- Takie mecze są po to, żeby pisać historię. Tym razem nie zapełnimy dziesiątek stron w księdze wielkich meczów polskiej piłki, ale przy wspomnieniu spotkania ze Stade de France, na marginesie trzeba umieścić trzy słowa: heroizm, poświęcenie i wiara. Dzięki tym cechom Polacy przeciwstawili się Niemcom. - napisał "Przegląd Sportowy".
- Na trybunach przez cały mecz była wczoraj prawdziwa fiesta. Polacy przekrzykiwali Niemców. "Polska, Biało-Czerwoni" było tak głośne, że niosło się chyba aż do wieży Eiffla. Na boisku również nie brakowało emocji. Trwałą zażarta walka o każdą piłkę, o każdy centymetr boiska. Mecz przypominał bitwę cios za cios, wet za wet. Niemcy od początku ruszyli na Polaków wysokim pressingiem, co niekiedy sprawiła naszym piłkarzom problemy. Jednak Biało-Czerwoni nie przestraszyli się - czytamy w "Super expressie".
- Doskonałe spotkanie rozgrywał Michał Pazdan. Stoper Legii, poza jedną niewielką pomyłką, był nie do przejścia dla rywali. Był cichym bohaterem pierwszej połowy, podobnie jak Lewandowski, który toczył niesamowite boje z obrońcami rywali - napisał "Fakt".
- Polacy - szczególnie w drugiej połowie - nie tylko byli od Niemców gorsi, ale momentami nawet lepsi. Gdyby nie fatalna skuteczność Arkadiusza Milika, który w dwóch sytuacjach koszmarnie spudłował, mecze na Stade de France przeszedłby do historii nie tylko polskiej piłki - pisze "Rzeczpospolita"
- Liczyliśmy na zwycięstwo, ale remis również stawia w bardzo dobrej sytuacji, bo po dwóch meczach mamy cztery punkty i ustępujemy naszym czwartkowym rywalom tylko bilansem bramek. Trzy ma na koncie Irlandia Północna, która pokonała Ukrainę 2:0, pozbawiając ją definitywnie szans na awans - pisze "Polska The Times".
-To już oficjalne. Drużyna, która była najstraszliwszym tabu polskiego futbolu, stała się rywalem jak każdy. Tym razem Polacy bezbramkowo zremisowali i niemal dotykają już 1/8 finału Euro 2016.
Najbardziej niezwykłe jest to, że właściwie znaleźlibyśmy powody, by czuć lekki niedosyt. Tak, Niemcy naciskali, przeważali, zademonstrowali więcej jakości w grze. Ale ich starania były na tyle jałowe, niedokończone - ich, mistrzów konkretu! - że nie mieliby prawa jęczeć pechu, gdyby to Polacy swoje okazje strzeleckie wykorzystali. - napisał Rafał Stec w piątkowej "Gazecie Wyborczej"