Co wiemy po fazie grupowej Euro 2016? [PIĘĆ RZECZY]

Polacy wygrali z Ukraińcami 1:0 i zajęli drugie miejsce w grupie C. To oznacza, że awansowali do fazy pucharowej. W 1/8 finału zagrają w sobotę 25 czerwca ze Szwajcarią. Czego dowiedzieliśmy się po trzech meczach Polski na Euro 2016?

Co w 14 można ugrać na Euro?

Brzydko po zmianach - zwłaszcza przed przerwą - wyglądała drużyna Adama Nawałki. W porównaniu do szykowanej jedenastki na Euro 2016, w Marsylii - z różnych przyczyn - zabrakło bocznych obrońców (Rybus, Piszczek), skrzydłowych (Grosicki, Błaszczykowski), środkowego pomocnika (Mączyński) i bramkarza (Szczęsny). Jedenastka na mecz z Ukrainą w połowie składała się zatem z rezerwowych. To za dużo - reprezentację w galowym składzie stać na wiele, mecze z Irlandią Płn. i Niemcami udowodniły, że minimalne ubytki da się zamaskować, ale nie można przesadzić. Mecz z Ukrainą znów pokazał ograniczenie polskiej kadry - gdyby dało się przejść mistrzostwa 14 zawodnikami, Polacy mogliby celować w ćwierćfinał. Tylko nie wiadomo, czy się da.

Koszmar Zielińskiego

Nie chodzi o to, by znęcać się nad Piotrem Zielińskim, choć przed przerwą nie podjął on chyba na boisku ani jednej dobrej decyzji i słusznie został zmieniony. Chodzi bardziej o to, co stało się z piłkarzem, który w połowie maja przyjeżdżał na zgrupowanie do Juraty jako mocny kandydat do pierwszej jedenastki, by potem tylko się od niej oddalać. W La Baule 21-letni piłkarz spadł w hierarchii środkowych pomocników na trzecie miejsce - za Krzysztofa Mączyńskiego i Tomasza Jodłowca. A po wtorkowym występie najbezpieczniej byłoby założyć, że w pierwszym składzie już go na Euro 2016 nie zobaczymy. Może być tak, że Polska przeżyje najlepszy występ na wielkim turnieju po 1989 r., ale jego największym przegranym będzie właśnie Zieliński.

Długa przerwa Lewandowskiego

To nie jest turniej piłkarzy, których bukmacherzy typowali do tytułu króla strzelców. Cristiano Ronaldo, Thomas Müller, Olivier Giroud, Antoine Griezmann i Robert Lewandowski dotychczas strzelili tylko dwa gole. W sumie. Kapitan Polaków we wtorek na początku meczu zmarnował świetną szansę na gola, który pewnie sprawiłby, że mecz w Marsylii stałby się dużo łatwiejszy. Lewandowski nie grał źle, przepychał się z obrońcami, w trudnych momentach pierwszej połowy wracał się pod własne pole karne i pomagał w destrukcji. On wciąż bardzo zespołowi pomaga, selekcjoner na każdej konferencji wylicza, ile kapitan wnosi do drużyny. Pytanie tylko, jak sam Lewandowski znosi serię bez gola w kadrze trwającą już siedem meczów i 445 minut.

Rożne w końcu odpaliły

Większość ostatniego treningu przed wylotem do Marsylii selekcjoner poświęcił na ćwiczenia rzutów wolnych i rożnych. Podobno w sumie reprezentacja wypracowała kilkanaście wariantów wykonywania stałych fragmentów gry. We wtorek długo jednak nie było widać tych godzin ćwiczeń spędzonych na boiskach w Arłamowie i La Baule. Polacy nie stwarzali po rogach i wolnych żadnego zagrożenia, często mieli problemy ze zrozumieniem się. Zupełnie, jakby te schematy były zbyt skomplikowane. Aż w końcu się udało - rzut rożny wykonywał Arkadiusz Milik, podał do Bartosza Kapustki, ten oddał piłkę do napastnika Ajaxu, który podał z kolei do Błaszczykowskiego. Tak padł gol, który dał Polakom zwycięstwo w Marsylii. I pokazał, że było warto spędzać te godziny na treningach.

Na co stać reprezentację

To była faza grupowa pełna skrajności - piłkarze Nawałki zaczęli od meczu z jednym z outsiderów turnieju, uprawiającym futbol bardzo specyficzny (Irlandia Płn.), potem zagrali z jednym z faworytów (Niemcy), a we wtorek mierzyli się z zespołem nie mogącym się już doczekać powrotu do kraju (Ukraina). Po trójmeczu wiemy, że reprezentacja potrafi przebić się nawet przez defensywę złożoną z dziesięciu piłkarzy, napędzić stracha mocarzowi, wygrać ze słabszym od siebie, nawet rozgrywając najgorszy mecz na turnieju. Te umiejętności nie pomogą w rozbrojeniu Szwajcarii, żeby awansować do ćwierćfinału, trzeba będzie użyć innych metod. Ale po fazie grupowej reprezentacja pozostawiła po sobie obraz drużyny, którą stać na rozmontowanie każdego.

Za każdym razem, gdy ktoś ogląda ten obrazek to Jacek Gmoch robi he he [MEMY]

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.