Euro 2016. Belgia - Irlandia 3:0. Z³otym Belgom na razie daleko nawet do br±zu

Irlandiê zbili w Bordeaux 3:0, ale wci±¿ nie wygl±daj± na dru¿ynê zas³uguj±c± na trwaj±ce od lat wynoszenie ich miêdzy globalne futbolowe potêgi.

Takie nastały czasy, że notorycznie ogłasza się narodziny złotych pokoleń, zanim wyświęceni na półbogów pi³karze dokonają czegokolwiek, za co przyznają medale, niekoniecznie nawet złote. Mieli swoją cudowną generację, które niczego nie wygrało, Anglicy, mają Walijczycy, mają i Belgowie.

Tym ostatnim zamąciły w głowach nazwy zatrudniających piłkarzy klubów. I wypłacanych za transfery milionów, ponieważ Belgów szczególnie upodobali sobie prezesi z obrzydliwie bogatej ligi angielskiej, którzy wolą wydać więcej niż mniej, jakby zbyt tanie zakupy im ubliżały. Nawet tam jednak Belgowie gwiazdują co najwyżej na poziomie krajowym, Ligi Mistrzów nie podbili ani Eden Hazard z Chelsea, ani Kevin De Bruyne Manchesteru City, ani Marouane Fellaini z Manchesteru United. A Romelu Lukaku czy kilku kadrowiczów z Tottenhamu nawet jeszcze do niej nie zajrzeli.

Ale gwiazdami są, a sądząc z doniesień z obozu reprezentacji kraju, można podejrzewać, że nawet nie tyle gwiazdami, ile wręcz gwiazdorami, że wbrew publicznych przysięgom atmosfera w szatni jest, delikatnie mówiąc, średnia. A żonglujący składem Marc Wilmots stale potwierdza reputację trenera, który ulega. Wpływają na niego media, jest niepewny własnych wyborów, podejmuje decyzje ze sobą niespójne. Zamiast zaproponować wizję drużyny, a potem skomponować ją z właściwych ludzi, stara się głównie upchnąć w jedenastce możliwie dużo najsławniejszych nazwisk. I zasadniczo odpowiada za to, że w szatni oraz na boisku panuje chaos.

Po inauguracji z Włochami werdykt był jednogłośny - Wilmots przegrał trenerski pojedynek z Antonio Conte, bramkarz Thibaut Courtois mówił nawet, że czuł się "taktycznie zdeklasowany". Belgijski selekcjoner obwinił jednak za porażkę piłkarzy, za co ostro skrytykowali go rodacy, stawiając tezę, że podzieli drużynę na swoich zdecydowanych zwolenników i zdecydowanych przeciwników. A kolejne pola konfliktów to ostatnie, czego reprezentacja potrzebuje, choć bowiem piłkarze powtarzają, że są zjednoczeni i chcą wręcz promować "belgijskość", to posiłki wciąż jedzą przy stołach walońskich i flamandzkich.

Dlatego drużyna, którą od lat lansuje się na globalną potęgę, wyglądała w zderzeniu z perfekcyjnie zorganizowaną Italią na zdezintegrowaną zgraję solistów. I gdy dzisiaj rozprawiała się z Irlandią - złożoną ze znacznie słabszych zawodników niż włoscy, można ją pokonać siłą indywidualności - to wyspiarscy komentatorzy zdumiewali się na Twitterze, że jednak "można przegrać z drużyną prowadzoną przez Wilmotsa". Po zmianach w składzie wciąż nie wiadomo, jaki kształt ma prawdziwa Belgia, a nie ta wynoszona między faworytów wyłącznie dzięki reputacji jej gwiazd. I czy stać ją nawet nie to, żeby założyć złoto, ale przynajmniej srebro lub brąz.

Zobacz wideo

Polscy piłkarze na przejażdżce rowerowej. Humory znakomite [ZDJĘCIA]

Wiêcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.