Recenzja "Nienasyconego": Książka o najbardziej nowoczesnym Polaku, jakiego znam

Nie przepadam za biografiami sportowymi, o ile bohater nie wychodzi poza sportową ramę. Nie lubię czytać nieskończonych życiorysów. Nie przepadam za ludźmi przezroczystymi, o których opiniach spoza boiska nie wiem nic i się nie dowiem. "Nienasycony" to zmienia - pisze o książce Pawła Wilkowicza Radosław Leniarski.

Wszystko o książce "Nienasycony. Robert Lewandowski". Gdzie można ją kupić?

Zastanawialiście się, jakim cudem w kraju bez Ligi Mistrzów urodził się jeden z jej najlepszych strzelców? "Nienasycony" odpowiada na to pytanie. Ale o tym za chwilę, choć są to kluczowe sprawy.

Zapytałem dziennikarza Sport.pl, nagradzanego w konkursie Grand Press Pawła Wilkowicza, autora "Nienasyconego", czego oczekiwał podejmując wyzwanie opisania człowieka, który zawładnął zbiorową wyobraźnią Polaków.

Gigantycznej sprzedaży?

Może tak, może nie, przecież książek o Robercie Lewandowskim powstało kilka, w tym sporo napisanych na kolanie. Ludzie, w tym rzecz jasna dziennikarze, dostali kompletnego bzika po strzeleniu przez niego pięciu bramek w dziewięć minut w jesiennym meczu z Wolfsburgiem. Było to wydarzenie burzące mur między różnymi sferami życia człowieka, między sportem i nie-sportem, było impulsem do działania, a to znaczy, że ktoś, kto to je widział, musiał opowiedzieć na swój sposób drugiemu - przez twittera, facebooka, wszelkimi metodami, i jasne, że dziennikarz też musiał. Stąd wysyp biografii.

Tylko, że to nie jest biografia .

Mogła nim kierować żądza zdobycia popularności lub szacunku? Tego nigdy za wiele, ale Paweł już jest, moim zdaniem, najlepszym dziennikarzem sportowym w Polsce. Więcej popularności i szacunku nie potrzebuje.

Zobacz wideo

Pieniądze? Uwierzcie, z pisania książek niełatwo się utrzymać i to nie może być motywacją dla literata/pisarza/twórcy, chyba że pisze siedemnaście książek rocznie.

Paweł - znam go dość długo i dość dobrze, a ostatnio przeżyliśmy kilka wspólnych tygodni na olimpiadzie w Soczi i w Brazylii przed mundialem - odpowiedział na pytanie tak, jak się spodziewałem: - Napisałem książkę, którą sam chciałbym przeczytać. Kierowała mną głównie ciekawość. Wziąłem się za to, aby dowiedzieć się czegoś, czego w żaden inny sposób bym się nie dowiedział. Największą obawą było tylko to, czy Robert będzie otwarty na rozmowę, bo przecież z tych kontaktów, które mamy z nim my, dziennikarze sportowi przy okazji meczów reprezentacji czy ostatnio Bayernu, wiedziałem, że nie należy do osób odkrywających siebie. Okazało się, że to bezpodstawne obawy.

A więc nie jest to biografia, jest to książka o ambitnym chłopaku spod Warszawy, przy czym najlepsze jest to, że takich jak on może być w Polsce całe mnóstwo, tylko o tym nie wiemy, i nigdy się nie dowiemy, bo przepadli życiowo z powodu złych decyzji.

Ale w równej mierze jest to książka o polskim futbolu w czasie jego największej przemiany z peerelowskiego skansenu, w dziedzinę życia nie tylko nadążającą już za innymi, ale nawet je wyprzedzającą. "Piłkarz nie z żadnej akademii, tylko z małego międzyszkolnego klubu ze Śródmieścia. Wychowany tam przez trenerów, którzy sami w biegu uczyli się nowoczesnego futbolu, gdy granice zaczęły się dla Polaków otwierać. Największy mikrus w dziecięcych drużynach, a dziś gladiator. Środkowy napastnik w czasach, gdy takich środkowych miało już nie być. Napastnik z czołówki strzelców Ligi Mistrzów, choć z kraju bez Ligi Mistrzów."

Zobacz wideo

"Dwie potęgi szkolenia młodzieży, Niemcy i Hiszpania, wychowały w ostatnich latach dziesiątki fantastycznych pomocników, dobrych obrońców, bramkarzy. Nie mogą wychować wybitnego środkowego napastnika. A taki się wychował w Polsce, kraju, który szkolenie zaniedbał na lata. Piłka nożna bywa niepojęta".

- Ja się nie wziąłem z żadnego systemu, tylko wbrew wszystkiemu - mówi Lewandowski w książce.

Prawdę mówiąc nie przepadam za biografiami sportowymi, o ile bohaterowie nie przekraczają granic sportu, a ich życiorysy nie sięgają głębiej. Niektórym rzeczywiście zdarzało się żyć w czasach, w których mogły wybrzmieć ich opinie, a nawet przekonania, czy gesty. Nie było ich zasługą, że urodzili się w ciekawych czasach, wymagających wyrazistości. Ich zasługą było to, że zajęli stanowisko. Myślę tu o sportowcach takich jak Muhammad Ali, Jacek Wszoła i wielu, wielu innych. Można by powiedzieć, że Lewandowski nie powiedział nic, co wzbudziłoby jakieś kontrowersje. Nie ma ich. Bo są to właśnie takie czasy, a on, swoją postawą je opisuje. Nic mniej pejoratywnego - Lewandowski jest po prostu nowoczesny, wręcz uosobieniem nowoczesności. Jest najbardziej nowoczesnym Polakiem, jakiego znam. Jako taki wymaga opisania. Nie lubię nieskończonych życiorysów. Niewątpliwie życiorys Lewandowskiego nie jest skończony. A według mnie dopiero taki jest pełnowymiarowy. - Nigdy nie miałem takich wątpliwości. Są książki opisujące fragmenty kariery, fragmenty historii i nie ma w tym nic dziwnego - mówi Paweł.

Jasne, że w ciągu najbliższych lat powstanie mnóstwo biografii, a także mnóstwo książek o Lewandowskim, opisujących większe, lub mniejsze fragmenty jego życia i dokonań nie tylko na boisku, w Polsce i za granicą.

Ale ja mam jeszcze jeden argument. Sportowiec jest niedokończony. To co staje się istotą jego życia jest krótkie, a to co dzieje się u nich po karierze sportowej, zajmuje przytłaczająca większość ich życia.

Jak nie złapiemy teraz tego krótkiego czasu, to po prostu go nie złapiemy nigdy.

Lewandowski po strzeleniu czterech goli Realowi: Szkoda, że nie było piątej [CYTATY Z "NIENASYCONEGO"]

Czy chciałbyś, żeby Lewandowski zagrał w Realu?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.