Remigiusz Rzepka : Każdy z piłkarzy był prowadzony indywidualnie, według potrzeb. Na podstawie wiedzy i doświadczeń sztab reprezentacji stworzył plan który uwzględniał równowagę pomiędzy pracą jaką można wykonać po sezonie ligowym, a niezbędną regeneracją. Na zgrupowanie przyjechali zawodnicy którzy rozegrali bardzo dużo spotkań ligowych jak również tacy którzy grali znacznie mniej np. Thiago Cionek czy Kuba Błaszczykowski. Mieliśmy też sytuacje gdy zawodnicy pod koniec sezonu ligowego leczyli kontuzje, jak Krzysiek Mączyński, Karol Linetty, Michał Pazdan czy Tomek Jodłowiec. Mecze na poziomie międzynarodowym bardzo obciążają fizycznie ale również mentalnie. To wiąże się jedno z drugim w przygotowaniach, bo zawodnik dobrze przygotowany fizycznie, który wie, że poradzi sobie z zadaniami taktycznymi, technicznymi, ma poczucie pewności na boisku. Dlatego podczas przygotowań działamy kompleksowo, aby m.in. poprzez przygotowanie fizyczne zbudować u zawodników poczucie pewności: jestem mocny, mogę wiele.
To jest bardzo ważne. Piłkarze znają swoje organizmy na tyle, że wiedzą już że nie da się nadrobić na zgrupowaniu zaległości z sezonu. Wiedzą, jaką pracę muszą wykonać w klubie jeśli nie grają systematycznie. Sytuacja Kuby była jeszcze bardziej złożona, bo on leczył kontuzję. Ale trafił we Florencji na świetnych fachowców. Byłem tam z wizytą w lutym, rozmawiałem ze specjalistą od przygotowania motorycznego, wymieniliśmy spostrzeżenia, bo Kubę znam z poprzednich lat. On mimo że nie grał, cały czas pracował bardzo ciężko nad tym aby być optymalnie przygotowanym po sezonie. Turniej zniósł bardzo dobrze, wszystko się świetnie złożyło. Byliśmy też w stałym kontakcie z innymi kadrowiczami. Z niektórymi pracuję indywidualnie jak np. Arkiem Milikiem czy Bartkiem Kapustką, rozmawiamy co tydzień o tym jak się czują, nad czym i jak mogą pracować. Pracowaliśmy np. z Krzyśkiem Mączyńskim, gdy wracał do pełnej dyspozycji po urazie. Podpowiadamy rozwiązania, odwiedzamy kadrowiczów, monitorujemy. Grając w klubach są pod doskonałą opieką fachowców. O każdym zbieramy informacje i wiemy, w jakiej jest dyspozycji, gdy przyjeżdża na zgrupowanie.
Tak. Z korzyścią dla zawodników. Bardzo ważny jest dobry kontakt z trenerami w klubie. Rozmawiamy z nimi, z piłkarzami, żeby na bazie naszych wspólnych obserwacji ustalić, co udoskonalać w przygotowaniu motorycznym.
Pamiętajmy, żebyśmy też nie przesadzili: przygotowanie fizyczne jest ważne, ale o tym co najważniejsze decydują aspekty techniczno-taktyczne. Trzeba umieć kontrolować tempo gry, wysiłek - zależnie od własnej strategii gry jak i strategii gry przeciwnika. W meczu z Niemcami więcej biegaliśmy za piłką, ale wytrzymaliśmy to i potem mieliśmy siły by narzucić swój pomysł na grę. Mieliśmy w innych meczach siły żeby zaatakować, potem wytrzymać uderzenie rywala i jeszcze zaatakować. Wytrzymaliśmy fizycznie dwa mecze z dogrywkami, nie ustępując przeciwnikowi. Ze Szwajcarią, w upale, było bardzo trudno. Ale ci którzy byli blisko boiska widzieli, że Szwajcarzy też mieli problemy. Ich również łapały skurcze, choć odpoczywali dwa dni dłużej. Z Portugalią utrzymaliśmy wysoką dyspozycję do końca meczu. Jeszcze raz powtórzę: bardzo ważnym elementem sukcesu w eliminacjach ME oraz podczas samego turnieju we Francji była odpowiednia regeneracja.
Moim zdaniem, trzeba bardzo ostrożnie podchodzić do wypowiedzi tuż po meczach. Dogłębna analiza przychodzi później, zawodnikowi jest bardzo trudno ocenić obiektywnie grę na gorąco. Polega tylko na odczuciach, a potem ogląda mecz, analizę przygotowaną przez sztab, otrzymuje dane statystyczne i może mieć już inne zdanie. Mieliśmy czas żeby odpocząć przed meczem z Portugalią. Parametry zawodników, sprawdzane codziennie, też podpowiadały, że odpoczęli. Ale jest jeszcze coś takiego jak zmęczenie ogólne, mentalne. To jest coś normalnego, gdy się gra kolejne mecze w turnieju. Nie widziałem w mistrzostwach zespołu, który nie byłby w którymś momencie zmęczony. A akurat Robert Lewandowski miał prawo być zmęczony w trakcie EURO jak mało kto. Zdziwiłbym się, gdyby nie był. Po tak wyczerpującym sezonie w klubie, po wymagających fizycznie meczach eliminacyjnych do EURO 2016. Był najczęściej faulowanym piłkarzem turnieju aż do ćwierćfinałów, często faulowanym bardzo ostro.
Pozwolę sobie się nie zgodzić w kwestii słabszego meczu Roberta ze Szwajcarią. Podobnie jak w całym turnieju wykonywał ogromną pracę na boisku. Z naszych obserwacji wiemy, że Robert jest typowym zawodnikiem meczowym. Wie, kiedy sobie odpuścić, żeby w meczu być w najlepszej formie. Zresztą, nie tylko Robert. To jest reprezentacja piłkarzy bardzo świadomych i pewnych siebie. Wiemy, że gdy zacznie się rywalizacja, dołożą 20-30 procent do tego, co mierzymy im na treningach. To nas bardzo cieszy: bo poziom treningów ciągle się podnosi, a oni i tak w meczach są jeszcze w stanie wydobyć z siebie te 20-30 procent więcej. Rozmawialiśmy z Robertem, jak się z tym wszystkim czuje, tak jak rozmawiamy ze wszystkimi. Dobrze się odbudował po meczu ze Szwajcarią. Był na rywalizację z Portugalią przygotowany najlepiej jak to było możliwe w jego sytuacji.
To zbyt złożona sprawa, żeby tak wyrokować. Wpływ na to może też mieć taktyka dominująca podczas turnieju: ostrożność w grze aby nie stracić gola. Piłkarze ofensywni mieli we Francji trudne życie. Ale jakkolwiek by gwiazdy nie były zmęczone, zawsze stać je na moment, w którym potrafią rozstrzygnąć mecz. Jak ta sytuacja, gdy Cristiano Ronaldo uderzeniem głową zdobywa pierwszą bramkę dla Portugalii w półfinale z Walią. Przygotowanie fizyczne powinno być dostosowane do taktyki, do stylu gry zespołu. Tak żeby się jak najbardziej uniezależnić od formy jednej gwiazdy. Bo to się już niestety staje żelazną zasadą, że gwiazdy w wielkich turniejach są zmęczone. Robert dał z siebie bardzo wiele, otwierał innym piłkarzom drogę do bramki, ściągał na siebie uwagę rywali. Patrząc na to, jak był obciążony, jego wkład w wynik drużyny był ogromny. Jestem pewny, że Robert chciałby strzelić więcej bramek. Ale czy będziemy umniejszać jego rolę w zwycięstwie 2:0 z Niemcami w eliminacjach, bo nie on strzelał gole? Pamiętajmy, że to on torował drogę innym. Spójrzmy na statystykę biegania Cristiano Ronaldo i Roberta w Euro 2016. Robert biega dużo więcej.
Każda drużyna wybiera optymalną dla siebie strategię gry. W naszym zespole wszyscy pracują w defensywie, każdy musi dołożyć coś w obronie. Widać to np. na podstawie statystyk biegania Arka Milika, który wykonał podczas turnieju tytaniczną pracę. Z meczu ze Szwajcarią ma niebywałe statystyki, był kluczem do ograniczenia siły ofensywnej Szwajcarów.
Ani przez moment nie mieliśmy obawy, że ktoś z tej drużyny nie wytrzyma fizycznie. Widzieliśmy też ich motywację. Jak bardzo im zależy na sukcesie. A to jest decydujące.
Tak. Staramy się śledzić, co się dzieje na świecie i korzystać z najlepszych rozwiązań. Do monitoringu używaliśmy systemu GPS Statsports, z którego korzystają najlepsze kluby na świecie (podczas mistrzostw korzystało z niego 10 reprezentacji - pw). To są te "pudełeczka" - nadajniki, które wkładamy piłkarzom do kieszonek specjalnych kamizelek treningowych. Każdy trening jest monitorowany, z meczów dostajemy analizy kinematyczne (prędkości, dystans, przyspieszenia itd.). Każdy mecz reprezentacji jest analizowany pod kątem lokomocji: ile kto przebiegł i w jaki sposób. Zbieramy raporty z klubowych meczów piłkarzy. Do tego jesteśmy cały czas w kontakcie z kadrowiczami, żeby znać ich dyspozycję i samopoczucie. Jeśli chodzi o sprzęt, to mieliśmy też na zgrupowaniach trenażery do treningu mocy Keiser, te które od 2008r. w reprezentacji Niemiec wprowadził właśnie Juergen Klinsmann. Ten sprzęt jeździł razem z nami, od Juraty, przez Arłamów, do La Baule, żebyśmy mogli podtrzymywać i rozwijać u piłkarzy poziom mocy i siły eksplozywnej. W Juracie stworzyliśmy własną siłownię na tarasie hotelu, w Arłamowie zaadaptowaliśmy siłownię hotelu. A w La Baule stał przy boisku treningowym namiot, z zaplanowanym przez nas zestawem sprzętu do ukierunkowanego treningu motorycznego. W trakcie turnieju nie ma możliwości wykonania pracy o charakterze ogólnym, trzeba działać niemal jak snajper - w bardzo konkretnym celu i dla potrzeb zawodników.
To jest już pytanie do Tomka Iwana albo sekretarza generalnego Macieja Sawickiego: czy warto było wydać tyle..
Finał Euro 2016. Nie działo się na boisku, działo się w sieci! [MEMY]
Przez lata nauki i pracy miałem okazję poznać różne szkoły i modele pracy motorycznej. Najwięcej czerpię z podejścia Amerykanów do przygotowania fizycznego. Amerykańscy trenerzy, którzy pracują z reprezentacją Niemiec, to moi przyjaciele od lat. Szkoliłem się w ich centrum edukacji, wielokrotnie odwiedzałem ich ośrodek, gdzie m.in. zdobywałem doświadczenie. Ja i współpracujący ze mną trenerzy zajmowaliśmy się przygotowaniem fizycznym w Górniku Zabrze, Piaście Gliwice, Zagłębiu Lubin, czy w reprezentacji od 2011 roku. Poważną pracę w futbolu klubowym zaczynałem w Górniku Zabrze pod okiem trenera Adama Nawałki. Wcześniej gdy współpracowałem z klubami w niższych klasach rozgrywkowych, często słyszałem, że te nowe metody to jakaś fanaberia. Zawsze tak jest gdy wprowadza się nowe metody czy koncepcje. Z czasem okazało się, że to podejście do przygotowania motorycznego przynosi efekty. W swojej pracy opieram się na wiedzy, a nie przekonaniach. Przez lata pracy w różnych klubach z różnymi trenerami miałem okazję tę wiedzę wprowadzać w życie. Od dwóch lat współpracuję z Piotrem Stokowcem w Zagłębiu Lubin. Rozpocząłem tam pracę gdy drużyna spadła z ekstraklasy. Koncepcja przygotowania motorycznego jest tam realizowana przez współpracującego ze mną od lat trenera Mariusza Szymkiewicza. Przez te lata zebrałem masę doświadczeń, którymi dzielę się z innymi trenerami organizując szkolenia, konferencje, warsztaty. Nie mamy żadnego powodu, żeby czuć kompleksy, rozwijamy się nadal. Trener Adam Nawałka zna doskonale wartość dobrego przygotowania fizycznego i tak dobierał sztab, żeby mieć ludzi którzy zadbają o szczegóły. Każdy z nas ma starać się zdobywać te cale z przemowy Ala Pacino w filmie "Any Given Sunday". "Inch by inch". Cal po calu, wyrywać małe przewagi nad rywalami, żeby się zsumowały w różnice między zwycięstwem a porażką.
W Stanach Zjednoczonych nacisk na przygotowanie atletyczne we wszystkich dyscyplinach sportowych jest ogromny. Dlatego Klinsmann wracając z Ameryki do pracy trenerskiej w Europie był przekonany, że tamtejsi specjaliści mogą wnieść świeży powiew do środowiska trenerów w Europie. Poznałem trenerów przygotowania fizycznego z reprezentacji Niemiec, zaprzyjaźniłem się z nimi. Jeden z nich, Darcy Norman, dziś pracuje w AS Romie, drugi - Shad Forsythe - w Arsenalu. Jesteśmy w kontakcie, odwiedzamy się, wymieniamy się doświadczeniami. Jeśli chodzi o różne szkoły, to mam wrażenie że wiedza i metody powoli dochodzą do zbliżonego standardu. Dzieje się tak ponieważ opieramy się na nauce. Oczywiście można mówić o różnych stylach, wiadomo, że np. trochę inaczej pracuje się na południu Europy. Południowcy bardzo mocno opierają przygotowanie na grach, na pracy z niewielkim obciążeniem a dużą intensywnością. Ale i południowcy zaczynają sięgać po inne metody. Odchodzi się już od przekonania, że całe przygotowanie motoryczne można oprzeć tylko na ćwiczeniach z piłkami. Gdy rozmawiamy na konferencjach ze specjalistami z całego świata, okazuje się, że pracujemy podobnie.
Nie chcę komentować ogólnych wypowiedzi. Nie wiemy wszystkiego o tym jak pracuje trener Guardiola i jego specjaliści. Dziś wiemy, że nie da się w przygotowaniu fizycznym wszystkiego oprzeć na treningu z piłką. Moim zdaniem podsumowanie jednego roku pracy to za mało, żeby wyciągać daleko idące wnioski. W takim klubie jak Bayern trener dostaje piłkarzy gotowych, bardzo starannie wyselekcjonowanych do gry na najwyższym poziomie. Z nimi pracuje się inaczej. Rok to za mało, żeby ocenić choćby to czy plaga kontuzji w Bayernie to efekt tego, że biegali z piłkami za dużo, czy nie. Tu trzeba mieć bardzo dużo danych, być w środku i mieć dane o zespole by móc wyciągać jakieś wnioski. Widzimy jaka plaga kontuzji w pewnym momencie dopadła Borussię Dortmund i jak ta sytuacja dopiero teraz powoli zaczyna się stabilizować. Każdy zespół jest inny, wymaga indywidualnego podejścia. Wiemy że za zbyt intensywny trening natura zawsze wystawi rachunek. Cała sztuka w tym aby ten rachunek był jak najniższy. Zobaczymy, jaki będzie efekt Euro dla organizmów piłkarzy. Widzieliśmy, jaka była cena sukcesu w przypadku Niemców po turnieju w Brazylii. Po zdobyciu mistrzostwa świata niektórzy piłkarze nie mogli szybko wrócić do optymalnej formy w klubach, niektórzy skończyli kariery reprezentacyjne, bo nie wytrzymywali fizycznie łączenia obowiązków w klubie i kadrze. Potrzebowali więcej regeneracji. Sukces podczas EURO też może spowodować trudniejszy start dla niektórych zawodników w nadchodzącym sezonie.
Tak. Ale nie dam się namówić na żadne porównania: Euro 2012 i Euro 2016. Zajmujemy się teraźniejszością i przyszłością, a nie tym co było. A wracając do różnych szkół przygotowania fizycznego: tak, identyfikuję się z amerykańską. Amerykanie są bardzo pragmatyczni. Opierają się na wiedzy, a nie na modach. Biorą wszystko, co może im się przydać, śledzą wszystkie nowinki i rozsądnie adaptują do swoich potrzeb. Pragmatyczni są do tego stopnia, że zaczerpnęli bardzo dużo zarówno z innych dyscyplin jak i z dorobku dawnego bloku wschodniego. Modyfikując to oczywiście w miarę rozwoju nauki i wiedzy. Ja też cały czas na bazie doświadczeń i wiedzy doskonalę swój warsztat. Futbol się zmienia. Przez ostatnich dziesięć lat dystans jaki pokonuje średnio piłkarz w meczu zmienił się niewiele. Różne statystki mówią o wzroście dystansu o ok. 10%. Natomiast intensywność biegania wzrosła o ponad 50%. Trzeba umieć przygotować piłkarzy na przetrwanie takiej dawki. Widzę, że już i w ekstraklasie jest coraz większa świadomość, jak to jest ważne: przygotowanie, regeneracja, suplementacja, monitoring, zapobieganie kontuzjom. Piłka wymaga coraz więcej. My cały czas śledzimy, co w futbolu idzie w górę: organizacja gry, motoryka, taktyka, średni poziom umiejętności drużyny. Mundial w Brazylii pokazał na przykład, jaki skok miał miejsce w motoryce: bardzo wzrosła intensywność gry. Dzisiejsze obciążenia są nieporównywalne z tymi z dawnych lat. Futbol lat 80. to zupełnie inny świat.
Większość wiedzy, na której opiera się współczesne przygotowanie fizyczne na całym świecie, wywodzi się z bloku wschodniego. Tacy trenerzy i naukowcy jak profesorowie Jurij Wierchoszański, Władimir Zaciorski, Władimir Issurin, Tudor Bompa - to oni stworzyli podwaliny teorii sportu, teorii treningu. Dziś te podręczniki i wiedza, z którą zapoznawałem się w trakcie studiów, są wydawane po angielsku i rozchwytywane. Jednym z moich przyjaciół w świecie trenerów jest Randy Huntington, trener który doprowadził Mike'a Powella do rekordu świata w skoku w dal. Trener Huntington kiedyś przyjechał do Polski na moje zaproszenie na wykład. Był bardzo zdziwiony, że my go zapraszamy. "Przecież z Polski wywodzą się najlepsi specjaliści od treningu atletycznego!" - mówił. I wymieniał nazwiska tych których poznał w swojej karierze trenerskiej. Gdy tłumaczyłem mu że niewiele osób w Polsce o tym wie, był bardzo zdziwiony. Dzisiaj wszyscy wzorują się na tym, co ktoś napisze po angielsku albo niemiecku, nawet jeśli jest to taka sama wiedza, która już została spisana po polsku. Nie doceniamy tego, co sami stworzyliśmy lub po prostu nie umieliśmy tej wiedzy dobrze sprzedać.
Tu nie chodzi tylko o wuef. Chodzi o jakość edukacji ogólnej. Nie będziemy mieć mądrzejszych dzieci, jeśli nie będzie pasji i wiedzy na poziomie podstawowej edukacji. Sam jestem nie tylko trenerem ale również ojcem trójki dzieci, w tym dwójki w wieku szkolnym. Zgadzam się w stu procentach: im lepszy wuef, tym lepsza selekcja do sportu. Kiedyś wuef prowadzili nauczyciele ze świetnym przygotowaniem akademickim. Pamiętam to z moich doświadczeń. Dzisiaj mamy orliki, mamy sprzęt, ale z wuefem i aktywnością fizyczną bywa różnie. To nie jest tylko problem nauczycieli. Wszyscy poza nauczycielami jesteśmy za to odpowiedzialni: rodzice, samorządy, ministerstwo. Trzeba tworzyć nowoczesne programy zajęć. Atrakcyjne zajęcia i treningi uwzględniające wymogi zmian cywilizacyjnych są ważniejsze niż sama infrastruktura. Dzieci uwielbiają być zaangażowane w aktywność ruchową, znakomicie odnajdują się w dobrze zorganizowanych zajęciach.
Wybitnym. Typ lidera, który ustala standardy. Dla siebie takie same jak dla innych. Ma szacunek do swoich współpracowników. Ma wizję, która rozwija zespół jak również nam współpracownikom pozwala się realizować. Pamiętam swój podręcznik psychologii sportu i jeden z pierwszych cytatów: w sporcie nie ma demokracji. Nie ma. Jest demokracja pozorna, musi być ktoś kto weźmie odpowiedzialność. Tutaj wszyscy mamy mówić jednym językiem, iść w tym samym kierunku. Najgorsze to mieć w pracy poczucie, że się wszystko rozjeżdża w różnych kierunkach. Pamiętacie pierwsze zgrupowanie gdy wielu dziennikarzy się zastanawiało czy nasze gwiazdy odnajdą się w stylu pracy trenera Nawałki, podporządkują rygorom? A gwiazdy się odnalazły bez najmniejszego problemu. Bo wiedziały, że to jest jedyna droga do sukcesu.