Reprezentacja Polski. Film z Euro 2016. Pokolenie "Chcę więcej"

- Nie jestem w stanie przeskoczyć tego, że dramat reprezentantów Polski mógłby mi fajnie pasować do filmu. Ale w wypadku "Chcę więcej" bardziej piłkarzy podglądamy, niż w nagraniach uczestniczymy. Dlatego to bardziej naturalne spojrzenie na drużynę - mówi Łukasz Wiśniowski, który przez całe Euro 2016 był z kadrą Adama Nawałki i dla kanału "Łączy Nas Piłka" przygotował film o występie reprezentacji na mistrzostwach we Francji.

Obejrzyj dokument Łączy Nas Piłka "Chcę więcej" >>

Łukasz Wiśniowski z "Łączy Nas Piłka" od trzech lat publikuje filmy z życia reprezentacji Polski. Po eliminacjach Euro 2016 razem ze swoją ekipą przygotował film pt. "Początek". Po mistrzostwach Europy również powstała produkcja kanału Polskiego Związku Piłki Nożnej, którą każdy kibic może obejrzeć TUTAJ .

Łukasz Wiśniowski: Obejrzałem już ten film z 78 razy. Zaczyna się od kilku scen z Arłamowa, by pokazać ciężką pracę, ale reszta to już po prostu Francja. Trzydzieści dni zdjęć, a potem postprodukcja, która trwała nawet dłużej. Materiału mieliśmy kilkadziesiąt godzin. Przeglądałem każde ujęcie, by skonstruować sobie całą historię, a potem, montując film z Adrianem Dudą, też poświęciliśmy na to dużo czasu. Zajęło nam to dwa tygodnie. I przychodzi taki moment, że nie masz kompletnie dystansu do tego co zrobiłeś. Mi po tygodniach pracy ten film śnił się każdego dnia. Musieliśmy pokazać go kilku osobom, które przy nim nie działały.

W przeciwieństwie do filmu z poprzednich eliminacji teraz 95 proc. obrazków i materiałów jest nowych. Dlatego specjalnie do tego zadania oddelegowaliśmy Kubę Rejmoniaka, który dbał o to, by to były nagrania odpowiedniej jakości. UEFA nie pozwala federacjom nagrywać żadnych obrazków w dniu meczowym. To związane z prawami telewizyjnymi, nie można zabierać stacjom tych ich materiałów. Natomiast razem z Kubą stwierdziliśmy, że choćby na pamiątkę trzeba coś nagrywać. Mieliśmy przewagę, bo byliśmy oficjalnie członkami sztabu: ja jako drugi press officer, a Kuba jako trzeci kitman. Są czasem "brudne", wytrzęsione sceny, ale to działają na emocje, gdy biegamy po zwycięstwie z piłkarzami, razem z nimi cieszymy się. To ma charakter i wymiar.

Dla mnie sercem każdego filmu o piłce nożnej są emocje. Można zrobić piękne, artystyczne zdjęcia, mieć poprowadzone ludzkie historie i dramaty, ale jak nie ma tego "mięsa", to film nie ma serca. U nas są to nagrania zrobione telefonami komórkowymi w dniach meczowych, co jest paradoksem, bo tak dbamy o to, by wszystko ładnie wyglądało. Jedną z rzeczy, które bardzo mnie cieszą jest muzyka. Chcieliśmy filmowi nadać jeszcze bardziej ekskluzywny charakter, dlatego skontaktowaliśmy się z moim zdaniem bardzo utalentowanym muzykiem, Kubą Karasiem z The Dumplings. Wysyłaliśmy mu sceny w których chcieliśmy muzykę, a on komponował dla nas utwory.

Chcieliśmy żeby ten film miał jakichś bohaterów. Wiadomo, że turniej takich kreuje, ale na pewne rzeczy można się przygotować. Kiedyś rozmawiałem z Łukaszem Fabiańskim i on uświadomił mi, że trójka kadrowiczów z rocznika 1985 - on, Łukasz Piszczek i Kuba Błaszczykowski - ma ze sobą więcej wspólnego niż nam się wydaje. Raz, że przyjaźnią się, mają wiele wspólnych punktów jak ojcostwo, podejście do rodziny. Ale też są to goście, którzy w jednym roku wyjechali z Polski, każdy z nich miał już na swoim koncie mistrzostwo Polski. To są takie rzeczy, które jeszcze bardziej cementują przyjaźń tej trójki.

Kanwą tego wątku jest ich rozmowa między sobą, bez moderatora, nikt jej nie prowadzi. Ten wątek spajał całość, argumentował wybór ich. Wszystko co działo się w trakcie nagrania ich rozmowy w pokoju Łukasza było w stu procentach naturalne. A naszym zadaniem było włożenie tego w film. Na nasze szczęście cała ta trójka stała się również bohaterami turnieju reprezentacji Polski.

Jednak w naszym filmie nie ma narratora, teraz przemawia obrazek. Fajne jest to, że w przeciwieństwie do naszych filmików z każdego dnia teraz bardziej podglądamy, a nie uczestniczymy. Dało nam to możliwość bardziej naturalnego spojrzenia na piłkarzy. Oni nie grają przed kamerą. Wciąż jest wiele scen śmiesznych, ironicznych, ale gdy ktoś dobrze czyta między wierszami, to zorientuje się, że ten film jeszcze lepiej pokazuje charakter tej grupy. Tak jak w eliminacjach głównym bohaterem był Grzegorz Krychowiak, tak teraz pokazujemy, że jest więcej równie wesołych osób w drużynie. Naszą satysfakcją jest pokazanie Łukasza Piszczka z zupełnie innej perspektywy niż ta powszechnie znana.

A wplatając sceny z rozmową trzech przyjaciół między wydarzenia z turnieju nie chcemy oszukać widzów, ale po prostu opowiedzieć pewną historię. One pasują w danej chwili, co jakiś czas. Moim zdaniem najlepsze sceny są po meczu z Niemcami. Pokazują inny wymiar polskiego piłkarza: takiego do którego przychodzą gwiazdy z reprezentacji Niemiec, a nie na odwrót. To już nie są te same osoby, które proszą się reprezentantów Hiszpanii o koszulki po przegranym meczu towarzyskim.

Właśnie dlatego taki jest też tytuł filmu. Po meczu z Niemcami zapadło mi w pamięć zdanie Andrzeja Twarowskiego, które napisał na Twitterze: "Mamy pokolenie 'Chcę więcej' nie tylko w piłce nożnej". Ta cała dyskusja o tym, dlaczego nie było powitania na lotnisku po powrocie z Euro... Właśnie dlatego, że oni sami czuli, że chcą więcej. Kiedyś pisało się w Polsce o "generacji Nic", teraz powinno się o generacji "chcę więcej".

Była taka scena jeszcze na lotnisku w Marsylii: kompletnie załamany Robert Lewandowski. Oparty o krzesło, stoi i nic nie mówi. Widać było, że jest myślami zupełnie gdzie indziej. Gdyby był dobry sprzęt, to może umieszczenie tego miałoby sens. Próbowałem telefonem nagrać, ale brakowało tego ładunku emocjonalnego, który miała scena na żywo. Nie wykorzystaliśmy jej. Nie udało się także nagrać schodzącego do szatni po tamtym meczu Kuby Błaszczykowskiego.

My też wiążemy się emocjonalnie z tymi piłkarzami i czasem trudno jest złapać z nimi dystans. Nie myślimy w kategoriach, że ich dramat fajnie pasowałby mi do filmu. Ja nie jestem tego w stanie przeskoczyć, może komuś innemu by się to udało. Ale z drugiej strony to związanie emocjonalne daje okazję do nagrania innych scen, których z perspektywy obserwatora stojącego z boku by nie było. Coś za coś.

Nie mieliśmy wspólnego oglądania z piłkarzami: raz, że jest już misja Kazachstan, a dwa, że lepiej, by każdy chciał lub nie przeżyć jeszcze raz to samemu. Selekcjoner obejrzał film i nie miał wątpliwości wobec żadnej sceny. Fajne, bo to nasza wizja reprezentacji: nie układaliśmy jej pod wizję nikogo innego, tylko tak jak my to widzieliśmy. Cieszy, że on potrafił to zaakceptować.

Zobacz wideo

Najlepsze komentarze Internautów z Euro 2016! [MEMY]

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.