El. Euro 2016 Polska - Szkocja. Piłkarzom trzeba włączyć turboregenerację

- Zawodnicy, którzy są w pełnym rytmie meczowo-treningowym, nie mają problemu, żeby zagrać na maksimum, szczególnie między 60. a 90. minutą. Wchodzący w klubie z ławki będą już mieli problem - mówi przed meczem Polska - Szkocja Edward Kowalczuk, trener przygotowania fizycznego w Hannoverze. Mecz Polska - Szkocja we wtorek o 20.45, relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl Live.

PRZEMYSŁAW ZYCH: Czy wysiłek, który Polacy włożyli w mecz z Niemcami, był nadludzki? Łukasz Piszczek śmiał się, że czuł wątrobę.

EDWARD KOWALCZUK: Spotkanie nie tylko kosztowało wiele energii, ale było też olbrzymim obciążeniem psychicznym. Mecz z Niemcami to było dla reprezentacji zdecydowanie więcej niż 120 minut spotkania pucharowego plus rzuty karne. Widziałem, że dali z siebie więcej niż w normalnym meczu.

Jak tak wielki wysiłek wpływa na zawodnika, jeśli odpowiednio nie wypocznie? Ledwie trzy dni później gramy ze Szkocją.

- Kłopotem jest wszystko - dynamika, kondycja, także koncentracja. Bez odpowiedniego odpoczynku nie ma zdolności do powtórzenia wysiłku. Spada precyzja podań, wrzutek w pole karne, wykończenia akcji.

Na przykład dobrze wytrenowanym zawodnikom wystarczy 70-90 sekund odpoczynku po maksymalnym sprincie, aby powtórzyć wysiłek z tą samą intensywnością. Gorzej przygotowani lub gorzej wypoczęci potrzebują nawet 2-2,5 minuty.

Obecni reprezentanci są w stanie poradzić sobie z regeneracją po meczu z Niemcami?

- W kadrze gra wielu zawodników, którzy występują w naprawdę dobrych klubach europejskich. Oni nie będą mieli problemu, wystarczy im 48 godzin, bo rozgrywają od dłuższego czasu dwa, trzy mecze w tygodniu i dzięki temu mają większe możliwości w stosunku do zawodników z mniejszych klubów, które grają raz na siedem dni. Tam proces regeneracji rozkłada się na kilka dni.

Reprezentacja Polski w XXI w. ma zdecydowanie słabsze wyniki w tym drugim meczu. Choćby w 2008 r., gdy ograliśmy Czechów, by kilka dni później przegrać na Słowacji. Zremisowaliśmy 2:2 z Portugalią w Lizbonie i potem 0:0 w Helsinkach z Finlandią. Wygraliśmy w Baku z Azerbejdżanem 3:1, by potem w Erywaniu przegrać 0:1 z Armenią. Przykładów odwrotnych było niewiele.

- Zawodnicy, którzy są w pełnym rytmie meczowo-treningowym, nie mają problemu, żeby zagrać na maksimum, szczególnie między 60. a 90. minutą. Wchodzący w klubie z ławki będą już mieli problem. Zdarzają się naturalnie piłkarze o niesamowitych zdolnościach regeneracyjnych. Nasz obrońca Marcelo, który kiedyś grał w Wiśle, na drugi dzień chce już trenować, my go musimy stopować. Większość piłkarzy chce jeszcze jeden dzień odpoczynku.

Co trzeba zrobić, aby na pewno zdążyć odzyskać siły po sobocie?

- Po meczu z Niemcami trzeba by włączyć tzw. turboregenerację. Polega to na regeneracji aktywnej. Dużo gorzej jest nic nie robić, trzeba wypoczywać aktywnie. W Hannoverze 96 przez dwa lata mieliśmy ten problem, bo graliśmy w czwartek w Lidze Europy, a zaraz później w lidze. Po meczach wyjazdowych przyjeżdżaliśmy jeszcze do ośrodka i robiliśmy nocą zabiegi regeneracyjne. Wystarczy 10-15 min pojeździć na rowerze, aby znacznie zmniejszyć stan zakwaszenia. Dziś na wielu stadionach są już baseniki z lodowatą wodą, które ułatwiają odbudowę. Świadomość wzrasta, choć nawet w Bundeslidze wielu trenerów lekceważy te potrzeby. A nie powinno się, bo takie niedociągnięcia się zawsze odbijają się niekorzystnie. Jeśli nie w następnym meczu za trzy dni, to za tydzień. Zdarza się, że w jednym meczu zawodnicy zagrali świetnie, a parę dni później nie przypominają tamtego zespołu, często to właśnie efekt zignorowania regeneracji.

A trzeba nad tym pracować zaraz po gwizdku kończącym mecz. Piłkarz musi wykonać wiele czynności, choćby wypić napoje regeneracyjne, do tego ważne jest prawidłowe odżywiane, sen. Maksymalnie do dwóch godzin po meczu, a najlepiej do pół godziny, trzeba zjeść posiłek, który uzupełni węglowodany, białka, witaminy i minerały. Jeśli ktoś przegapi ten czas, przyswajalność jest niższa i regeneracja trudniejsza.

Kamil Grosicki mówił, że po meczu z Niemcami zjadł dziewięć pierogów, na które czekał cały tydzień. Trudno mu tego odmówić po historycznym wyczynie, ale...

- Nie wiem, czy to dobre rozwiązanie, zależy, co w nich było.

Sebastian Mila mówił, że nie spał pierwszej nocy, bo odpisywał na 150 SMS-ów z gratulacjami.

- Nie tylko on, piłkarze mają kłopot ze spaniem także po zwykłych meczach. Na to też są sposoby. W Hannoverze piłkarze mają do dyspozycji specjalne nagrania do słuchania, różne wersje muzyki. Odcięcie się od meczu bywa trudne, bo przedłużają się wywiady, drużyna późno przyjeżdża do hotelu.

Dochodzi jeszcze umiejętność doboru właściwych obciążeń na kolejnym treningu. Na przykład dzień przed meczem ze Szkocją trening nie mógł być pozbawiony tzw. aktywacji mięśniowej. Musi być zachowany pewien poziom intensywności, by pobudzić organizm. Ale muszę przyznać, że przygotowanie do meczu z Niemcami było świetnie. I na pewno podobnie będzie teraz.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.