Włochy pokonały Anglię w konkursie rzutów karnych. Reprezentacja z Wysp od lat nie wygrała, gdy meczu nie udało się rozstrzygnąć ani w regulaminowym czasie ani w dogrywce. Dla Anglików rzuty karne to największy koszmar. Z siedmiu konkursów na wielkich turniejach wygrali raz - z Hiszpanią na Euro 96. I nawet w niedzielę, gdy prowadzili po pudle Włochów, nie udało im się przerwać fatum. Poprzeczka Ashleya Younga i słabo wykonany rzut karny Ashleya Cola wyrzuciły Anglików z Euro 2012.
"Co dwa lata próbuje się oszukiwać, że nie obchodzi mnie reprezentacja. Po co inwestować energię w gromadę piłkarzy. Z pewnością zakończymy ze łzami" - komentował Richard Littlejohn. "Ale w grupie nie przegraliśmy żądnego meczu, nawet skończyliśmy na jej szczycie. Nagle zaczęło mi zależeć. Trzy kolejne zwycięstwa i ponad cztery dekady gorzkich rozczarowań, może przejść do historii. Serce zaczęło szybciej bić, a optymizm wrócił. 10 tysięcy kibniców na stadionie, 18 milionów w pubach, klubach, mieszkaniach odważyło się wierzyć."
Dziennikarz Daily Mail przyznaje, że Włosi byli lepsi, że powinni strzelić, ale znakomicie interweniowali John Terry i Glen Johnson. Ale i Young i Wayne Rooney mieli znakomity okazję. "Poderwaliśmy się, ale za chwilę znów zanurzyliśmy się w fotele i sięgnęliśmy po kolejne piwo. Kiedy stanęliśmy objęci przed rzutami karnymi, był moment na refleksję - nieważne jaki będzie ich wynik, reprezentacja Anglii na tym turnieju odzyskała reputację. Porażka nie jest powodem do wstydu" - uważa komentator Daily Mail.
"Daily Mail" wychwala Kraków i zastanawia się: "Czemu tu nie ma Euro 2012?"