Irlandia - Polska. Remis, który boli

Do 90. minuty Polska prowadziła w Irlandii i była o krok od Euro 2016. Skończyło się remisem, ale ta drużyna daje nadzieje, że nie wypuści z rąk awansu

Wydawało się, że lepiej po prostu być nie może. Gdy sędzia ogłaszał, że dolicza pięć minut, Polacy byli liderami grupy, mieli 3 punkty przewagi nad Szkocją i Niemcami. Ale wtedy Irlandczycy wykonali rzut rożny, Polacy pogubili się w polu karnym i wyrównał Shane Long.

Drużyna daje nadzieję

Ten remis musi boleć, bo po zwycięstwie w Dublinie Polacy byliby już tylko o krok od wyjazdu na ME. Ta drużyna daje jednak nadzieję, że tego awansu nie wypuści, bo ma plan i nie przegrywa ze słabszymi i równymi sobie. Adam Nawałka stworzył zespół niebywale wydajny, wyciskający z każdego meczu tyle, ile się da, a nawet więcej. Jesienią na bramkę niemieckich mistrzów świata Polacy uderzali cztery razy i strzelili dwa gole, gdy w Dublinie pierwszy raz trafili w bramkę, od razu wyszli na prowadzenie. Tę sytuację trudno nawet nazwać szansą, Rybus i Peszko przycisnęli na prawym skrzydle Wilsona i Brady'ego, ci się pogubili, a pomocnik Köln pokonał Shaya Givena. Był to zarazem przedostatni celny strzał biało-czerwonych w niedzielę.

To też typowy obrazek z tych eliminacji - bohaterem zostaje zawodnik, o którego nikt by się nie upomniał, gdyby go w kadrze nie było. Na początku jesieni selekcjoner wstawił do jedenastki wówczas rezerwowego Ajaxu Milika, potem przywrócił do reprezentacji Milę i gole tej dwójki powaliły Niemców. Wczoraj od pierwszej minuty zagrał 30-letni Peszko, który w kadrze strzelił tylko jednego gola, nie zagrał w niej ani jednego dobrego meczu (a było ich do wczoraj 29). W Dublinie zanim zdobył bramkę, więcej zepsuł, niż stworzył, pierwsze udane zagranie miał dopiero po kwadransie, gdy wślizgiem zatrzymał akcję gospodarzy. Swoją drogą albo Nawałka ma szczęście, albo widzi więcej niż inni, to pierwszy gol Peszki od października 2013 r. (wówczas trafiał jeszcze w II lidze niemieckiej).

Zobacz wideo

Irlandczycy bardziej chcieli

Zanim Polacy strzelili gola, żadna drużyna nie miała ochoty, by wziąć mecz w swoje ręce. Bardziej chcieli gospodarze, którzy grali o podtrzymanie szans na bezpośredni awans. Brakowało im jednak umiejętności, selekcjoner Martin O'Neill ocenił, że para polskich stoperów jest mało zwrotna, więc nakazał podwładnym atakować po ziemi. I tak jego zawodnicy grać próbowali, ale najczęściej Glik i Szukała nie mieli jak się pomylić, bo akcje gospodarzy zatrzymywały się w środku pola. I Irlandczycy pierwszy celny strzał oddali dopiero po godzinie gry.

Po stracie gola było im zresztą trudniej, Polacy mogli bowiem okopać się na własnym polu karnym, liczyli na kontry oraz stałe fragmenty gry. Widać zresztą, że Nawałka dotrzymał słowa i ćwiczy je na treningach. Po każdej wrzutce z rzutu wolnego piłka lądowała u polskiego piłkarza, właśnie w ten sposób goście stwarzali największe zagrożenie.

Właśnie, goście - lepiej powiedzieć, że ten mecz miał dwóch gospodarzy, i na ulicach, i na trybunach zielony kolor Irlandczyków równoważył się z biało-czerwonym. Dawno reprezentacja nie grała meczu wyjazdowego w takich okolicznościach. Po trybunach było zresztą widać, jak zmieniła się atmosfera wokół kadry, ze starych czasów zostało tylko kilka rac, które zresztą długo na Aviva Stadium nie płonęły.

Irlandczycy do końca robili co mogli, trafili w słupek, aż w końcu wyrównali. Punkt przedłuża ich nadzieje na awans, nie skazuje wyłącznie na walkę o baraże. Polacy zachowali pierwsze miejsce w grupie, wciąż wyjazd do Francji mają w swoich rękach. Nawet nie dlatego, że rewanże ze słabymi Gruzją i Gibraltarem zagrają u siebie, ale dlatego, że trudno sobie wyobrazić, by nie zdobyli punktów w rewanżach ze Szkocją czy Irlandią.

Zmartwienia Nawałki

Nie jest oczywiście tak, że selekcjoner nie ma po tym meczu żadnych zmartwień. Największym jest trzecia w eliminacjach żółta kartka Kamila Glika, która oznacza, że lidera obrony zabraknie w następnym meczu z Gruzją (13 czerwca). Być może będzie go musiał zastąpić Thiago Cionek, którego kariera w reprezentacji ogranicza się do dwóch przeciętnych występów w sparingach. Nie da się też powiedzieć, by wczorajszym występem na stałe miejsce w bramce wywalczył Łukasz Fabiański. Wielu okazji do interwencji nie miał, żadnego błędu nie popełnił, ale zaczął bardzo nerwowo, jego pierwsze wybicia piłki kończyły się stratami.

To jednak małe zmartwienia, zdarzało się, że w połowie rywalizacji o wielki turniej polski selekcjoner mógł się już zajmować budową drużyny na następne eliminacje. Nawałka wciąż może zajmować się wyłącznie mistrzostwami Europy.

Jak się skończą eliminacje Euro 2016 w polskiej grupie? [WYTYPUJ SAM!]

RPOL13: Polska - koszulka Nike

w okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.