Zagraniczni rywale rozszyfrowują grę Lecha

Ostatnie mecze w Pucharze UEFA pokazały, że liderzy ?Kolejorza" - Stilić, Lewandowski, Rengifo - już zostali rozpracowani przez rywali. W wiosennych meczach już nikt Lecha nie zlekceważy.

Lech w Rotterdamie wykorzystał do perfekcji słabość słynnego rywala. Słynnego, bo przecież na stadionie De Kuip co kilkanaście metrów widać symbole świadczące o zdobyciu przez ten klub Pucharu Mistrzów w 1970 r. i Pucharu UEFA w 1974 i 2002 r. Tyle że dzisiejszy Feyenoord, choć z wieloma gwiazdami, jest rozbity i skłócony.

Lech nie zagrał w Holandii rewelacyjnego spotkania - na pewno grał gorzej, niż przeciwko Nancy czy Deportivo. Wygrał jednak trochę szczęśliwie, bo w drugiej połowie grał źle.

W wiosennych (ale tylko z nazwy - mecze odbędą się w lutym) meczach Pucharu UEFA poznaniacy stracą pewnie jeden ze swoich głównych atutów - dotąd przeciwnicy trochę ich lekceważyli, większość piłkarzy Lecha była dla nich nierozpoznawalna. Ostatnie mecze pokazały, że liderzy "Kolejorza" już zostali rozpracowani. Wiosną - dojdą do nich wszyscy pozostali z podstawowego składu.

Wystarczy spojrzeć na Semira Stilicia. Michał Janota, polski lewoskrzydłowy Feyenoordu przyznał, że trener Gertjan Verbeek poświęcił grze Lecha tylko godzinę. Ale po tej godzinie oglądania akcji Lecha gracze z Rotterdamu wiedzieli już, że trzeba uważać na Stilicia i Lewandowskiego. I wiedzieli, jak tego Stilicia zatrzymać. Gdy Bośniak dostawał piłkę, a stał przeważnie tyłem do bramki Feyenoordu, atakowało go dwóch rywali. I obaj od razu szli w ciemno tak, jakby Stilic miał zagrać piłkę lewą nogą. A ten zmuszony był przerzucać ją na słabszą prawą. I już magicznych zagrań Stilicia nie było.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.