Wojciech Szczęsny: Ale ja się bardzo spokojnie cieszyłem. Napiłem się napoju którego ktoś mi rzucił, to bym się nie napił. Nawet rozpoznałem co to. Ale nie będę robił reklamy. Bezalkoholowy. Nie zrobiłem tego dlatego, że szwajcarscy kibice z czymś przesadzali, żaden rewanż. Prosta sprawa: jeśli ktoś nie będzie w nas rzucał butelkami, to nie będzie się czego napić. Trafiła się okazja, czemu nie skorzystać.
Jeszcze nie miałem po kontuzji żadnego normalnego treningu. Byłem na rozgrzewce drużyny, żeby potruchtać i pomóc Łukaszowi się rozgrzać. Albo przynajmniej mu nie przeszkodzić.
Sam mecz trochę podobny, ale cała reszta dużo lepsza. W karnych chłopaki tak strzelali, że nawet nie było się czym stresować. A Łukasz od początku meczu był rewelacyjny. Nie mówię tylko o tych dwóch obronionych strzałach. Był świetny na przedpolu, znakomicie pomagał obronie.
Przyjemnie. Ale myślę że czwórka i potem jedynka będą smakowały lepiej.