El. Euro 2016. Niemcy - Polska. Przepis na niespodziankę

- Nie chcemy tylko się bronić - zapowiadał w czwartek Adam Nawałka. Ale jeśli jego drużyna ma we Frankfurcie osiągnąć dobry wynik, musi zacząć od obrony.

Odwołania + zwycięstwa z Niemcami słyszeliśmy cały tydzień. Triumf z października zjednoczył wokół kadry kibiców, sprawił, że reprezentacja uwierzyła w siebie i w plan selekcjonera. Ten sukces był jednak możliwy także dzięki dobremu splotowi okoliczności.

Rywale zrobili bohatera z Wojciecha Szczęsnego (aż 27 strzałów przy ledwie pięciu Polaków), kilka razy desperackimi wślizgami sytuację ratowali Kamil Glik i Łukasz Szukała. Na dodatek drugiego gola strzelił piłkarz, o którego istnieniu Niemcy nie wiedzieli. Sebastian Mila był symbolem szczęścia kadry. W rewanżu trudno liczyć na powtórkę. Rzecz w tym, by biało-czerwoni mieli po meczu świadomość, że zrobili wszystko, co można było, by sprawić niespodziankę.

Trzymać gardę

W piątek Polacy znów będą głównie przyjmowali ciosy. Dlatego nie mogą ani na moment opuścić gardy. Nawałka i piłkarze od kilku dni opowiadają o organizacji gry, na boisku nie mogą o niej zapomnieć ani na chwilę. Zawodnicy powinni trzymać się swoich pozycji, biegać blisko siebie i asekurować się.

Przed przerwą w Warszawie Niemcy najbliżej strzelenia gola byli, gdy ich akcje zaczynały się od przerywania ofensywnych prób Polaków. Gospodarze, próbując zagrozić Neuerowi, na tyłach zostawiali bowiem zdezorganizowaną obronę. Efekt był taki, że drużyna Loewa przeprowadzała kontry i strzelała na bramkę Szczęsnego. We Frankfurcie jak lubi mówić selekcjoner - odbudowa (czyli powrót do ustawienia defensywnego po stracie piłki) - musi być jeszcze szybsza.

"Lokomocja"

To kolejne określenie lubiane przez selekcjonera. Już w pierwszym meczu widzieliśmy, co może ono oznaczać - Tomasz Jodłowiec biegał tak długo, tak intensywnie, że na koniec padł, trzy dni później nie był w stanie zagrać ze Szkocją. Dlatego przez ostatnie dni Nawałka szukał przede wszystkim piłkarzy, którzy będą perfekcyjnie przygotowani na morderczy wysiłek. Wysłał piłkarzy na dokładne badania, obserwował na treningach.

Powtórzmy: wytrzymałość maratończyka nie wystarczy, jeśli nie będzie połączona z organizacją. Polscy piłkarze muszą nie tylko mieć siły na sprinty od pierwszej do ostatniej minuty. Muszą też wiedzieć kiedy, i w którą stronę biec.

Kto nie lubi walki wręcz

Od dawna wiadomo, że mistrzowie świata nie są nadludźmi. Też doznają kontuzji, też miewają problemy z regularnymi występami w klubach. Kilku nie lubi też ostro grających rywali. Mesut Oezil ostatnio narzekał na kolano, więc bezpośrednich starć będzie unikał jak ognia. Toni Kroos gra elegancko, ale nie jest odporny na 90 minut zapasów z rywalami. W Warszawie był w czołówce najczęściej faulowanych niemieckich piłkarzy. Choć był w centrum każdej akcji, tylko raz spróbował kluczowego podania. Bez skutku. Jeśli uda się ograniczyć wpływ Kroosa, szanse Polaków wzrosną.

Siła w skrzydłach

Rok temu Niemcy aż 46 razy atakowali środkiem. Wobec miernych efektów Loew zapowiada teraz częstsze wykorzystanie skrzydeł. Selekcjoner Niemców ma jednak problemy - wypadł mu Marco Reus, a Andre Schuerrle dopiero wraca po kontuzji. Dlatego najwięcej atutów (Goetze, Oezil, Mueller) gospodarze nadal będą mieli w środku.

Tym lepiej byłoby, gdyby Nawałka wsparł Grzegorza Krychowiaka dwójką środkowych pomocników. Trio z Tomaszem Jodłowcem oraz Krzysztofem Mączyńskim gwarantowałoby to, o czym selekcjoner mówił w czwartek na konferencji - nie tylko skuteczność w obronie, ale i dokładniejsze, spokojniejsze wyprowadzenie piłki.

Szybko myśleć - albo nie myśleć w ogóle

Rok temu słynący z gry wysokim pressingiem Niemcy tylko cztery razy przecięli podania Polaków na własnej połowie, tylko osiem razy odbierali tam piłkę (w sumie 38 razy). Dlaczego? Zawodnicy Nawałki szybko rozgrywali akcje, starali się wykorzystać każdy skrawek wolnego miejsca na skrzydle i cień szansy bocznego pomocnika na dojście do podania. W końcu się udało, po akcjach bokiem padły oba gole.

Jeśli Loew wystawi trójkę obrońców, właśnie na skrzydłach Polacy mogą najłatwiej stworzyć przewagę. Jonas Hector to zaledwie przeciętny piłkarz przeciętnego Koeln. Kamil Grosicki nie ma się kogo bać. Z kolei rywalizujący o miejsce na prawej obronie Sebastian Rudy i Emre Can w klubach zazwyczaj są pomocnikami.

Poza atakiem, gdzie Lewandowski będzie walczył z Matsem Hummelsem i Jeromem Boatengiem, właśnie na skrzydłach szanse polskich piłkarzy w bezpośrednich starciach są najbardziej wyrównane. Nie można z tego nie skorzystać.

KLIKNIJ NA OBRAZEK I SPRAWDŹ JAK ZMIENIŁY SIĘ SKŁADY

Zobacz wideo
Polska z Niemcami...
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.