El. MŚ 2018. Kłopoty u rywali Polaków? "Jest krytyka, ale Daum to powiew świeżego powietrza"

- Ktoś tworzy specjalnie złą atmosferę wokół reprezentacji i ta krytyka będzie jeszcze większa, jeśli przegramy z Polską. Ale ta w środku drużyny jest jedną z jej zalet - mówi Emanuel Rosu, rumuński dziennikarz piszący dla m.in. "World Soccer", "Guardiana" i Sport.ro. Mecz w Bukareszcie odbędzie się 11 listopada, w dwa dni sprzedano ponad 25 tys. biletów.

Michał Zachodny: Z tego, co słyszałem, listopadowemu spotkaniu z Polską towarzyszy w Rumunii spore zainteresowanie, prawda?

Emanuel Rosu, Sport.ro: Tak, w pierwszych dwóch dniach sprzedaży biletów rozeszło się 25 tys. wejściówek, myślę, że pozostałe 30 tys. także zostanie wykupionych. A z Polski także przyjedzie komplet fanów, których zachowanie zawsze mi imponuje. To na stadionie, niekoniecznie poza nim (śmiech). Ale, co interesujące, z nowym selekcjonerem, pierwszym zagranicznym we współczesnej erze piłki nożnej w Rumunii, ta atmosfera wokół drużyny wcale nie jest dobra. Dziennikarze, trenerzy i część kibiców z tego powodu okopała się w obronie krajowego futbolu. Krytykują Christoph Daum bardzo ostro, dziesięć razy ostrzej, niż gdyby był to selekcjoner z Rumunii.

Dlaczego tak się dzieje?

- Ma to wiele wspólnego z tym, jak u nas w kraju społeczeństwo ocenia obcokrajowców. Pojawiają się zarzuty, że taktyka jest zła, Daum powołuje nie tych piłkarzy, których powinien mieć w składzie, że otoczył się niewłaściwymi ludźmi. Wiele osób chciałoby, by zespół dalej prowadził Anghel Iordanescu, który przejął reprezentację po dziesięciu latach bez pracy trenerskiej, awansował na Euro 2016, ale tam spisał się z nią słabo. Graliśmy kiepsko i przegraliśmy z Albanią, ale on i tak nie zasłużył sobie na taką krytykę jak Daum za nieprzekonujące remisy z Czarnogórą i Kazachstanem na starcie eliminacji MŚ 2018. Nikt nie patrzy na to, że mieliśmy w pierwszym meczu rzut karny, a drugi kontrolowaliśmy, gdy rywalom pomagał sędzia. Taki jest futbol. Mam wrażenie i obawy, że ktoś tworzy specjalnie złą atmosferę wokół reprezentacji, i ta krytyka będzie jeszcze większa, jeśli przegramy z Polską.

Polacy doskonale wiedzą, jak trudno gra się w Kazachstanie: przy agresywnie i brutalnie atakujących przeciwnikach, na trudnej murawie. Czy nikt nie traktował tego jako wytłumaczenia straty dwóch punktów w wyjazdowym meczu?

- Daum podszedł do tego spokojnie, mówił tylko, że mecz był toczony w specjalnych warunkach. Piłkarze również nie szukali wymówek w postaci sędziego czy murawy. A arbiter był fatalny, pozwalał gospodarzom na wszystko: powinny być dwie czerwone kartki, może dwa rzuty karne dla Rumunii. Można sobie więc wyobrazić frustrację zawodników. Ale jest i pozytyw: piłkarze się nie załamali, chcieli ten mecz wygrać, nie ruszały ich warunki. W przeszłości brakowało tej wewnętrznej siły. Takiego podejścia zabrakło choćby na Euro 2016 w meczu z Albanią, gdy zwycięstwo przeciwko nim dałoby nam awans do fazy pucharowej.

Wydaje się więc, że reprezentacja Rumunii ma podobny problem z atmosferą wokół kadry jak Polacy. Myślisz, że ta krytyka wpłynie na zespół Dauma?

- Z tego, co słyszę, to wewnątrz drużyny jest inaczej. Piłkarze są zadowoleni z trenera, jego metod i podejścia do futbolu. Zwłaszcza z tego, jak podejmuje decyzje, traktuje zawodników. Atmosfera w środku jest więc jedną z zalet reprezentacji. Może przy złym wyniku z Polską i zintensyfikowanej krytyce to się zmieni.

Wspomniałeś, że Daum wprowadził w reprezentacji pewne zmiany.

- Tak, dotyczą one choćby tego, jak zespół trenuje. Wcześniej pod względem organizacyjnym, terminarza reprezentacji panował totalny chaos. Iordanescu w każdej chwili mógł zarządzić zajęcia, z godziny na godzinę decydował o wydarzeniach na kadrze. Zawsze zmieniał zdanie. W swoim czasie był to świetny trener, ale przez wyłączenie się z gry stracił pewność siebie. A Daum to powiew świeżego powietrza: ogląda wiele spotkań, jest w ciągłym kontakcie z piłkarzami, podróżuje po Europie, by oglądać mecze tych, którzy grają za granicą. Dlatego ufam jego wyborom, choć trudno ocenić go po trzech meczach. Ale widząc jak zespół funkcjonuje od wewnątrz, na boisku są symptomy poprawy.

Wydajesz się wbrew większości podchodzić optymistycznie do tego, co dzieje się w reprezentacji Rumunii. Jednak zgodzisz się chyba, że to Polacy mają więcej piłkarzy na najwyższym poziomie, grających w topowych klubach, gdy Daum wybiera z raczej niższej półki...

- Jasne, że się zgadzam. Nawet uważam, że bardzo grzecznie to ująłeś. Nasi reprezentanci na poziomie klubowym prezentują się kiepsko. Ale problem jest taki, że lepszych nie mamy, więc trzeba wykorzystać nasze przekonanie, wiarę, by wygrać z Polską. Tę generację przejęliśmy od skorumpowanego futbolu rumuńskiego, któremu brakowało inwestycji, myśli nad tym, co trzeba zrobić, naprawić, by przyszłość była lepsza. Działacze chcieli tylko wyjąć pieniądze z piłki nożnej, a wielu z nich wylądowało w więzieniu. To wiele mówi o jakości osób zaangażowanych w rumuński futbol, jak daleko jest nam od normalności.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.