przygotowania. Tym razem pogoda będzie idealna, a więc 17-19 stopni Celsjusza i 40-50 procent wilgotności. Jeśli nasi piłkarze są odpowiednio przygotowani do turnieju, to sił im nie zabraknie. Jeżeli osłabną, będzie to dowód, że zostały popełnione poważne błędy w przygotowaniu motorycznym - przekonuje fizjolog Krzysztof Mizera.

Człowiek, który na co dzień współpracuje m.in. z kadrą narodową kolarzy i z piłkarzami Polonii Warszawa nie twierdzi, że kondycyjne problemy Polaków w spotkaniu z Grecją spowodowane były wyłącznie faktem zadaszenia Stadionu Narodowego, ale wylicza konsekwencje tej decyzji UEFA.

- Wiemy, że wilgotność na stadionie wynosiła 77 procent, a więc była typowa dla krajów afrykańskich i to tych ze strefy równikowej. Polacy do takich warunków zupełnie nie są przyzwyczajeni, a Grecy mimo wszystko łatwiej mogli się do nich przystosować - twierdzi Mizera. - W takiej duchocie zawodnicy bardzo szybko się odwadniają. Kiedy wilgotność jest normalna, a u nas w czerwcu wynosi ona 40-50 procent, ważący 75 kg piłkarz traci 1,5 litra płynów, co znaczy, że traci 10 proc. swojej wydolności. W meczu z Grekami byli zawodnicy, którzy stracili po trzy, a nawet cztery litry wody. Z wodą tracimy minerały, mikroelementy, bardzo ważne z punktu widzenia skurczu mięśni sód i potas. Kiedy się nadmiernie pocimy i zaniedbamy kwestię odpowiedniego nawadniania, mięśnie nie pracują w stu procentach, szybciej się zakwaszają, tracą moc. To się odbija na bieganiu, na całym przygotowaniu motorycznym - dodaje fizjolog wywodzący się z katowickiej Akademii Wychowania Fizycznego.

W to, że sztab szkoleniowy reprezentacji Polski niczego nie zaniedbał wierzy inny ekspert od przygotowania fizycznego, były triathlonista Marcin Florek (trzykrotny mistrz Polski seniorów, członek kadry olimpijskiej, któremu kontuzja uniemożliwiła start na igrzyskach w Pekinie w 2008 roku). - Smuda zarzeka się, że w meczu z Rosją jego zawodnicy na sto procent wytrzymają obie połowy w dobrym tempie. Wypada nam w to wierzyć. Z tego, co wiemy, Smuda wszystkie treningi, od technicznych do wydolnościowych, układał sam. Ma w piłce doświadczenie, Polski Związek Piłki Nożnej mu zaufał i dał wolną rękę, teraz trzymajmy kciuki. Piłkarze wykonali ciężką robotę i jeszcze na 10 dni przed Euro mówili, że są zmęczeni. W końcu przyjdzie czas spożytkowania tej pracy. Możliwe, że w swoją superkompensację, czyli w górkę formy, już weszli - mówi specjalista LaboSport Polska, firmy oferującej m.in. planowanie treningu wytrzymałościowego.

Presja zabiera energię

Florek, trener triathlonu i pływania, słabej kondycji naszych piłkarzy w meczu z Grecją nie usprawiedliwia zadaszeniem stadionu. - Zgadzam się, że Grekom do takich warunków łatwiej było się przyzwyczaić, ale w sporcie z różnymi warunkami trzeba sobie radzić. Przecież kiedy jedziemy na zawody do Australii, to wiemy, jaka panuje tam pogoda i trenujemy tak, żeby się do niej przystosować. A kiedy przegramy, nie wypada usprawiedliwiać się tym, że ktoś inny lepiej czuł się w zastanych warunkach - tłumaczy.

We wtorek warunki dla Polaków i Rosjan na pewno będą jednakowe, a biało-czerwoni przekonują, że wypadną lepiej niż w piątek m.in. dlatego, że pozbyli się już presji, jaka towarzyszyła im w inauguracyjnym meczu. - Sam trener mówił, że niektórzy nasi zawodnicy nie wytrzymali presji. Byli przemotywowani i to im zaszkodziło - uważa Mizera. - W stresie organizm wydziela liczne hormony m.in. adrenalinę, noradrenalinę, kortyzol i pracuje zupełnie inaczej niż wtedy, gdy jest wyciszony. Przede wszystkim zużywa dużo więcej kalorii. Zawodnik nawet jeżeli nie biega, ale jest zdenerwowany, traci dużo energii w krótkim tempie. Podejrzewam, że sztab szkoleniowy nie wziął pod uwagę tego, że zapotrzebowanie energetyczne zawodników w dużym stresie będzie nawet dwukrotnie większe niż zazwyczaj i dlatego paliwa wystarczyło im tylko na pierwszą połowę - dodaje.

Przyczyn zadyszki, jaka dopadła Polaków w ich mentalnym przygotowaniu szuka też Florek. - Gdyby zawodnicy byli przetrenowani, to przytkanie ciężkimi zajęciami objawiałoby się inaczej. Przy dużym zmęczeniu oni nie powinni odpalić tak dobrze, tylko raczej powinni się z czasem rozkręcać. A widzieliśmy, że na początku był dynamit, a później opadli z sił - tłumaczy. - Chociaż możliwe jest też, że rzeczywiście byli zmęczeni, ale w mecz weszli bardzo mocno mentalnie i dlatego na początku zmęczenia nie widzieliśmy, a ujawniło się ono dopiero później. Tak czy inaczej dziś nasi zawodnicy powinni już być w wyższej formie i mieć większą świeżość - dodaje.

Być jak ferrari

W tę świeżość powątpiewa Mizera, który obawia się, że obciążenia treningowe były dla naszych zawodników za duże i nieodpowiednio dobrane. - Sami piłkarze narzekali, zwłaszcza ci, którzy byli wiodącymi postaciami w swoich drużynach i rozegrali bardzo dużo spotkań w sezonie klubowym. Oni nawet prosili o dzień przerwy, bo byli zmęczeni. Nasi trenerzy przygotowania motorycznego mówili, że kopiują to, co stosują ich koledzy pracujący w reprezentacji Niemiec. Zapomniano, że jakość, potencjał genetyczny i motoryczny piłkarzy z Niemiec nie są takie same jak naszych zawodników. Niemcy od lat są w światowej czołówce, a nas tam nie ma. To tak, jakby wziąć koła z ferrari, przełożyć do auta średniej klasy i liczyć że to auto będzie jeździło tak samo jak ferrari. Niestety, nie będzie - tłumaczy Mizera.

Na szczęście błędy mogli popełnić także Rosjanie. - Jeśli przez trzy tygodnie przed Euro trenowali tylko raz dziennie, to rodzi się pytanie czy ta duża świeżość, którą mieli w pierwszym meczu, wystarczy im na cały turniej. W Tour de France na początek wyścigu żaden kolarz nie przyjeżdża w szczytowej formie i nie może być wypoczęty, bo nie starczy mu sił na trzy tygodnie. Dopiero około 10. dnia wyścigu zawodnicy osiągają swój szczyt. Wyświeżeni Rosjanie w kolejnych meczach mogą nie mieć sił do gry na najwyższych obrotach - przekonuje Florek.

Siły Polaków w słabości Rosjan nie szuka Mizera. - Rosyjscy piłkarze są od naszych starsi, ale aż 21 z 23-osobowej kadry gra na co dzień we własnej lidze, która jest znacznie mocniejsza od ligi polskiej. Co więcej, wszyscy są tam ważnymi piłkarzami i wszyscy przez cały sezon byli w rytmie meczowym. Naszym zawodnikom różnie się wiodło, taki Sebastian Boenisch nie grał wcale, wielu innych też miało problemy. Jak piłkarz nie gra regularnie, to traci na wydolności. Żadnego zawodnika nie da się w ciągu dwóch tygodni przygotować na sto procent. Prawda jest taka, że Rosjanie są z automatu przygotowani na większy wysiłek - podsumowuje fizjolog.

Globisz przed meczem z Rosją: Dariusz Dudka i 4-5-1 to dobre rozwiązanie ?

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.