Euro 2012. Czy Niemcy zaufają Gomezowi?

W kadrze Miroslav Klose jest człowiekiem-instytucją, ale to Mario Gomez swoimi golami prawie wstrzelił Niemców do ćwierćfinału. Czy to przekona dość sceptycznie nastawionych do niego kibiców?

Jest wysoki, niezbyt szybki, w samej Bundeslidze jest przynajmniej kilku napastników, którzy lepiej panują nad piłką, a mimo to Gomez wie najlepiej, jak umieścić piłkę w siatce. Niemieccy eksperci fenomen jego goli prześwietlili na wszystkie strony, ale jasnej odpowiedzi znaleźć nie byli w stanie. On po prostu jest zawsze w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie, instynktownie kieruje się ta, gdzie może być piłka. Myli się rzadko. W klubie. W kadrze do tej pory na wielkich turniejach nie trafiał.

Niemcy do dziś wypominają mu zmarnowaną stuprocentową okazję z meczu z Austrią podczas Euro 2008, a trener Löw na długie miesiące posadził go na ławce. Szanse dał dopiero w eliminacjach do tegorocznego turnieju, Gomez strzelił sześć goli, ale pewności na grę mu nie dawał.

Kibice cały czas najbardziej ufają Miroslavowi Klose. Urodzony w Opolu napastnik goni najlepszego strzelca w historii Gerda Müllera (ma 63 gole, brakuje mu pięciu trafień do rekordu), na kadrę przyjechał z kontuzją, ale to w nim Niemcy widzieli do tej pory swojego zbawcę. Na razie jest zmiennikiem, bo Gomez trafia.

Napastnik Bayernu zdobył zwycięską bramkę Portugalią, ale gdy cieszył się ze swojego pierwszego gola na wielkim turnieju, przy linii bocznej stal już Miroslav Klose. Löw opowiadał, że gdyby nie długa rozmowa z sędzią technicznym, wpuściłby 34-letniego gracza Lazio dwie minuty wcześniej.

Choć tą bramką zapewnił Niemcom zwycięstwo, przez media przelała się fala krytyki. Napastnikowi Bayernu dostało się nie tylko za to, że zmarnował kilka dobrych okazji do strzelenia goli, ale też za pasywną grę w obronie. Najostrzej o Gomezie wypowiadał się Mehmet Scholl, były reprezentant Niemiec, a obecnie komentator telewizji ARD, który nazwał go leniem.

W sondach przeprowadzonych na stronach internetowych dzienników "Bild" i "Welt" ponad 60 procent respondentów domagało się wpuszczenia Klosego od pierwszych minut. - Jeśli Gomez nie strzeli nic w 20 pierwszych minutach, niech nie pokazuje nam się na oczy - pisali internauci.

W meczu z Holendrami Löw postawił na Gomeza od pierwszej minuty i się nie zawiódł. Już w 24 minucie wykorzystał błąd holenderskiej obrony oraz doskonałe podanie Bastiana Schweinsteigera i pokonał bezradnego Stekelenburga. 14 minut później znów dostał idealną prostopadłą piłkę od Schweinsteigera i huknął pod poprzeczkę. Do tego harował w obronie - zdarzyło mu się wrócić za pędzącym prawym skrzydłem Arjenem Robbenem, często pomagał w walce o piłkę w środku pola.

W dwóch meczach zdobył trzy bramki i razem z Ałanem Dzagojewem jest współliderem klasyfikacji strzelców. Czy to przekona dość sceptycznie nastawionych kibiców?

Tuż po meczu zachwycone Gomezem były media. Sueddeutsche Zeitung pisała, że odzyskał zaufanie Löw i odpłacił mu się dwoma golami. "Gomez wygrał mecz dla Niemiec" - to tytuł z poważnej "Frankfurter Allgemeine Zeitung", a "Welt" pisze, że znów poprowadził kadrę do zwycięstwa.

Liczba Gomeza - 5

Jest piątym zawodnikiem w historii ME, który zdobył dwie bramki w pierwszej połowie. Wcześniej udało się to Kluivertowi, Villi, Larsenowi i Van Nistelrooy'owi.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.