Brytyjska prasa przed meczem Janowicz - Murray: Polak, jak to Polak, przyjechał, by zarobić. Do boju, Andy!

By dobrze przygotować się mentalnie do meczu z Jerzym Janowiczem, Andy Murray spotkał się z Alexem Fergusonem - informują brytyjskie media. Legendarny trener miał zmotywować swojego rodaka do ciężkiej walki. Prasa na Wyspach zgodnie twierdzi, że kluczem do wygranej Szkota będzie return. Relacja na żywo z meczu z Andym Murrayem po godz. 16 w Sport.pl i aplikacji Sport.pl Live na smartfony.

Relacje z Wimbledonu (i nie tylko!) w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Większość brytyjskich gazet skupiła się na spotkaniu Murraya z Fergusonem. Szkocki trener rozmawiał ze swoim rodakiem po meczu z Fernando Verdasco i ponoć zmotywował go do meczu z Polakiem.

"Daily Mail" w swoim stylu, ni to prowokacyjnie, ni to z przymrużeniem oka, pisze, że Janowicz śladem swoich rodaków przyjechał na Wyspy, by zarobić. Wszystkie pisma zgadzają się co do jednego: jeżeli Murray, który jest bodaj najlepiej returnującym tenisistą na świecie, myśli o zwycięstwie nad Polakiem, musi poskromić serwis rywala.

"Guardian": Murray chce wyeliminować największy atut Janowicza

Jedno z pytań zadawanych odnośnie do tego meczu powtarza się nieustannie: Jak Murray poradzi sobie z potężnym, często przekraczającym 230 km/godz. serwisem nieprzewidywalnego Polaka? Jeśli zdoła opanować return, w niedzielę zagra w finale. W przeszłości Szkot radził sobie z tenisistami podobnymi do Janowicza. W poprzednim roku ograł mającego 208 cm Ivo Karlovicia, dwa lata temu był lepszy w starciu z Johnem Isnerem, który od Polaka jest wyższy o 3 cm.

W pięciu swoich poprzednich meczach Janowicz zaserwował 94 asy, o 31 więcej od drugiego w tej klasyfikacji Ivana Dodiga. Murray zaliczył 60 asów. Ale Szkot jest w pełni gotowy, by odeprzeć zmasowany atak rywala, a jego atutami specjalnie się nie przejmuje. - Myślę, że return to najlepszy element mojego tenisa - powiedział. - Zwykle tacy giganci nie lubią grać przeciwko facetom, którzy potrafią odbijać ich serwis i w ten sposób eliminować ich główną broń. Czasami jednak potrafią serwować po 230 km/godz. i więcej przez długi czas. Wtedy - jak choćby w spotkaniu z Verdasco - nie mam szans.

Ale fachowcy, m.in. Tim Henman, nie mają wątpliwości - Murray wygra dzięki dobremu returnowi. Spośród wszystkich tenisistów na świecie to on ma największe szanse, by przełamać serwis Janowicza.

"Daily Mail": Janowicz (i jego dziewczyna z "Playboya") stoją na drodze Murraya. Do boju, Andy!

18 miesięcy temu trójka dzisiejszych półfinalistów - Murray, Novak Djoković i Juan Martin Del Potro - grała w półfinale Australian Open. Janowicza tam nie było. Być może nie stać go było na drogą podróż na antypody, więc idąc śladem swoich rodaków, do pracy zarobkowej przyjechał tu, do Londynu.

Wtedy zagrał w małym, kompletnie nieważnym turnieju serii Futures w Sheffield. Jako 221. rakieta świata przegrał w ćwierćfinale z Brytyjczykiem Davidem Rice'em. Dziś dołączył do światowej czołówki, jest symbolem generacji, który ma zamiar włączyć się w plan detronizacji Wielkiej Czwórki [Djoković, Murray, Roger Federer i Rafael Nadal - przyp. koma].

Może liczyć na doping swojej ukochanej - byłej tenisistki Marty Domachowskiej, która bardziej zasłynęła z sesji w polskim wydaniu miesięcznika "Playboy".

"The Telegraph" i inne: Ferguson pomoże Murrayowi

Szkocki tenisista przyznał, że maksymalną motywację do walki z Janowiczem znalazł dzięki rozmowie z legendarnym trenerem Manchesteru United.

Ferguson jest wielkim fanem Murraya. Emerytowany trener zasiada w boksie królewskim kortu centralnego i stamtąd kibicuje swojemu rodakowi. Po meczu z Fernando Verdasco, który Murray wygrał 3:2, wracając ze stanu 0:2, zszedł do szatni i porozmawiał z 26-letnim tenisistą. - Rozmawialiśmy z 15, może 20 minut. O wielu rzeczach. O piłce, jego odejściu na emeryturę. Na koniec dał mi kilka wskazówek, jak radzić sobie z presją gry na tak dużym korcie, przy tak dużych oczekiwaniach rodaków. Takie rady od takiego człowieka są dla mnie jak złoto, więc przepraszam, ale nie będę wchodził w szczegóły - mówił enigmatycznie Murray.

A Janowicz jak to Janowicz. Spokojny, wyluzowany. Na czwartkowy trening wyszedł jak gdyby nigdy nic. Zapytany przez nas o półfinał odparł: "Nic specjalnego". Gdy spytaliśmy, lekko prowokacyjnie, czy pokona Murraya, odrzekł: "A czemu niby nie?". W tym krnąbrnym chłopaku jest coś z Borisa Beckera.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.