Euro 2016. Młody Alli zachwycił Wembley. Następny Gerrard?

Podczas meczu Anglia-Francja zachwycił Wembley cudownym golem z dystansu. Czy dziewiętnastolatek z Londynu będzie następnym Gerrardem - zastanawia się Michał Okoński, dziennikarz ?Tygodnika Powszechnego? i komentator Sport.pl.

Jeszcze rok temu o tej porze rywalizował z trzecioligowcami z Port Vale, Yeovil czy Rochdale, dopingowany przez kilkutysięczną zaledwie grupę kibiców na boiskach, których stan często budził trwogę oglądających go już wówczas skautów czołowych klubów Europy. We wtorek strzelił przepięknego gola na Wembley, w pierwszej fazie akcji odbierając piłkę Morganowi Schneiderlinowi, a w końcowej kierując ją w dalszy róg bramki bronionej przez Hugo Llorisa. Przed drugim golem Anglików ograł samego Paula Pogbę... Mecz Anglia-Francja zostanie zapamiętany nie tylko z powodu wzruszającej oprawy, związanej z żałobą po paryskich zamachach - Marsylianki odśpiewanej czy wymruczanej wspólnie przez 80 tysięcy widzów, zjednoczonych podczas minuty ciszy zawodników obu reprezentacji i obecności na stadionie księcia Williama.

 

Zostanie zapamiętany także z powodu przywitania ze światową piłką nowej angielskiej gwiazdy - Dele Alliego.

W reprezentacji zdołał wprawdzie zadebiutować już 9 października, zmieniając Rossa Barkleya w końcówce meczu z Estonią, a kolejne minuty na boisku dorzucał w spotkaniach z Litwą i Hiszpanią, ale z Francuzami wyszedł w pierwszym składzie - i radził sobie tak, jakby był to nie jego pierwszy, a pięćdziesiąty pierwszy start na środku reprezentacyjnej pomocy. Roy Hodgson nazwał ten występ w zasadzie bezbłędnym.

Pięty i siatki

Piłkarzem trzecioligowego Milton Keynes był aż do maja, pomagając tej drużynie wywalczyć awans do Championship (a samemu otrzymując tytuł młodego piłkarza roku Ligue One) - choć już w styczniu 2015 ogłoszono, że po sezonie przejdzie do Tottenhamu. Angielscy trenerzy przyglądali mu się już wtedy: w Milton Keynes gra syn Raya Lewingtona, jednego z asystentów Roya Hodgsona, który ujawnił w związku z tym, że wieści o genialnym dzieciaku trafiły do niego na długo przed tym, jak zaczął grać w Premier League. Hodgson miał zresztą szansę przyglądać się także meczom angielskich młodzieżówek, w których Dele Alli występował już jako szesnasto- i siedemnastolatek.

Z efektownych debiutów był znany od zawsze. W MK Dons pamiętają, że jego pierwsze zagranie w barwach tej drużyny, kiedy jako szesnastoletni rezerwowy pojawił się na boisku w trakcie meczu pucharowego z Cambridge City, było efektownym podaniem piętą ("Myślałem, że zamorduję gnojka" - wspominał później jego pierwszy trener, Karl Robinson, któremu zależało, by awansować do następnej rundy w najprostszy możliwy sposób; skądinąd w meczu rewanżowym, który był jego pierwszym meczem rozgrywanym w wyjściowym składzie, Dele Alli strzelił gola z odległości dalszej niż wczorajsza na Wembley). W Tottenhamie, podczas monachijskiego przedsezonowego turnieju Audi Cup, w meczu z Realem założył siatkę samemu Luce Modriciowi.

 

Pucybut i barista

Kiedy przechodził do Tottenhamu, zapowiadało się, że trafi na ławkę: w najmłodszej drużynie Premier League musiał wygrać rywalizację z dużą grupą środkowych pomocników, m.in. odkryciami ubiegłorocznego sezonu Ryanem Masonem i Nabilem Bentalebem, innymi młodymi zdolnymi - Tomem Carrollem i Aleksem Pritchardem, o Moussie Dembele czy Christianie Eriksenie nie wspominając. Trochę pomogły mu kontuzje, ale przede wszystkim przekonał trenera Mauricio Pochettino i nowych kolegów pracowitością, pewnością siebie i naturalnym talentem. W jednym z pomeczowych wywiadów, wręczający mu przed kamerami Sky Sports nagrodę za najlepszą grę Jan Vertonghen wyznał (powodując zresztą wybuch śmiechu młodszego kolegi), że kiedy pierwszy raz go zobaczył, nie miał pojęcia, kto zacz, ale że błyskawicznie się przekonał, ile będzie znaczył dla drużyny. W MK Dons, jako najmłodszy, musiał czyścić kolegom buty po treningu, a nawet przygotowywać kawę trenerowi - jak wspominał w rozmowie z BBC menedżer MK Dons Karl Robinson, dzieciak nie wiedział, czym różni się capuccino od latte.

Dziś wydaje się to niewiarygodne, ale Dele Alli w Premier League zadebiutował dopiero trzy miesiące temu - wbiegając na murawę Old Trafford jako rezerwowy (tego akurat rywala poznał już wcześniej: MK Dons sensacyjnie ograło MU 4:0 w Pucharze Ligi jesienią 2014 r., a oglądający wówczas Alliego Mauricio Pochettino opowiadał potem, że widział siedemnastolatka grającego jak trzydziestolatek). Od tamtej pory wystąpił w angielskiej ekstraklasie zaledwie dziewięć razy, strzelając dwa gole i dwukrotnie będąc wybieranym piłkarzem meczu (m.in. po niedzielnych derbach z Arsenalem). Od września zawsze w pierwszym składzie, od września w drużynie, która nikomu w lidze nie dała się ograć - wystarczyło kilkaset minut, by przekonać Anglię, że lista kandydatów do wyjazdu na przyszłoroczne Euro bynajmniej nie jest zamknięta...

Wślizgi, rajdy, strzały

Młody pomocnik Tottenhamu może grać wszędzie: jako asekurujący obrońców w ustawieniu 4-2-3-1 w kilku spotkaniach dopełniał się z innym tegorocznym odkryciem Mauricio Pochettino (ze środkowego obrońcy z wielkim powodzeniem zrobił defensywnego pomocnika), również grającym wczoraj z Francuzami Erikiem Dierem. Poza tym bywa cofniętym rozgrywającym i klasycznym ofensywnym pomocnikiem, biegającym między dwoma polami karnymi, a także "trequartistą", ustawionym za plecami Harry'ego Kane'a. Imponuje szybkością i dryblingiem, ma znakomite statystyki sprintów i kilometrów przebiegniętych w trakcie meczów, potrafi strzelić z dystansu i podać piłkę na dowolną odległość, ale nie boi się też wślizgów i przechwytów (średnia na mecz: 2,7, 2,5). Stosowany przez Pochettino pressing wydaje się dlań równie naturalny, jak utrzymywanie się przy piłce. Wślizgi, rajdy, strzały z daleka: trudno się dziwić, że coraz częściej porównuje się go z jego pierwszym piłkarskim idolem (dziś wspomina chętniej o Inieście i Xavim), Stevenem Gerrardem.

Jako dzieciakowi zdarzało mu się popadać w tarapaty: obracał się w kiepskim towarzystwie i o mało nie wyleciał ze szkoły. Menedżer MK Dons potrafił mu pomóc: Alli wyprowadził się od matki i trafił do rodziny, która potrafiła zadbać o jego rozwój pozaboiskowy, a dalsze losy jego dawnych kolegów stały się - jak mówił niedawno - najlepszą przestrogą na przyszłość. Gra nie tylko z piłką przy nodze, ale i z uśmiechem na ustach. Uśmiechem zaraźliwym dla wszystkich dookoła... no może poza mającym węża w kieszeni prezesem Tottenhamu Danielem Levym, który nie spodziewał się pewnie, że umówione przy transferze z MK Dons ekstra pieniądze za występy jego piłkarza w reprezentacji Anglii będzie musiał wypłacić aż tak szybko.

Losowanie 12 grudnia, bilety od 100 złotych, nowa formuła turnieju. Co trzeba wiedzieć o Euro 2016? [NIEZBĘDNIK]

Więcej o:
Copyright © Agora SA