We wtorek Polska bezbramkowo zremisowała z Grecją, w piątek przegrała z Litwą 0:2. Smuda przysięgał, że spotkania dały mu dużo. - Nie mogłem skorzystać z dziesięciu kontuzjowanych, ale dzięki temu przyjrzałem się innym - tłumaczył.
Przyglądał się głównie na treningach, bo w meczach od miesięcy stawia na tych samych ludzi. Wymarzony przez trenera zestaw graczy z pola wymieni każdy kibic: Piszczek, Arboleda, Perquis, Boenisch - Matuszczyk, Murawski, Peszko - Błaszczykowski, Obraniak - Lewandowski. Problem w tym, że obaj upatrzeni przez Smudę stoperzy nadal nie zostali Polakami (jeden jest Kolumbijczykiem, drugi Francuzem), a lewy obrońca właśnie przeszedł drugą z rzędu poważną operację kolana i niewykluczone, że bez piłki będzie musiał wytrwać nawet rok.
Szkoda, że Żewłakow skończył karierę. Mnóstwo pracy przez Smudą
W każdym razie: jeśli tylko wymienieni faworyci Smudy dojadą zdrowi na zgrupowanie, mają pewne miejsce w jedenastce.
Przez to chyba nikt dziś nie wie, kto zastąpi prawego obrońcę Łukasza Piszczka czy ofensywnego pomocnika Ludovica Obraniaka, jeśli ci doznają kontuzji. Na ostatnie zgrupowanie selekcjoner zaprosił Jakuba Rzeźniczka, który w Legii występuje na prawej stronie defensywy. Trudno uważać go jednak za poważnego rywala dla piłkarza Borussii Dortmund, skoro w kadrze Smudy zagrał ledwie 45 minut w lutowym sparingu z Mołdawią. Inny kandydat na prawą flankę - Grzegorz Wojtkowiak z Lecha - w reprezentacji biega raczej w środku obrony.
A przecież lepszego momentu na znalezienie rezerwowego dla Piszczka nie będzie. Gdy Arboleda i Perquis dostaną polskie paszporty, a Boenisch wyleczy kontuzję, trener będzie musiał zgrać linię obrony. Zupełnie nową linię obrony. Czasu ma coraz mniej, następne mecze kadra rozegra w czerwcu, na rok przed Euro 2012.
Zmiennikiem Obraniaka został ostatnio Roger Guerreiro. Brazylijczyk z polskim paszportem poważnego sprawdzianu się jednak nie doczekał. W czterech spotkaniach wybiegał w kadrze Smudy w sumie 51 minut, choć trener przyznaje, że Obraniak nie jest w najwyższej formie, bo rzadko gra w klubie. W jakiej formie jest Roger, nie wiemy. A trener zachowuje się, jakby nie chciał wiedzieć. Z Grekami dał mu we wtorek powalczyć siedem minut.
Trudno też zgadnąć, kto mógłby zastąpić Błaszczykowskiego. Na razie kapitan kadry jest zdrowy, ale poprzedni selekcjonerzy bez przerwy drżeli o jego członki. Urazy eliminowały 26-letniego piłkarza z mundialu 2006 i Euro 2008.
- Nie miejmy do Smudy pretensji, dobrych polskich piłkarzy jest coraz mniej. W tej chwili mamy czterech-pięciu na poziomie europejskim, tyle samo na ligowym i potem grupkę, która ledwie daje sobie radę w kadrze. Dalej jest przepaść. Dlatego selekcjoner powinien skupić się na zgrywaniu najlepszych - uważa Marek Koźmiński, były reprezentant Polski i klubów ligi włoskiej.
Co jeśli za rok, niedługo przed Euro 2012, faworyci selekcjonera wypadną z powodu kontuzji? - Musimy liczyć, że najlepsi będą zdrowi, bo na kilku pozycjach brakuje nie tylko zmienników, ale także kandydatów na zmienników. W ataku musimy chuchać i dmuchać na Lewandowskiego i Jelenia, bo trzeciego napastnika nie stworzymy. I to nie wina Smudy, on dał szanse wszystkim najlepszym - mówi Koźmiński.
Problemu nie ma tylko na bramce, gdzie rywalizują specjaliści z Arsenalu Wojciech Szczęsny i Łukasz Fabiański oraz Przemysław Tytoń z Rody. Z Grecją dobrze zaprezentował się Grzegorz Sandomierski. Tylko na tej pozycji urazy nawet dwóch piłkarzy znacząco na siłę pierwszej jedenastki nie wpłyną. W każdym innym miejscu na boisku strata jednego człowieka może obnażyć najpoważniejszą być może słabość reprezentacji - o ile jej liderzy uprawiają prawdziwy futbol w dużych klubach, o tyle rezerwy właściwie nie istnieją.
Szkoda, że Żewłakow skończył karierę. Mnóstwo pracy przez Smudą
Mącenie językiem Smudy ?