Euro 2016. Czego boi się Francja?

W piątek Francja w meczu otwarcia Euro 2016 zagra w Paryżu z Rumunią (godz. 21:00). Mimo że drużyna Didiera Deschampsa często wymieniana jest jako faworyt turnieju, to nie ma "świeżej głowy". - Francja się boi - mówi Lillian Thuram, rekordzista pod względem ilości występów w reprezentacji "Les Bleus", dziś polityk kojarzony z socjaldemokracją.

Kłopoty z obroną

Joachim Loew, Vicente del Bosque, Zbigniew Boniek, ale też bukmacherzy dają Francuzom największe szansę na triumf w nadchodzących mistrzostwach Europy, które potrwają od 10 czerwca do 10 lipca. Większość z typujących "Les Bleus" w pierwszej kolejności powołuje się na historię - Trójkolorowi wygrali dwie ostatnie imprezy, których byli gospodarzami. W 1998 roku zdobyli mistrzostwo świata, w 1984 roku zaś tytuł najlepszej drużyny Starego Kontynentu. Według wielu to dobry znak.

Nikt mówiąc o szansach "Les Bleus" na triumf nie pomija kwestii sportowych. Reprezentacja Francji wydaje się być najsilniejsza od lat. Do sukcesu Trójkolorowych w 2016 roku doprowadzić ma znakomity reżyser gry Paul Pogba, który u swojego boku ma wspaniałych graczy ofensywnych takich, jak: Antoine Griezmann, Dimitri Payet, Olivier Giround czy Kingsley Coman. - To świetna drużyna, której wielkim atutem jest ofensywa. Ale to może nie wystarczyć - mówi dla Ara.cat Lillian Thuram, który w z reprezentacją Francji zdobył mistrzostwo świata (1998) i Europy (2000). Jest też rekordzistą pod względem ilości rozegranych meczów międzypaństwowych. Ma ich na swoim koncie aż 142.

44-latek twierdzi, że ekipa Deschampsa może nie być gotowa na tak wielki triumf. Jej głównym problemem jest formacja defensywna. Tuż przed mistrzostwami z bloku obronnego z powodu kontuzji wypadł jej lider Raphael Varane z Realu Madryt. Wcześniej problemy z dopingiem miał Mamadou Sakho z Liverpoolu, którego Deschamps ostatecznie nie wziął na turniej. - Nasz zespół ma problem z obroną. Brak Varane'a to wielki cios. Obecni obrońcy Laurent Kościelny i Adil Rami mają doświadczenie, by sprostać wyzwaniu, ale to jednak nie jest to już tak pewne - twierdzi Thuram, który też był obrońcą.

Boją się swojego własnego mitu

- Czy Francja jest faworytem? Myślę, że zwycięstwo będzie niezwykle trudne. Być może ludzie mają takie poczucie, bo "Les Bleus" wygrywali turnieje, których byli gospodarzami - mówi Thuram. Mit zwycięzców nakłada na Francuzów dodatkową presję. Dostrzega to Deschamps, selekcjoner Trójkolorowych, który był kapitanem mistrzowskich ekip z 1998 i 2000 roku: - Nie spoglądam już wstecz, nie łącze tamtego sukcesu z Euro 2016. To było bardzo dawno temu - twierdzi szkoleniowiec.

Niektórzy francuscy dziennikarze zwycięską symbolikę dostrzegają wszędzie. Francja z Rumunią zagra w podparyskim Saint-Denis, miejscu, które było świadkiem wielkich triumfów reprezentacji. Tam w 1998 roku pokonali Brazylię 3:0 po dwóch golach Zinedine'a Zidane'a oraz Emanuela Petita.

Ekipa "Les Bleus" przed meczem napotkała na małe kłopoty organizacyjne. Zespół Deschampsa ze względów formalnych musiał opuścić swoją bazę Clairefontaine. Powód? Hotel, w którym na co dzień przebywają piłkarze Francji, znajduje się 67 kilometrów od stadionu. Regulamin mówi, że w przeddzień meczów ekipy muszą przebywać w odległości mniejszej niż 60 kilometrów od stadionu, gdzie odbędzie ma spotkanie. Wszystko, by uniknąć spóźnień na konferencje prasowe i na sam mecz.

Lillian Thuram: Sami skonstruowaliśmy swój strach

Thuram, który we Francji jest autorytetem w sprawach dyskryminacji rasowej i biedy, przekonuje, że kiepski blok defensywny to niewielki problem w stosunku do tych, z którymi zmaga się kraj. - Francja się boi - twierdzi. W wywiadzie dla hiszpańskiego El Pais opowiada o źródłach tego strachu: - Boimy się terroryzmu. Nie twierdzę, że nie ma realnych podstaw do strachu, ale kwestionuję naszą dzisiejszą interpretację rzeczywistości. Sposób, w jaki przekazujemy informację tylko ten strach nakręca - przekonuje Thuram.

- Dyskurs polityczny i medialny we Francji jest dyskursem strachu. Sami to skonstruowaliśmy. Prezydent Hollande po listopadowych zamachach w Paryżu powiedział, że wkroczyliśmy w stan wojny. To błąd, bo Francja już od dłuższego czasu prowadzi wojnę poza swoimi granicami!

Terroryzm to nie wszystko. Francja zmaga się z masowymi protestami społecznymi przeciwko liberalizacji zatrudnienia. Nowe prawo pracy ma być elastyczniejsze i ma służyć pracodawcom. Zmiany planowane przez francuski rząd wprowadzą w życia młodych Francuzów więcej niepewności. Prekaryzacja ta jest według Thurama drogą do powstawania konfliktów społecznych, nierówności, zmniejszania zaufania społecznego i konfliktów rasowych.

Rasizm w tle

Na początku czerwca Karim Benzema, napastnik Realu Madryt, nie został powołany do drużyny na Euro 2016. Według trenera jest to pokłosie sytuacji, w której piłkarz szantażował Mathieu Valbuenę opublikowaniem jego sex-taśmy. Odrzucony zawodnik ma inne zdanie: - Deschamps uległ rasistowskiej części Francji - twierdzi. Benzema, zawodnik o algierskich korzeniach, przekonuje, że został ostro potraktowany dlatego, że pochodzi z północnej Afryki.

Podobne zdanie ma legenda francuskiej piłki Eric Cantona, który przypomina, że Deschamps pominął również Hatema Ben Arfę, innego piłkarza z północnej Afryki: - Może to rasizm, może nie. Pewne jest, że Benzema i Ben Arfa to w tej chwili najlepsi francuscy piłkarze, którzy nie jadą na mistrzostwa.

Innego zdania jest ten, który dyskryminacją zajmuje się na co dzień. Thuram: - Rasizm istnieje w społeczeństwie francuskim. To fakt. Ale Benzema nie może powiedzieć, że podlega pod rasizm. On ponosi konsekwencje za swój wybryk, czyli szantażowanie kolegi opublikowaniem sex-taśmy - mówi.

Zobacz wideo

Już wybraliśmy! Oto najlepsza jedenastka Euro 2016 według Sport.pl

Więcej o:
Copyright © Agora SA