Reprezentacja. Ebi Smolarek: Nie jestem tu po to, aby gwiazdorzyć

Z trenerem Smudą rozmawiałem pół godziny, a na koniec wymieniliśmy się numerami telefonów. Żeby nie było kłopotu, gdy jeden będzie chciał coś powiedzieć drugiemu - mówi ?Gazecie? skrzydłowy Polonii Warszawa

Dokładnie po rocznej przerwie i perypetiach, które niejednemu piłkarzowi wypełniłyby całą karierę, Ebi wrócił do reprezentacji. Zdobył dla niej 19 bramek w 43 występach. Ostatni raz zagrał 9 września 2009 r. ze Słowenią w Mariborze.

Już wtedy był bezrobotny, bo rozwiązał kontrakt z Racingiem Santander. Nowego klubu szukał trzy miesiące. Kiedy związał się z grecką Kavalą, nowy selekcjoner Franciszek Smuda kpił, że "Kavala to ja mogę opowiedzieć" i konsekwentnie pomijał go przy powołaniach. Latem Ebi przyjechał do Polonii, wtedy Smuda stwierdził, że "nie jestem pewny, czy z Sobiechem i Gołębiewskim wygra walkę o miejsce w Polonii". Ebi odpowiedział dwoma golami w trzech meczach ligowych, w których grał w sumie przez 80 minut. I doczekał się powołania. Na zgrupowanie w Grodzisku przyjechał w poniedziałek, po śniadaniu spotkał się z trenerem. - Superchłopak - zachwyca się nim teraz Smuda.

Podobnie jak drugim z powołanych na mecze z Ukrainą (sobota, Łódź) i Australią (wtorek, Kraków) po rocznej przerwie, czyli Arturem Borucem. W środę w Grodzisku selekcjoner zapowiedział, że w pierwszym meczu stanie między słupkami bramkarz Fiorentiny. Będzie to 45. mecz Boruca w reprezentacji. - Na zgrupowaniu zobaczyłem Artura Boruca, którego pamiętamy sprzed lat. Jest w świetnej formie, wygląda jak model z żurnala. Może przejął się moją krytyką? - mówił Smuda.

Boruc jest rezerwowym w klubie. - To nic, ma 30 lat, dotąd zawsze był numerem jeden, więc nic nie straci, nawet jak posiedzi na ławie przez pół roku. Ale ja jestem przekonany, że niedługo będzie bronił we Florencji.

Rozmowa z Euzebiuszem Smolarkiem reprezentantem Polski

Robert Błoński: Przyjeżdżając do Polonii, sądził pan, że już po dwóch miesiącach wróci do kadry, czy że potrzebne będzie więcej czasu?

Euzebiusz Smolarek: Skorzystałem z okazji i bardzo dobrej propozycji od właściciela Polonii pana Wojciechowskiego. Nie przyszedłem do Warszawy wyłącznie po to, by wrócić do kadry. Początek w klubie miałem dobry, ale dużo jeszcze muszę pracować, by wrócić do optymalnej formy. Nie uda się z dnia na dzień. Starałem się, trener Smuda to dostrzegł i zdecydował się mnie powołać. Ucieszyłem się.

Trenerowi wystarczyło 80 minut pańskiej gry w Ekstraklasie i dwa gole.

- Nie wiem, czy powołanie to wyłącznie kwestia goli. W Polonii gram na bokach pomocy, a na tej pozycji nie jest o nie łatwo. Dotąd trener Smuda stawiał na młodych, mam nadzieję, że i 29-letni zawodnik nie jest dla trenera za stary. Nigdy nie zrezygnowałem z gry w kadrze, zawsze czułem się w niej dobrze i zawsze ona miała ze mnie pożytek.

Zawsze przyjeżdżam w jednym, jedynym celu: jak najlepiej zagrać dla drużyny narodowej. Mogę powiedzieć, że zagrać, bo wystąpiłem w kadrze 43 razy i strzeliłem 19 bramek. Pokazałem umiejętności i nie muszę niczego udowadniać. Skoro trener mnie powołał, to znaczy, że wie, na co mnie stać. Nie chcę go zawieść.

Trener Smuda chwalił pana, że indywidualnie pracuje pan nad formą fizyczną. Mówił: "Ebi to superchłopak". Pomogła rozmowa w Grodzisku?

- Przyjechałem tu z rozpiską indywidualnych ćwiczeń, które nakreślił mi trener Polonii od przygotowania fizycznego. Codziennie chodzę do siłowni i nadrabiam zaległości. Jest coraz lepiej, czuję się coraz silniejszy, a w piłkę grać nie zapomniałem.

Stać mnie na więcej, pracy przede mną dużo. Ćwiczę codziennie, do końca daleko. Z tygodnia na tydzień czuję się lepiej, a treningi dają mi coraz więcej radości, bo widzę, że forma idzie do przodu. W sobotę po raz pierwszy od wielu tygodni grałem od pierwszej minuty. Wiem, że musi być lepiej, bo to nie był mój najlepszy mecz.

Ale w kadrze na początku najważniejsza była dla mnie rozmowa z selekcjonerem. Wiele razy mówiłem, że potrzebuję zaufania i otwartości ze strony szkoleniowca. Nie lubię, kiedy ktoś mówi o kimś za plecami albo w mediach. W poniedziałek rozmawialiśmy pół godziny i to było dobre spotkanie. Miałem pozytywne uczucia. Gdyby było inaczej, ciężko byłoby mi zostać. Trener mnie nie znał, ja nie znałem jego. Na zgrupowaniu jest czas się poznać.

Opowiadaliście sobie z trenerem kawały?

- Tym razem kawały mówiłem ja. Żartuję. Pogadaliśmy jak dorośli, wymieniliśmy się numerami telefonów. Wcześniej na swój temat wymienialiśmy uwagi w mediach, teraz będziemy rozmawiać osobiście. Trener ma swój styl, wie, czego chce od nas na boisku. Zna się, ma grupę chłopaków chętnych, by coś osiągnąć. Jestem za krótko, żeby powiedzieć coś więcej.

Nie jest pan ustawiany w podstawowej jedenastce.

- O miejsce będę walczył do ostatniego dnia. Decyzja zależy wyłącznie od trenera. Nie wiem, na który mecz szykuje mnie trener.

Na zgrupowaniu spotkałem zawodników, których nie znałem wcale albo tych, którzy, kiedy ja grałem w kadrze, byli rezerwowymi. Role się odwróciły, sytuacja jest nowa. Takie życie, muszę się odnaleźć i walczyć o swoje na boisku.

Jaką pozycję planuje dla pana trener w kadrze?

- Nie mówił. Na treningach raz gram z lewej, raz z prawej strony. Nie mam z tym problemów. Mam być blisko bramki przeciwnika i stwarzać groźne sytuacje albo strzelać gole.

Do Euro 2012 zostały niespełna dwa lata. Po ostatnich meczach, w których kadra nie strzeliła gola, a w dwóch ostatnich straciła dziewięć, jest powód do niepokoju?

- Chciałbym, żebyśmy wygrywali już teraz, i to jak najszybciej. Na zwycięstwa nigdy nie jest za wcześnie. Ale powstaje nowa drużyna, potrzebuje czasu, pojawiają się w niej nowi zawodnicy. Teraz np. dojechałem m.in. ja i Artur Boruc. Wyniki mogą dołować kibiców, oglądałem poprzednie mecze w roli kibica, i widziałem to, co wszyscy. Nadejdzie czas, że będziemy wygrywać i strzelać bramki.

W Polonii też nie mamy gwiazd. Kiedy wszedłem do szatni, powiedziałem, że nie przyjechałem tu gwiazdorzyć, tylko wygrywać razem z chłopakami. Tak samo powinno być w kadrze.

Kibice czekają na zwycięstwa kadry.

- Za łatwo byłoby powiedzieć, że wrócił Ebi i wszystko się odmieni. Tak jak w Polonii - mój powrót nie oznaczał, że od razu będą same zwycięstwa. Najważniejszy jest trener. On wystawia skład, nakreśla taktykę i dobiera wykonawców.

Więcej o:
Copyright © Agora SA