Bundesliga. Leśniak: Lewandowski idzie do Bayernu, bo chciał go Guardiola

- Jestem święcie przekonany, że w Monachium Robert stanie się jeszcze lepszym zawodnikiem. Guardiola musiał go chcieć, myślę, że to Polak, a nie Mario Mandżukić będzie jego napastnikiem numer jeden - tak mieszkający w Niemczech Marek Leśniak komentuje zbliżający się transfer Roberta Lewandowskiego z Borussii Dortmund do Bayernu Monachium.

Łukasz Jachimiak: Domyślam się, że nie jest pan zaskoczony tym, co zdradził w poniedziałek menedżer Roberta Lewandowskiego, Cezary Kucharski?

Marek Leśniak: No tak, nie mógł dłużej uciekać po tym, co było słychać z różnych stron zaraz po finale Ligi Mistrzów. W Niemczech już nikogo nie dziwi, że Robert wkrótce zostanie zawodnikiem Bayernu.

Od dawna powtarzał pan, że dla Lewandowskiego lepszym klubem niż Borussia będzie tylko Real Madryt, Barcelona albo właśnie Bayern.

- Bo te drużyny są obecnie najlepsze w Europie. Teraz wszystko zależy od Roberta. Ma wszystko, żeby być gwiazdą również w Monachium. Tam na pewno będzie trochę ciężej grać wszystkie mecze w pierwszej jedenastce, ale jestem święcie przekonany, że w Bayernie stanie się jeszcze lepszym zawodnikiem i to on będzie tam napastnikiem numer jeden.

Rozumiem, że Lewandowskiego ceni pan bardziej niż Mario Mandżukicia?

- Powiem tak: mogę pomarzyć o tym, żeby być na miejscu Josepa Guardioli, ale gdybym to ja od nowego sezonu prowadził Bayern, na pewno stawiałbym na Polaka, a nie na Chorwata. To są trochę inni zawodnicy, ale Robert lepiej gra w piłkę.

Co to znaczy? Jest według pana bardziej wszechstronny?

- Mandżukić to bardzo dobry gracz, dużo pracuje dla zespołu, potrafi nawet wracać na własną połowę, co napastnikom rzadko się zdarza. Chorwat walczy, bardzo się stara, ale jeśli chodzi o umiejętności snajperskie, to jest typowym królem pola karnego. Natomiast Robert jest naprawdę wszechstronny. Jego można ustawić na szpicy, równie dobrze można kazać mu grać za napastnikiem, można go też wystawiać obok innego napastnika. Lewandowski pozwala trenerowi stosować różne kombinacje. Krótko mówiąc, Polak lepiej gra w piłkę, lepiej się z tą piłką obchodzi, ona go słucha bardziej niż Mandżukicia. Dlatego wydaje mi się, że wygra rywalizację. Zresztą, gdyby Guardiola nie chciał Lewandowskiego, to Robert pewnie do Bayernu by nie przeszedł. Myślę, że on rozmawiał z trenerem, poza tym Guardiola musiał powiedzieć działaczom Bayernu, że bardzo zależy mu na Polaku, dlatego oni Roberta ściągają. Na starcie Lewandowski ma więc plus, ale oczywiście musi pracować, pracować i jeszcze raz pracować. Monachium to nie Dortmund. To jednak całkiem inny klub, z większą presją, z dużo bardziej wymagającym otoczeniem. Lewandowski o tym wszystkim musi cały czas pamiętać. Na szczęście wygląda na to, że on o tym dobrze wie i sobie poradzi.

Powiedział pan, że w Bayernie Lewandowski będzie jeszcze lepszy niż w Borussii. To dlatego, że będzie otoczony lepszymi piłkarzami?

- Każdy przyzna, że Robben, Ribery, Mueller, Schweinsteiger czy Martinez to piłkarze znakomici. Do nich dołączy jeszcze Goetze, z którym Robert świetnie się rozumie. W Dortmundzie Robert grał z bardzo dobrymi zawodnikami, teraz będzie miał do pomocy jeszcze lepszych. Tam są właściwie gracze tylko dobrzy albo bardzo dobrzy. Z tego Lewandowski na pewno będzie czerpał profity.

Większy prestiż, większa szansa na sukcesy, większe pieniądze - czy są jakieś minusy przejścia Lewandowskiego do Bayernu? Może niechęć ze strony fanów Borussii?

- Wiadomo, jak to jest w życiu piłkarza. Jak Lewandowski przyjedzie na stadion Borussii jako piłkarz Bayernu, to pewnie za pierwszym razem będzie musiał poradzić sobie z gwizdami. Chociaż z drugiej strony wcale tak nie musi być. Robert nie odchodzi przecież do Schalke, co w Dortmundzie jest zabronione (śmiech). On idzie do Monachium, klubu, którego Dortmund nie lubi, ale prawda jest taka, że nikt w Niemczech Robertowi się nie dziwi. Gwizdy, nawet jeśli będą, w końcu ucichną. A nie musi ich być, bo dla Borussii Lewandowski zrobił bardzo dużo dobrego. Dwa mistrzostwa Niemiec, teraz finał Ligi Mistrzów - tego ludzie tak łatwo nie zapominają.

Zwłaszcza że o odejściu Lewandowskiego świat dowiaduje się po sezonie, a nie jak w przypadku Goetzego przed najważniejszymi meczami Borussii.

- Rzeczywiście Goetzemu zarzucało się, że osłabił Borussię w najważniejszym momencie, ale to było niesprawiedliwe. W Madrycie, już po ogłoszeniu jego przejścia do Bayernu, grał i jeśli nie złapałby kontuzji, na pewno wystąpiłby też w finale i walczyłby o zwycięstwo Borussii. Tego oczywiście już się nie dowiemy, za to jasne jest, że teraz i Goetze, i Lewandowski są w świetnej sytuacji. W Niemczech wszyscy mówią i piszą, że piłkarze, którzy teraz są w Borussii mogą już nigdy więcej nie zagrać w finale Ligi Mistrzów. Borussia ma pieniądze z transferów i ze świetnej gry w Champions League, na pewno się wzmocni, ale Bayernowi w najbliższych latach nie da rady. Ten zespół już teraz był bardzo dobry, a za chwilę będzie świetny. Bayern ma wszystko, by w najbliższych latach dominować nie tylko w Niemczech, ale też w Europie.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.