Euro 2016. Siła kadry Polski na podstawie słabości

Euro we Francji startuje za dwa dni. Polacy zaczynają je w niedzielę, chcą pokonać Irlandię Płn., która od marca 2015 r. nie przegrała 12 meczów. To ostatni moment, by uświadomić sobie ograniczenia drużyny.

Leo Beenhakker powiedział niedawno, że Robert Lewandowski to piłkarz, który potrafi zdobyć gola w sytuacji, gdy inny napastnik nie dostrzega nawet szansy oddania strzału. Stwierdzenie Holendra cytował dziennik "As" jako dowód, że Polak jest brakującym ogniwem ataku Realu Madryt. Kapitan reprezentacji doczekał się ostatnio wielu wyszukanych komplementów, na które solidnie zapracował. Nie było dotąd polskiego piłkarza, który zdobywałby 30 goli w jednej z najmocniejszych lig w Europie. W sześć lat gry w Serie A Zbigniew Boniek strzelił 14 bramek dla Juventusu i 17 dla Romy, w sumie daje to o jednego gola więcej niż Lewandowski wbił dla Bayernu w minionym sezonie.

Kapitan kadry ma zalety, ale i ograniczenia. O nich mówi się rzadziej, co nie zmienia faktu, że nie jest wybitnym dryblerem. Nie potrafi sam minąć kilku rywali i zakończyć akcji skutecznym strzałem. Trudno wyobrazić sobie, by cofał się po piłkę na własną połowę i wykonywał akcje w stylu Diego Maradony czy Leo Messiego. By błyszczeć, strzelać, zwyciężać, potrzebuje wsparcia drużyny.

Czy podczas francuskiego Euro dostanie wystarczającą pomoc od kolegów? Jeśli nie, jego atuty utoną w walce, przepychance, szamotaninie z przeważającymi siłami obrońców drużyny przeciwnej. Zespół Adama Nawałki potrafił wykorzystywać talent swojej gwiazdy w kwalifikacjach, od niedzieli musi robić to samo na wyższym poziomie, pod zdwojoną presją.

Podobnie jest z drugą opoką reprezentacji - Grzegorzem Krychowiakiem. W Sevilli nikt nie wymaga od niego, by był człowiekiem orkiestrą. Polak ma odebrać piłkę rywalom i zagrać do kolegi, wybierając opcję jak najmniej ryzykowną. Nie podejmuje się zagrań wykwintnych, czasem zdarza mu się zagrać długą piłkę, ale wtedy strata nie grozi kontrą. Unai Emery nie oczekuje od Polaka prostopadłych podań otwierających napastnikom drogę do bramki. Od tego miał finezyjnego Argentyńczyka Évera Banegę, który zapracował na transfer do Interu.

W kadrze od Krychowiaka żąda się więcej, czasem zmuszony jest rozgrywać piłkę, co niesie za sobą podwojenie ryzyka. Polak ma duszę wojownika, lubi ważne mecze, nie spala go presja - raczej mobilizuje, ale jako piłkarz otwierający napastnikom drogę do bramki musi wejść w obcą skórę. Oby drużyna Nawałki nie musiała nadużywać Krychowiaka w roli, do której nie został stworzony. Liga hiszpańska przyzwyczaiła go do wszechstronności, ale pozostał defensywnym pomocnikiem. Może wspomóc atak od czasu do czasu. Notoryczne wymaganie tego będzie wiązało się z przesadnym ryzykiem.

Kamil Glik to trzeci fundament budowli Nawałki. Jest twardzielem lubiącym walkę wręcz na ziemi i w powietrzu, ale potrzebuje asekuracji. Oczekiwanie od niego, by bez wsparcia radził sobie w pojedynkach jeden na jednego z szybkim i zwrotnym napastnikiem, grozi poważnymi konsekwencjami. W meczu z Irlandią Płn. ustawiony defensywnie rywal poszuka przede wszystkim okazji do kontry. Nie można mu dać za dużo miejsca.

Glik wkłada duszę w walkę, rozbija ataki, ale daleko mu do stopera zdolnego elegancko rozpocząć akcję. Musi mieć możliwość bezpiecznego podania do najbliższego kolegi z drużyny.

Wygląda na to, że ponad solidność Łukasza Fabiańskiego Nawałka postawi brawurę Wojciecha Szczęsnego. Miał być opoką drużyny na Euro 2012, ale jeden błąd, faul w meczu z Grecją, za który odpowiedzialni byli obrońcy, przekreślił jego szanse. Potencjał ma duży, ale też skłonność do wpadania w kłopoty. Na Euro 2016 musi trzymać się od nich z daleka.

Uzupełnienia drużyny? Kamil Grosicki to piłkarz nieobliczalny, poza golami i asystami miewa zagrania, na które z otwartymi ustami patrzą koledzy z zespołu i kibice. W eliminacjach zapracował na wysoki status w drużynie, co nie zmienia tego, że pomysły galopują przez jego głowę z taką samą intensywnością jak jego nogi po zielonej murawie. Grosicki wciąż szybciej biega, niż myśli. Gdyby bezlitośnie potrafił wykorzystać atut szybkości, byłby czołowym skrzydłowym w Europie.

Odmiennym przypadkiem jest Kuba Błaszczykowski. Skrzydłowy potrafiący zrobić różnicę, ale coraz mniej fizycznie zdolny do 90 minut wytężonej pracy. Za nim trudny moment opuszczenia Dortmundu, a potem coraz mniej udanych prób zawojowania Florencji. Nie sposób przewidzieć, jaką rolę odegra na Euro. W sytuacji idealnej kadra powinna mieć innego skrzydłowego zdolnego do szarpania się z obrońcami po to, by Błaszczykowski mógł wejść na zmęczonych rywali i zaskoczyć ich jednym ze swoich rajdów.

Łukasz Piszczek to obrońca kompletny - jeśli spojrzymy z perspektywy ostatnich lat w Borussii Dortmund. W kadrze sporadycznie wznosi się jednak na swój najwyższy poziom, zmuszany częściej trzymać się tyłów. Za mało było meczów drużyny narodowej, które pomógł rozstrzygnąć. Po Euro 2012 był z siebie bardzo niezadowolony, minęły cztery lata i dziś jest graczem w pełni dojrzałym. Oby zrobił z doświadczenia użytek.

Kto martwiłby się o prawego obrońcę, musiałby być w panice, patrząc na przeciwną stronę. Jakub Wawrzyniak czy prawonożny Artur Jędrzejczyk? Pierwszy sam się musiał uśmiechnąć, że skazany jest na niego kolejny selekcjoner. Stawiali na niego Beenhakker, Smuda, Fornalik i Nawałka - każdy z braku innych opcji. Żart Wawrzyniaka, że zastępuje piłkarza, którego nie ma, brzmi jak bon mot. Na francuskim Euro może zastąpić Macieja Rybusa - on przegrał z kontuzją.

W podstawowej jedenastce jest bezdyskusyjne miejsce dla napastnika Arkadiusza Milika, oraz partnerów Glika i Krychowiaka. Drugi stoper i drugi środkowy pomocnik - selekcjoner nie ma tu pewniaków.

Jeden z kolegów po fachu, zwykle wyjątkowo krytyczny i wymagający wobec polskich piłkarzy, wyznał niedawno, że nie potrafi nawet zadać Adamowi Nawałce niewygodnego pytania. Miałem to samo wrażenie, rozmawiając długo z człowiekiem, który zatrzymał Anglię. Jan Tomaszewski uważa, że o ile przez ostatnie 30 lat polscy selekcjonerzy robili wszystko źle, o tyle obecnemu w ogóle trudno wytknąć jakiś błąd. Kibice znają na wyrywki dane o tysiącach kilometrów przebytych przez sztab Nawałki, by na żywo obejrzeć piłkarzy i nie przeoczyć nikogo, oraz setkach godzin spędzonych na analizach taktycznych. Wszystko po to, by 38-milionowy naród mógł mieć satysfakcję podczas Euro 2016.

Każda skrajność wydaje się jednak szkodliwa i nieprzekonująca. Brzmi to, co prawda, wyraziście - oto mamy selekcjonera i piłkarzy, jakich przez trzy dekady nie mieliśmy. Napisano gdzieś za granicą, że Polska wysyła do Francji drużynę, jakiej nie miała od mundialu w Hiszpanii, kiedy Boniek wyskoczył w uliczkę w Barcelonie, by zdobyć trzecie miejsce na świecie.

Apetyt na sukces jest w Polsce ogromny. Trzy dekady oczekiwania wyostrzyły go jak brzytwę. Nawałka uważa się za bratnią duszę Emery'ego, trenera Sevilli. Hiszpan wie, iż inni trenerzy mogą wiedzieć o piłce więcej niż on, ale nie dopuszcza, by któryś z nich pracował więcej. Mamy selekcjonera, który jest perfekcjonistą i pracoholikiem, oraz kilku piłkarzy zdolnych na boisku zrobić różnicę. Praca, porządek, pomysł to sprawy fundamentalne. Ale nie są gwarancją osiągnięcia celu. Trzeba założyć, że trenerzy Irlandii Płn., Niemiec i Ukrainy też dają z siebie 100 proc. I tego wymagają od piłkarzy.

Czego życzyć Nawałce? By jego liczni wielbiciele pamiętali o staraniach selekcjonera, gdy na Euro 2016 pojawią się trudności lub coś pójdzie nie tak. Odpukać w niemalowane drewno. Wygrane kwalifikacje to zaledwie dopuszczenie do egzaminu. To, co stworzył selekcjoner, będzie weryfikowane od niedzieli.

Zobacz wideo

Euro wyczerpanych piłkarzy? Ci zawodnicy grali w tym sezonie najwięcej. Robert Lewandowski oczywiście w czołówce [RANKING]

Zobacz wideo
Co jest największą słabością kadry Nawałki?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.