W wywiadzie dla TVP 1 , jako główne powody niepowodzenia Euro 2012, wskazał "brak skuteczności i szczęścia".
Nie znalazł winy u siebie. Nie znalazł u piłkarzy.
Narzekał, że prowadził zespół tylko w trzech meczach o punkty. Przecież doskonale wiedział, że tak będzie, kiedy jesienią 2009 roku zostawał selekcjonerem. Miał dwa i pół roku na przygotowanie drużyny. Przyznał, że ze strony PZPN, kibiców oraz mediów on i drużyna dostali wszystko, co chcieli. Nie umiał jednak powiedzieć kibicom, dlaczego - skoro było tak dobrze - skończyło się tak źle.
Generalnie Smuda wypadł słabo. Nie miał sobie nic do zarzucenia. Zapewniał, że Euro go nie przerosło i wytrzymał je psychicznie.
Trener i jego drużyna zawiedli oczekiwania milionów Polaków. Mimo tego Franciszek Smuda nie umiał wypowiedzieć tego jednego, magicznego słowa, na które ja osobiście czekałem. Człowiek z klasą potrafiłby przyznać się do błędu i powiedzieć "przepraszam". To zabrzmiałoby dużo sensowniej i wiarygodniej niż cała ponad 20-minutowa paplanina selekcjonera.
PS. Pod koniec wywiadu trener powiedział "są w Polsce kibice zadowoleni i niezadowoleni". Chciałbym poznać choć jednego zadowolonego z wyników, jakie pana drużyna osiągnęła podczas Euro 2012.