MICHAŁ PAZDAN: To wynika z pewności siebie. Czujemy się mocni.
- Od Włochów można się uczyć spokoju, wyrachowania, umiejętności ustawienia się, czytania gry przeciwnika. Fajnie się to ogląda. Tym bardziej że Włosi robią to bez specjalnego wysiłku.
- Też bardzo dobrze. Oglądaliśmy ich. Nie tracą bramek z gry. Są trudnym rywalem. Z Francją grali w piłkę, mieli sytuacje bramkowe, są bardzo dobrym zespołem. Ale po analizie wiemy, na co zwrócić uwagę, bo mają słabsze strony.
- Raz wyżej, raz niżej, tak to wygląda. Przy powołaniu na Euro w 2008 roku wydawało się, że skoczę w górę, a stało się inaczej, rok później spadliśmy z Górnikiem z ligi. Grałem na zapleczu ekstraklasy, tak bywa. W piłce nie można za dużo zakładać, ona bywa przewrotna. Od pewnego momentu zdecydowałem, że skupiam się tylko i wyłącznie na dniu dzisiejszym. To, co było lub będzie, mnie nie interesuje.
- Z jednej strony tak, bo choć człowiek nie chce, to dochodzą do niego różne stwierdzenia. Ale Robert pokazał wszystkim, że można. Że polski piłkarz może być jednym z najlepszych na swojej pozycji na świecie. Dał drużynie pozytywną energię - grając w polskiej lidze, będąc piłkarzem stąd, można grać dobrze. Tego się trzymamy.
- Zespół. Robert czy Arek pracują nie tylko w ataku, ale też w obronie. Wychodzimy z ciężkich sytuacji obronną ręką, jak w meczu z Ukrainą. Mimo błędów, które zawsze się w meczu zdarzają, widać, że każdy chce pomóc drugiemu. To nas cechowało w fazie grupowej i miejmy nadzieję, że to utrzymamy ze Szwajcarią. To bardzo ważne.
- W ogóle o tym nie myślałem. Nie ma czasu. Teraz jest w nas pozytywna energia także dlatego, że trzymamy się w drużynie razem i skupiamy się na kolejnym spotkaniu. Zadomowiliśmy się w La Baule, rozmawiamy, że fajnie byłoby tu wracać po następnym spotkaniu.
- Słyszałem. Że nie mam kolana i w ogóle nie powinienem grać. Zdrowy jestem w 100 proc. Tyle tylko powiem.
- Ostatnie treningi przed meczem - jeden, dwa - trzeba poświęcić temu, by przygotowywać się już stricte do meczu, myśleć tylko o nim.
- Akurat przed meczem z Niemcami mieliśmy dużo analiz - grupowych, ale też indywidualnych z trenerami, którzy jeździli na wszystkie mecze Niemców i ten zespół rozpracowali. Im więcej przed meczem spokoju i takiej chłodnej analizy, tym łatwiej na boisku.
- Nie rozegrałem spokojnie całego sezonu, miałem dużo przerw, dwutygodniowych, przyplątywały się choroby. Szczególnie na początku roku brakowało mi rytmu meczowego, ale gdzieś od połowy kwietnia zacząłem trenować bez przerwy, rozegrałem końcówkę sezonu w ekstraklasie, a potem mogłem przygotowywać się do mistrzostw na obozie w Arłamowie. Na początku świeżości mi brakowało, ale chodziło o to, by z formą trafić na mistrzostwa, a nie wcześniej lub później.
- Mieliśmy w tym spotkaniu ponad 60 proc. posiadania piłki, kontrolowaliśmy ten mecz. Natomiast przeciwko Niemcom i Ukrainie to przeciwnicy stwarzali więcej sytuacji, dlatego też nas, obrońców, widać było więcej.
- Tak powie większość obrońców - pierwsze rozegranie, wybicie, przejęcie piłki, dodają pewności, spokoju, wyczucia dystansu, które są bardzo ważne w grze obronnej. Podobnie jak wyważenie między grą agresywną a na granicy błędu.
- W ostatnim czasie - mało. Nie mamy kiedy. Jak dostajemy wolne, to - tak jak niedawno - spotykamy się z rodzinami albo po prostu odpoczywamy. Ale dostałem kilka SMS-ów i wiedziałem o nominacjach.