Euro 2016. Portugalia - Walia. Wysokie loty Cristiano Ronaldo

Filozofia zwycięstwa za wszelką cenę utrzymała Cristiano Ronaldo na futbolowym szczycie. A wraz z nim Portugalię. Misja potrwa jeszcze co najmniej 90 minut - pisze na swoim blogu Dariusz Wołowski, dziennikarz "Wyborczej".

Blog autora

To nie był wielki mecz CR7. Do chwili fenomenalnego wyskoku, ani on, ani jego drużyna nie bardzo znajdowali pomysł na Walijczyków. Ani to nowe, ani zaskakujące, w tych mistrzostwach Portugalia częściej człapie, niż biegnie. Trzy remisy w fazie grupowej nie starczyłyby do awansu, gdyby nie nowy regulamin Euro. Ale gdyby się on nie zmienił, Ronaldo wzbiłby się pewnie w powietrze znacznie wcześniej.

To wszystko wygląda na nieźle przemyślaną strategię. Tradycyjnie Portugalia jest drużyną, która gra ofensywnie, pięknie, a nie skutecznie. Na Euro 2016 wyciska maksimum z własnych ograniczeń, tak jak 31-letni Ronaldo nie będący już w stanie być wszędzie tak jak Gareth Bale. Walijczyk wypadł na tle Portugalczyka jak młodszy brat, który ze względu na mniejszy bagaż doświadczeń musi rzucić do walki trzy razy więcej środków. A i tak cel osiągnął brat starszy.

Ronaldo gra ekonomicznie, ale wyrachowaniem i determinacją wciąż przewyższa wszystkich. W symbolicznym dniu, gdy Leo Messi został skazany za przestępstwa podatkowe, on poprowadził Portugalię do finału Euro 2016. Jego pazerność nie pozwoli drużynie uznać tego za sukces. Ronaldo chce złota, otwarcie o tym mówi, choć każdy przy zdrowych zmysłach przymierza do roli mistrzów zwycięzcę z pary Francja - Niemcy.

Niezwykła jest historia zmagań trzydziestolatka. Na początku sezonu żartowano, że strzela już tylko słabeuszom. Internet obiegała lista, na której były same małe nazwy rywali. Plotkowano, że Real się go pozbędzie, że już już tylko patrzeć. Tymczasem Cristiano postawił na ekonomiczność. Skoro mecze rozstrzygają wielkie strzelby, dlaczego miałby wyskoczyć z tej roli? Messi wyszedł z pola karnego, wcielał się w rolę Xaviego wspierając Luisa Suareza. Ronaldo swojej ukochanej czynności pakowania piłki do siatki wyrzec się nie chciał. Jak chłopiec na podwórku.

Efekt? Zdobył gola na Camp Nou w El Clasico odmieniając rywalizację w lidze, hat tricka przeciw Wolfsburgowi na Bernabeu, który utrzymał Real w Lidze Mistrzów. Potem wygrał finał z Atletico, ale i tego było za mało. Wielka strzelba czuje, że czas zaczął biec szybciej.

Choć we Francji każdy wskazałby pół tuzina lepszych drużyn, w finale są Portugalczycy. A CR7 wciąż robi różnicę. Zaczął źle, zbyt często mając na boisku żal do kolegów. Machał rękami, niecierpliwił się, ale potem im ważniejszy mecz, tym jego postawa na boisku poważniejsza. Wczoraj był skoncentrowany na tych kilku kluczowych momentach, z których urodziła się bramka i asysta. Bale nabiegał się jak szalony, ale efekt z tego dla drużyny był zerowy. Ronaldo był we właściwym czasie i miejscu. Raz przyłożył głowę, raz nogę i przy odrobinie szczęścia wystarczyło.

Na Euro 2016 Portugalia notorycznie gra poniżej oczekiwań, za to wyniki osiąga takie, jak w najlepszych latach Eusebio, lub Luisa Figo. Na drodze do finału towarzyszyło jej szczęście: Islandia, Austria, Węgry, Chorwacja, Polska, Walia - czyli żadnego rywala z topu. W dodatku z Polską awans dała loteria jedenastek. Jeszcze jeden powód, by myśleć, że jeśli nasi mieli dotrzeć do finalu Euro to teraz, lub nigdy.

W niedzielę rywalem Portugalii będzie wielki zespół. Dla CR7 to lepiej. On, choć ma już czwartą Złotą Piłkę, swojego celu jeszcze nie osiągnął.

Zobacz wideo

Dla kogo oni grają. Graziano Pelle i Viktoria Varga [ZOBACZ]

Więcej o:
Copyright © Agora SA